Rozdział dwudziesty

2K 188 90
                                    

"Czuję twoje emocje"

Następnego dnia od razu po zjedzeniu śniadania wyjechaliśmy z domu w nadziei, że rodzice nie dowiedzą się o naszych małych wagarach. Tak jak było mówione wcześniej jechaliśmy moim autem i to ja prowadziłem, dlatego też dojechaliśmy do bazy w godzinę.

— Na pewno wpuszczą nas na teren bazy? — zapytałem po raz kolejny tego ranka, ponieważ mimo zapewnień siostry nadal byłem niepewny czy tak po prostu nas wpuszczą.

— Stiles błagam cię... mamy na legitymacjach nazwisko dziadka, więc dlaczego mieliby nas nie wpuścić?

— Fakt — zaśmiałem się nerwowo, wysiadając z auta. Allison również wysiadła i po chwili znalazła się obok mnie. — Idziemy?

Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę bramy i miejsca kontroli, gdzie stało kilkoro strażników.

— Czego tu chcecie? — burknął, mierząc nas wzrokiem od góry do dołu. — To nie miejsce dla dzieci — zaśmiał się głośno, a reszta mężczyzn do niego dołączyła.

— Przyjechaliśmy do dziadka — wytłumaczyła spokojnym wzrokiem brunetka i pokazała mu swoją legitymację.

Strażnik zerknął na nią przelotnie i kiwnął ręką do drugiego mężczyzny, a ten wszedł do niebieskiej butki. Strażnik w budce wykonywał jakiś telefon.

— Sprawdź czy nie mają podrobionych dokumentów — polecił jeden z nich.

Po kilku sekundach pojawił się przy nas mężczyzna od telefonu z dziwnym urządzeniem i zaczął skanować nasze legitymacje. Ku zdziwieniu wszystkich strażników dokumenty były prawdziwe, a my w spokoju mogliśmy wjechać na teren bazy.

— Jesteś pewna, że mamy dobre argumenty? — zapytałem, gdy staliśmy pod drzwiami od domu Gerarda.

Z momentem wejścia po białych schodkach zacząłem stresować się bardziej niż przy spotkaniach z Derekiem. Wiedziałem, że będzie nam trudno przekonać dziadka do podpisania kodeksu, ale miałem nadzieję, że nam się uda. Dla dobra mieszkańców Beacon Hills.

— Witaj dziadku! — krzyknęła Allison, a ja podskoczyłem lekko, bo nie spodziewałem się takiego entuzjazmu z jej strony. Brunetka rzuciła mu się na szyję, a na jego twarz wkradło się ogromne zdziwienie. Stałem obok tej dwójki i pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem się niepotrzebny, a świadomość, że za chwilę zaczną się docinki ze strony starca wcale mi nie pomagała.

— Nie powinniście być w szkole? — zapytał, odsuwając od siebie Allison i zapraszając nas do środka.

— Powinniśmy — przytaknąłem. — Ale mamy do ciebie ważną sprawę.

Gerard polecił swojej gosposi zrobienie nam herbaty, a gdy zajęliśmy miejsca na kanapie w salonie spojrzał na nas zainteresowany. W czasie kiedy gospodyni robiła nam napoje siostra opowiadała starcowi o szkole i treningach, a ja w tym czasie siedziałem cicho.

— A jak tam twoje treningi? — skupił uwagę na mnie, a ja czułem jak jego wzrok wywierca we mnie dziurę. — Słyszałem, że robisz postępy i bierzesz udział w bardzo ważnej misji.

Przytaknąłem tylko na zgodę i wziąłem swoją herbatę z tacy, ponieważ w miedzy czasie w salonie pojawiła się gosposia.

— Bardzo cieszy mnie fakt, że mam w swoich szeregach tak utalentowanych łowców jak wy. Już niedługo będziecie mieli okazję na wykazanie się.

Secrets | SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz