Rozdział trzydziesty

1.7K 138 39
                                    

  "Taki był plan"

—   

Podczas spaceru po lesie zaczął lać deszcz przez co byłem przemoknięty do suchej nitki. Dochodziła druga nad ranem, a ja wiedziałem, że muszę wrócić do domu przed tym jak Derek się obudzi. Zapukałem kilka razy w dębowe drzwi i czekałem aż ktoś mi otworzy. Usłyszałem schodzenie po schodach i ciche przekleństwa.

— Stiles? — brunetka pisnęła, rzucając mi się na szyję. — Gdzie ty się podziewałeś?

— Idź obudź dziadka i ojca, ponieważ muszę wam coś powiedzieć — oznajmiłem nawet nie siląc się na uśmiech.

Miałem plan, który przemyślałem podczas spaceru, ale nie wiedziałem czy wypali. Po kilku minutach w salonie pojawiła się cała czwórka Argentów z Gerardem na czele. Starzec patrzył na mnie podejrzliwie.

— Rozbierz się — warknął.

— Co?

— Powiedziałem, że masz się rozebrać — powtórzył ostrzej. — Chcę sprawdzić czy nie jesteś ugryziony.

Wywróciłem oczami i zacząłem ściągać z siebie przemoczone ubrania. Kiedy stałem przed nimi w samych bokserkach Gerard zlustrował mnie wzrokiem i kazał się ubrać w suche rzeczy, które przyniosła Allison.

— Po co kazałeś nas obudzić? — zainteresowała się Kate.

— Mam plan, ale musicie mi obiecać, że dopóki wam nie pozwolę to nie zrobicie nic wilkołakom.

— I myślisz, że tak po prostu damy ci wolną rękę? — zaśmiał się Gerard. — Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz, gówniarzu.

— Okej, możecie zaatakować ich nawet teraz, ale pragnę wam przypomnieć, że na ten moment nic o nich nie wiecie — zmierzyłem ich po kolei wzrokiem. — Nie wiecie jakie są ich słabe punkty. Nic.

— Więc nam powiedz — ojciec podniósł głos.

— Nie ma mowy. Chcę to zakończyć sam i skończyć z nimi w taki sposób na jaki sobie zasłużyli. Musicie mi tylko obiecać, że nie zbliżycie się do nich przez kolejny tydzień.

Gerard patrzył na mnie niepewnie jakby analizując to, co powiedziałem. Po kilku minutach uśmiechnął się lekko.

— Zgoda.

— Musisz to obiecać — powiedziałem.

— Obiecuję, ale powiedz nam gdzie podziewałeś się ostatnie kilka dni.

— Po tym jak kazałeś mi zabić Petera postanowiłem, że mu pomogę w celu zdobycia ich zaufania i tak się stało. Ostatnie dni spędziłem w szpitalu, ponieważ mnie postrzeliłeś — wyznałem, parskając śmiechem.

— Ale ja tamtej nocy byłem cały czas z Allison i Chrisem.

— Więc kto mnie postrzelił? — zapytałem.

Trzy pary oczu powędrowały w stronę Kate, która nerwowo obgryzała paznokcie. Najwidoczniej musiała odłączyć się od grupy.

— Oszalałaś?! — krzyknęła Allison w stronę ciotki.

— Była noc, a ja nie wiedziałam, że to Stiles — próbowała się obronić. — Myślałam, że to te dwa wilkołaki.

— Spokojnie — odezwałem się. — Taki był plan.

Rozmawiałem jeszcze chwilę z łowcami aż w końcu oznajmiłem, że muszę wracać zanim Derek się obudzi. Pożegnałem się z rodziną i ruszyłem w stronę mieszkania wilkołaka. Co chwilę odwracałem się i patrzyłem czy nikt mnie nie śledzi. Wtedy cały plan by się nie udał.

Secrets | SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz