Posiedziałam przez chwilę na cmentarzu patrząc na swój grób. Dziwnie to brzmi. Mój grób. Ale jak tak patrzę to jest całkiem ładny. Ma biały kolor i jest chyba z marmuru. Na płycie jest ładny złoty napis podający moje dane.Potem zdecydowałam się iść do Stark Tower. Jest do niego spory kawałek, więc użyję swojej mocy, aby dostać się szybko do budynku.
Skupiłam się na wspólnym salonie w wieży.
Perspektywa Tony'ego Starka
Steve wrócił niedawno z cmentarza. Współczuję mu śmierci córki. Wiem, że się nie lubimy, ale w takich chwilach nie potrafię się z nim kłócić.
Siedzimy wszyscy w naszym salonie, ja, Steve, Wanda, Natasha, Bruce, Clint i Vision.
Nagle słyszę alarm.
- J.A.RV.I.S. co się dzieje? - zapytałem sztuczną inteligencję.
Przywołałem swoją zbroję na wszelki wypadek.
- W wieży znajduje się intruz - odpowiedział J.S.RV.I.S.
- Gdzie dokładnie? - zapytałem.
- Przed panem - odpowiedział J.A.R.V.I.S.
Bez zastanowienia strzeliłem z respulsora.
Perspektywa Annabeth Costel
Stark strzelił z respulsora. Jak na złość trafił we mnie. W mój brzuch. Ja to mam szczęście. Nie dość, że myślą, że nie żyje to zostałam trafiona przez Tony'ego.
Siła była naprawdę ogromna. Poleciałam na okno, które rozbiło się z nie małym hukiem. Zrobiłam się widzialna. Złapałam się za brzuch. Trochę bolało, ale jeśli tak dalej pójdzie to naprawdę będę martwa.
- Stark jeśli to zrobisz jeszcze raz to naprawdę będę martwa - powiedziałam powoli wstając.
Spojrzałam na wszystkich. Każdy był blady jak ściana i to dosłownie.
- A-annabeth? - zapytał przerażony Tony.
- A kto inny? Wiem, że myślicie, że nie żyje, ale to nieprawda. Jestem cała i zdrowa - powiedziałam.
Nagle poczułam ból i to większy niż przed chwilą. Upadłam na kolana. Spojrzałam na swój brzuch. Zobaczyłam czerwoną ciecz. Krew.
Szlag! Jeśli nic zaraz nie zrobią to będę miała kolejny pogrzeb.
- Ludzie mam się tutaj wykrwawić? - zapytałam patrzących na mnie Avengersów.
Jako pierwszy ocknął się mój tata. Podbiegł do mnie i wziął na ręce.
- Bruce, chodź! - krzyknął tata.
Perspektywa Steva Rogersa
Nie wierzę, że Annabeth żyje. Moja córka żyje! Czy to nie jest piękne? Tak bardzo się cieszę.
Mam Annabeth na rękach i biegnę z nią na piętro szpitalne. Na jej brzuchu widzę dużą ranę. Zamorduje tego Starka! Jeszcze mnie po pamięta.
Patrzę na moją córkę.
- Annabeth, córciu nie zasypiaj - mówię do niej.
- Nie mogę... spać mi się chce - odpowiada.
- Nie zasypiaj - mówię po raz kolejny.
W końcu docieram na piętro szpitalne. Wchodzę do pierwszego lepszego wolnego pokoju kładę na łóżku moją córkę. Bruce jak i reszta wchodzi zaraz za mną i podchodzi do Annabeth.
- Co z nią? - zapytałem.
- Parę szwów i będzie jak nowa, ale musi odpocząć - odpowiedział Bruce zaczynając robić to co powiedział.
- Ja bardziej jestem ciekawy jak ona się tu znalazła. Przecież zginęła - powiedział Clint.
- Odpowie nam na te pytania jak się obudzi. Na razie musi odpocząć - powiedział Bruce.
Po chwili każdy wyszedł oprócz mnie. Dobrze wiedzieli, że teraz nie odejdę od niej na krok.
CZYTASZ
Child Of Magic
FanfictionAnnabeth Costel ma w sobie ogromną moc, której jest świadoma. Używa jej czasami do pomocy ludziom. Od roku tuła się po świecie unikając policji, bo wie, że kiedy ją złapią pójdzie do domu dziecka, a tego nie chce. Czy spotka kogoś na swojej drodze k...