Rozdział trzynasty

2.4K 185 23
                                    

"Nie bądź cipą, McCall" 

 —

Następnego dnia obudziłem się przez mamę, która krzątała się po moim pokoju i w pośpiechu zbierała z podłogi ubrania, z których uzbierała się całkiem pokaźna kupka w jej rękach. Spojrzałem na zegarek, stojący na stoliku i westchnąłem poirytowany, ponieważ dopiero dochodziła szósta.

— Widzę, że już nie śpisz — uśmiechnęła się do mnie sztucznie. — Więc przed wyjściem do szkoły tutaj posprzątasz.

— Przecież tu jest czysto.

— Pewnie — mruknęła sarkastycznie i spojrzała na podłogę. — Te skarpetki, które się tutaj walają to zapewne ozdoba? Dziadek zgodził się na przyjazd Isaaca, ale musisz odebrać go z dworca o piętnastej.

— Odbiorę, ale wiesz... — udałem, że się zastanawiam. — Muszę posprzątać pokój i zrobić miejsce do spania chłopakom, później jeszcze skoczę po zakupy — spojrzałem na mamę, która trzymała w rękach brudne ubrania. — Co ty na to, abym został dzisiaj w domu?

Matka zastanawiała się chwilę lub udawała, że to robi. Wiedziałem, że się zgodziła, gdy na jej twarzy zagościł szczery uśmiech.

— Możesz zostać, ale pod warunkiem, że w tym pokoju będzie błyszczeć — oświadczyła spoglądając na biurko z wyraźnym obrzydzeniem. Spojrzałem w stronę, gdzie miała ulokowany wzrok i zrozumiałem jej wyraz twarzy, ponieważ na biurku leżały stare kawałki pizzy w kartonie.

— Będzie błyszczeć, obiecuję.

— Idę zrobić śniadanie — uśmiechnęła się i ruszyła w stronę drzwi. Opadłem z powrotem na łóżko, a mama zatrzymała się przed drzwiami. — Zacznij sprzątać od tego — zaśmiała się i rzuciła wcześniej trzymane ubrania na podłogę.

Kolejny raz przebudziłem się kilkanaście minut przed trzynastą. Do przyjazdu Lahey'a pozostały jeszcze dwie godziny, a musiałem posprzątać i zrobić zakupy. Szybko podniosłem się z łóżka i włożyłem na siebie pierwsze ubrania, które wpadły mi w ręce.

Prawie godzinę sprzątałem swój pokój, tak aby doprowadzić go do błysku. Na sam koniec odkurzyłem jeszcze dywan i pościeliłem swoje łóżko. Poukładałem w szafie czyste ubrania, które musiała przynieść mama, gdy spałem i wyciągnąłem jeden materac, aby Isaac miał na czym spać.

Wziąłem z biurka portfel i kluczyki do auta. Zbiegłem po schodach, ubierając na siebie bluzę i po wyjściu z domu skierowałem się do garażu. Jadąc do sklepu układałem sobie w głowie listę zakupów na te dwa dni z chłopakami. Zaparkowałem auto pod supermarketem i wziąłem wózek. Najpierw ruszyłem do działu z alkoholami. Mogłem je kupić dzięki fałszywemu dowodowi, który załatwił mi Danny. Prócz wódki kupiłem jeszcze kilka paczek chipsów i napoje.

Po powrocie do domu od razu ruszyłem z zakupami do pokoju. Wódkę schowałem do szafy, a resztę rzeczy postawiłem na biurku. Do przyjazdu Isaaca pozostała jeszcze godzina, więc postanowiłem wziąć prysznic.

Czekałem przed dworcem kolejowym kilkanaście minut aż ujrzałem Isaaca, który był uśmiechnięty od ucha do ucha i rozmawiał z nieznaną mi starszą kobietą. Chcąc zwrócić uwagę łowcy zatrąbiłem dwa razy, a on pomachał w moją stronę. Rozmawiał z kobietą jeszcze chwilę i dołączył do mnie.

— Cześć — przywitał się i zajął miejsce obok mnie uprzednio rzucając torbę na tylne siedzenia.

— Hej — odpowiedziałem. — Musimy jeszcze podjechać po Scotta, ponieważ jest zbyt leniwy, aby przejść te kilka ulic.

Secrets | SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz