"Dom pełen wilkołaków"
—
Obudziłem się z ręką przerzuconą przez brzuch Dereka i przykryty jego kołdrą. Lekko mnie to zdziwiło, ponieważ gdy się kładliśmy mieliśmy dwie kołdry i na pewno spaliśmy pod osobnymi. Poruszyłem się niespokojnie i lekko podniosłem nie chcąc, aby wilkołak się obudził.
— Myślałem, że nigdy się nie obudzisz — zaśmiał się, a ja o mało nie spadłem z łóżka. — W nocy skopałeś swoją kołdrę, a później było ci zimno, więc postanowiłeś ukraść moją.
— Możesz mnie tak nie straszyć? — obrzuciłem go piorunującym wzrokiem i wstałem z łóżka.
— Musimy iść na śniadanie — oznajmił.
— Co?
— Musimy zjeść śniadanie, które... — spojrzał na zegarek. — zaczęło się piętnaście minut temu.
Cudownie.
Na samą myśl o tym, że jestem w domu pełnym wilkołaków, pozbawiony broni robiło mi się strasznie gorąco. Kiedy pomyślałem o tym, że mam zjeść śniadanie w towarzystwie Petera robiło mi się duszno i pociły mi się ręce ze stresu.
— Hej — złapał mnie za ramiona. — Nie stresuj się, moja rodzina nie jest taka zła.
Chłopak zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę w głąb korytarza, a później schodami w dół. Ledwo weszliśmy do jadalni, a wzrok wszystkich zebranych osób znajdował się na nas. W tamtym momencie moje serce zaczęło bić tak szalenie jak stado pędzących po betonie koni. Wziąłem kilka głębokich wdechów w celu uspokojenia się, bo wilkołaki nie mogą dowiedzieć się, że jestem tu w innych celach niż wspólne śniadanie.
Hale zajął miejsce obok swojej matki, a mi pozostało krzesło obok Cory. Los chyba ze mnie zakpił, ponieważ naprzeciwko mnie siedział Peter z miną jakby chciał się na mnie rzucić i rozszarpać gardło.
Derek przedstawił mnie wszystkim i dołączyliśmy do jedzenia posiłku. W trakcie jedzenia zastanawiałem się dlaczego żaden wilkołak prócz Petera nie zareagował źle, gdy Derek wspomniał, że jestem łowcą. Bardzo możliwe, że mówił o tym swojej rodzinie.
— Więc co robisz w wolnych chwilach? — zwróciła się do mnie żona Petera — Nancy. Kobieta była bardzo przyjazna w stosunku do mnie. Przez chwilę nawet miałem wrażenie, że nadrabia swojego męża.
— Trenuję lacrosse'a.
— Chciałeś chyba powiedzieć, że polujesz na wilkołaki — prychnął Peter.
— Daruj sobie takie uwagi, Peter — upomniała go Talia, mierząc srogim wzrokiem. — Dobrze wiesz, że nie wpuściłabym Stilesa do tego domu, gdyby miał złe zamiary wobec nas.
— Czy wy naprawdę nie widzicie w tej sytuacji nic złego?! — ignorował uwagę Talii i gwałtownie wstał od stołu. — Je sobie z nami śniadanie jak gdyby nigdy nic, a za chwilę może nam wszystkim sprzedać kulkę w łeb. Jego rodzina zamordowała dwóch członków naszego stada, nie wierzę w was.
Ostatnie zdanie wypowiedziane przez Hale'a wzbudziło we mnie złość i już miałem ochotę wykrzyczeć o tym, że wiem kto zabił moich rodziców, ale odezwała się Nancy:
— Uspokój się.
Kobieta pociągnęła Petera za rękaw bluzy na górę. Po kilku sekundach siostry Dereka rozeszły się do swoich pokoi, a Talia poinformowała nas, że jedzie na zakupy. Z wyrazu jej twarzy wyczytałem, że nie była zbytnio zadowolona zachowaniem swojego brata.
CZYTASZ
Secrets | Sterek
Fanfiction❝ ─ Mam na imię Derek ─ przerwał mi. ─ A ty mógłbyś w końcu przestać tyle gadać ─ burknął, ale wyczułem w tym żart. ─ Ja mam na imię Stiles. Stiles Argent ─ przedstawiłem się i wyciągnąłem w jego stronę dłoń, ale ten tylko zmierzył mnie od góry do d...