Perspektywa Steva RogersaTo już dziś. Pogrzeb mojej córki. Najgorsze jest to, że nie mam nawet jej ciała. Tak bardzo bym chciał, aby ona jednak żyła. Zrobiłbym wszystko, aby tak było. Jednak to jest niemożliwe.
Najpierw odbędzie się uroczysta msza, potem przemowy, a na koniec pochówek. To jest najgorsze co mogło mnie spotkać. Żadne dziecko nie powinno umierać przed rodzicami.
Na mszy byłem, a z drugiej strony mnie nie było. Nie słuchałem księdza tylko wpatrywałem się w pusta trumnę.
Nagle usłyszałem swoje nazwisko. Msza minęła mi bardzo szybko i nadszedł czas na przemowy. Jako ojciec Annabeth będę przemawiał jako pierwszy.
Wstałem i podeszłem do mikrofonu.
- Zebraliśmy się tutaj, aby pożegnać moją córkę, Annabeth Costel. Kiedy spotkałem ją po raz pierwszy nie wiedziałem, że jest moją córką. Dopiero później się dowiedziałem. Ona nadała mojemu życiu sens. Znalazłem cel do którego usilnie dążyłem. Do opiekowania się nią i zapewnienia jej bezpieczeństwa. Nie udało mi się to. Annabeth była wspaniałą osobą. Nie mówię tego, bo jestem, byłem jej ojcem. Mówię to, bo była bardzo pozytywną osobą. Potrafiła zadbać o każdego człowieka. Bez względu na to kim był. Annabeth na zawsze pozostanie w moim sercu i pamięci. Bardzo dziękuję za przybycie i okazane wsparcie - i tak zakończyłem swoją krótką przemowę.
Kiedy usiadłem zobaczyłem, że do mikrofonu podchodzi ten chłopak, którego przyprowadziała do wieży. Lucas, tak ma na imię.
- Witam wszystkich. Nazywam się Lucas Black. Przyjaźniłem się z Annabeth. Poznałem ją na rozpoczęciu roku szkolnego i już wtedy wiedziałem, że jest inna. Niezwykła. Na początku naszej znajomości bardzo się kłóciliśmy, wręcz nienawidziliśmy, ale potem... pogodziliśmy się, aż w końcu staliśmy się przyjaciółmi. Podobno między nienawiścią a miłością jest cienka granica. To prawda. Z czasem... zakochałem się w Annabeth. Była moim słońcem, promyczkiem. Zawsze gdy widziałem jej uśmiech, mój humor się poprawiał. Jednak nie zdążyłem jej powiedzieć co do niej czuję. Kochałem Annabeth, kocham i będę kochać. Szczere kondolencje dla ojca - powiedział Lucas i zszedł z podestu.
Nawet nie wiedziałem, że jakiś chłopak kocha moją córkę.
Po przemowach, których było całkiem sporo. Wyszliśmy z kościoła i udaliśmy się na cmentarz. Byłem tak przybity, że nawet nie wiedziałem w którą stronę iść. Natasha prowadziła mnie. Byłem wszystkim bardzo wdzięczny za okazane wsparcie i dodawanie mi otuchy w tych trudnych chwilach.
Po wszystkich uroczystościach wróciliśmy do Stark Tower. Nie wiedząc co mamy robić każdy rozszedł się do swoich pokoi. Nikt nie był w nastroju do rozmów.
CZYTASZ
Child Of Magic
FanfictionAnnabeth Costel ma w sobie ogromną moc, której jest świadoma. Używa jej czasami do pomocy ludziom. Od roku tuła się po świecie unikając policji, bo wie, że kiedy ją złapią pójdzie do domu dziecka, a tego nie chce. Czy spotka kogoś na swojej drodze k...