"Jedziemy"

3.4K 155 22
                                    

Pov. Lily

Poszłam do siebie, żeby dać sukienki do szafy i to co tam zobaczyłam mnie przeraziło. Mój jednorożec (Chodzi o pluszaka, bo dostała od mamy) jest bez głowy.

- Wazelinka! Kto ci to zrobił?!

Zaczęłam płakać i po chwili obok mnie pojawił się Calum.

- Kto to zrobił mojej synowej! Zabije, uduszę, powieszę za jaja.

Też zaczął płakać. I tak to wyglądało, że siedzieliśmy przytuleni do siebie i płakaliśmy nad zwłokami Wazelinki.

- Co tu się dzie... O kurwa mam przejebane.

Gdy to usłyszałam od razu popatrzyłam na Luke'a.

- Masz nam coś do powiedzenia Luke'u Hemmingsie?!

- No tak jakby kumpel poprosił, żebym zajął się jego psem i tak jakby gdy wszedł do domu pobiegł na górę i tak jakby odgryzł głowę tego konia. Kocham cię pamiętaj.

- Spierdalaj nie odzywaj się do mnie.

Poszłam wkurwiona na dół i pożegnałam się z Kylie, bo musiała iść do lekarza, bo ma coś z nadgarstkiem.
Ja poszłam do kuchni, wzięłam lody i usiadłam na kanapie. Włączyłam laptop i zaczęłam oglądać Naruto. Po krótkim czasie dołączył do mnie Calum.

- Kto to ten pedał w czarnych włosach?

- No ja ciebie też zabije. To nie pedał tylko Sasuke. Mój mąż.

Wtedy pokazałam mu moją tapetę.

- Zajebista, a jaką masz na wygaszaczu?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Zajebista, a jaką masz na wygaszaczu?

- A tą.

- Dobra od dzisiaj przechodzę na anime

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Dobra od dzisiaj przechodzę na anime.

- Spoko, ale oglądajmy dalej.

Zobaczyliśmy do końca odcinek i teraz się zoriętowałam, że nie ma Biby.

- Calum gdzie jest Justin?

- Powiedział, że musi iść do studia, bo nagrywa kolejną piosenkę.

- Spoko.

- Lily no nie złość się na mnie. To wina Wacka.

Popatrzyliśmy z Calum'em na siebie w tym samym czasie i zaczęliśmy się śmiać.

- Kto to Wacek?

- No ten pies.

- A okej. Calum jedziemy do kina? O i do Starbucks'a.

- Spoko. Jedziemy!

Ubrałam ponownie sandałki i wyszliśmy z domu.

- Wiesz co nie chcę mi się iść do kina. Chodźmy do parku, ale najpierw jedziemy do Starbucks'a.

- Boże co ja z tobą mam.

- Kobieta zmienną jest.

~ 1 godzinę później w parku~

- Powinnaś mu przebaczyć. To przecież nie jego wina tylko W-wacusia.

I zaczął się śmiać. No dobra jest to śmieszne.

- No, ale mógł zamknąć pokój przecież ja go zamykam.

- No też fakt.

Szliśmy przez park jeszcze rozmawiając gdy przed nami szybko biegł jakiś chłopak chyba w naszym wieku i mnie mocno potrącił. Spadłam na brzuch i zaczął mnie strasznie boleć. Czułam skurcze. Patrzyłam na moje nogi i zamarłam.

- Calum wody mi odeszły chyba rodzę.

- Kurwa.

I oczywiście wokół nas zebrali się ludzie bo to fajnie się przyglądać jak kurwa kobieta rodzi.

Pov. Calum

Kurwa. Kurwa. Kurwa co zrobić.

- Dobra chodź usiądź na ławce, a ja zadzwonię po karetkę.

Próbowałem ją podnieść, ale była ciężka nie żeby coś, ale na szczęście jakiś chłopak, jedyny mądry, pomógł mi.

- Dobra oddychaj wdech i wydech.

- No kurwa nie gadaj! Aaaaaaaaaaa!

Wybrałem numer karetki i zadzwoniłem.

- Dobrze do zobaczenia. Będą za 4 minuty.

- To ja już kurwa urodz..... Aaaaaaaaaa!

- Ej co się stało?!?

Obok mnie pojawił się Mike i Ashton uff ratunek.

- Nie widać kurwa?! Rodzę!

- Dobra chłopaki bądźcie z nią, a ja muszę zadzwonić do Luke'a.

- Spoko. Lily oddychaj rób to co Mike.

Wybrałem jego numer i od razu odebrał.

- Luke Lily rodzi.

- Co kurwa?!?!

- To kurwa jakiś chłopak biegł i ją potrącił, a ona spadła na brzuch i wody jej odeszły i zaraz będzie tu karetka.

- Kurwa gdzie jesteście?!

- W parku przy Starbucks'ie.

- Za minutę będę.

I się rozłączył. Taa na pewno będzie za minutę. Nagle na końcu ulicy zobaczyłem czarnego Mustanga. Dobra zwracam szacunek. Zaparkował tuż obok mnie i wysiadł jak poparzony.

- Gdzie jest?!

- Chodź za mną.

Pobiegliśmy tam, a tam już ratownicy pakują do karetki.

- Gdzie ją zabieracie?!

- A kim pan jest.

- Kurwa jej przyszłym mężem i ojcem tego dziecka gdzie ją bierzecie?!?

- Na Amstronga.

I pojechali.

- Chłopaki pakować się do auta, a Calum dzwonisz do Matt'a, że Lily rodzi.

- Spoko.

Pobiegliśmy do auta, wsiedliśmy i pojechaliśmy, a ja wybrałem numer Matt'a.

- No co się dzieje Calum właśnie z chłopakami oglądamy mecz.

- Dwa słowa. Lily. Rodzi!

- Kurwa gdzie?!??

- Jedzie do szpitala na ul. Amstronga.

- Spoko już jedziemy.

I się rozłączył, a my w tym czasie podjechaliśmy pod szpital. Wysiedliśmy i pobiegliśmy do rejestru.

- Gdzie jest Lily Hope?!? Jestem jej przyszłym mężem.

- Pani Hope właśnie rodzi jest na porodówce.

Zakochana w blondynieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz