W końcu był ten dzień Jej Urodziny. Dzień na, który wyczekuje się cały rok. Dzień w którym staje się starsza o rok. Lili nie chciała już dłużej czekać, więc wyskoczyła z łóżka i popędziła do Gwiazdora. Koń chyba jej wyczekiwał, bo kiedy usłyszał jej kroki zaczął radośnie rżeć i brykać. Kiedy weszła do boksu Gwiazdor czule trącał ją nosem. Lili założyła mu turkusowo-niebiesko-miętowy kantar, który dostała od dziadka Alexa i babci Adrienne i wyprowadziła go na pastwisko. Koń radośnie pogalopował wzdłuż ogrodzenie i zarżał z radości. Dziewczynka długo stała przy ogrodzeniu i przypatrywała mu się, był naprawdę wspaniały.
Kiedy Gwiazdor już się wybiegał i nawdychał świeżego powietrza była 12.00. Lili szybko odprowadziła konia do boksu i dała mu śniadanie. Potem pędem pobiegła do domu i kiedy była przy prawie przy drzwiach usłyszała warkot samochodu babci i dziadka. Alex i Adrienne wyszli z samochodu i weszli do domu. Sekundę później weszła Lili.
-I jest nasza mała solenizantka-zawołała babcia i oboje uściskali dziewczynkę.
-Cześć kochanie i wszystkiego najlepszego w dniu urodzin!-przywitali ją rodzice.
Alex wręczył jej paczkę owiniętą w niebieski papier i z piękną turkusową wstążką. Lili ostrożnie położyła prezent na stole i wzięła od rodziców prezent. Był to podłużny pakunek owinięty w miętowy papier z niebieską wstążką. Zanim spróbowała odgadnąć co to zadzwonił dzwonek do drzwi. Dziewczynka pobiegła otworzyć. W progu stali wujek Leon i jego córka Mia. Mia od razu rzuciła się Lili na szyję (miała pięć lat)
-Cześć kochanie-powiedział wujek kiedy Lili jakoś wyrwała się z uścisku małej.
Leon wręczył jej duży kwadratowy prezent owinięty w ładny czerwony papier w koniki. Dziewczynka obiecała sobie, że go zatrzyma. Lili ułożyła pakunek na stosie prezentów na stole. Potem przyszli jeszcze babcia Josepha i dziadek Andrew z prostokątnym zielonym prezentem i niebieską kokardą. Kiedy wszyscy już byli Lili podbiegła do stołu i otworzyła pierwszy prezent, ten od rodziców. Nie mogła uwierzyć własnym oczom w środku było przepiękne turkusowo-niebiesko-miętowe ogłowie. Dziewczynka rzuciła się rodzicom na szyję. Nie mogła uwierzyć, że kupili jej ogłowie. Potem otworzyła prezent od dziadka Andrew i babci Josephy. To była książka ,,Konie i tylko Konie" Lili uściskała babcię i dziadka po czym otworzyła kolejny pakunek. Teraz od dziadka Alexa i babci Adrienne. To było to siodło, to które oglądała na wystawie sklepu! Podziękowała dziadkowi i babci i wzięła prezent od wujka Leona i Mia. Ostrożnie rozerwała papier zachowując go w bardzo dobrym stanie. W środku był turkusowe pudełko na akcesoria do czyszczenia. W pakiecie były również nowe niebieskie zgrzebło, miękka szczotka, kopystka i grzebień do grzywy i ogona. Obok pudełka była torebka foliowa, a w niej trzy marchewki, soczyste jabłko i garść kostek cukru. Podziękowała wujkowi i Mia po czym oznajmiła, że idzie do Gwiazdora.
-Ja tez! Ja tez!-pisnęła Mia
-A mój prezent?-oburzyła się ciocia Mari
-Upss!
Lili podbiegła do cioci i odebrała małą fioletową paczuszkę. Rozerwała papier. W środku były figurki koni, które zbierała. Podziękowała cioci i wyszła z domu.
-Zaczekaj my też idziemy!-zawołała ciocia Marii
W końcu Lili, Mia, Leon i Marii doszli do stajni.
CZYTASZ
Gwiazdor
Short StoryHistoria o koniu Gwiazdorze i dziewczynce Lili którzy marzą o wysokich przeszkodach.