18 Lily Hope zamieszkała ze swoim bratem 19 Matt'em i jego kolegami. Aronem, Jasonem, Lukiem i Blackiem.
Później poznaje pewnego blondyna i jego ekipę.
Są radosne chwile i smutne, ale nasza bohaterka że wszystkich da radę.
W tej książce znajdą się...
Obudziło mnie jakiś szczekanie, więc zeszłam na dół, a tam zauważyłam małego pieska Boo w małej bluzeczce.
- O mój boziu!!!! Czyj to jest piesek?!?! A huj nie ważne jest teraz mój!
Wzięłam pieska i pobiegłam do swojego pokoju.
- Lily oddawaj mi Mrówkę, ale szczerze on miał być dla ciebie, więc już jak chcesz to zostań z nim.
- Okej!!!
Zeszłam z Mrówką na dół i dałam jej coś do picia i do jedzenia.
- Musimy kupić rzeczy dla niej, a przy okazji opowiadaj jak było na randce?
- Było zajebiście. Wziąłem ją na wzgórze gdzie było widać prześliczną panoramę miasta i później oglądaliśmy gwiazdy, aż nie zasnęła.
- O mój boziu jak romantycznie, aż ci zazdroszczę, ale wracając do Mrówki to co jej kupić??
- Nie wiem spytaj się chłopaków. Pamiętaj jak kiedyś Aron miał psa, więc może ci pomoże.
- Okejki. ARON!!!!
- Czego?!?!
- Miałeś psa?!?!
- Tak, a co?!?1
- To!!
Poszłam do niego i dałam mu Mrówkę na twarz, a ona zaczęła go lizać.
- Zgaduję, że nie wiesz co jej kupić?
- Ja ty mi czytasz w myślach, ale dobra zbieraj się, bo musimy jej kupić różne rzeczy i znaleźć ci chłopaka.
-No niech ci będzie, ale wypad w mojego pokoju!!
Wypchał mnie z Mrówką na rękach i zamknął drzwi. Ja pokazałam język drzwiom i poszłam do siebie. Skierowałam się do łazienki i poszłam się wykompać. Włosy umyłam malinowym szamponem tak samo ciało, ale żelem do ciała, a nie szamponem. Wyszłam z pod prysznica i zaczęłam robić coś z włosami. Postanowiłam, że zrobię dwa nieogarnięte warkocze. Poszłam teraz przed szafę i wzięłam szarą koszulkę, luźny biały sweter, który odkrywał mi ramiona i dżinsy z dziurami na kolanach.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Teraz wzięłam się za Mrówkę.
- Matt czy Mrówka ma jakąś smycz i jakieś ubranko??
- Smycz jest na kanapie, a ubranko to ma tylko białą bluzeczkę, bo dostałem razem z nią.
- Okej dzięki.
Wzięłaam wszystko co było mi potrzebne. Mrówkę ubrałam w białą bluzkę z kapturem. Pasowałyśmy do siebie. Mrówka była tak mała, że z łatwością zmieściła się do dużej torebki i nawet nie narzekała, a jej się bardzo spodobało. Zeszłam z nią na dół i spakowałam do torebki potrzebne rzeczy wcześniej wyciągając pieska.
- Aron!!!! Rusz tą dupę, bo chcę jeszcze do Luke pójść!!!!!
- No już idę, a co chcesz jej kupić? I czy ty dałaś ją do torebki?!?!
Zapytał gdy wsiadaliśmy do auta.
- Tak i chcę jej kupić na pewno jakieś ubranka, na pewno inną smycz, łóżko, miski i nie wiem co jeszcze.
-Spoko to jedziemy!
^^^^ 6 miesięcy później^^^^
Dzisiaj jest zakończenie roku szkolnego. Mój brzuch urósł i okazało się, że będzie chłopczyk. Jak to usłyszał Luke to tańczył w gabinecie, a później pół miastu powysyłał wiadomość, że jest chłopczyk, a jak chłopczyk to ma na imię Brent. Jest tylko lekki problem ponieważ Liz nakupowała wszystko dla dziewczynek i musimy je schować, bo Luke powiedział, że nie chce żeby Brent był samotny, więc chce mieć drugie dziecko, a ja nawet nie urodziłam pierwszego.
Tak za 2 miesiące ma się odbyć nasz ślub i tu też jest mały problem ponieważ poród jest o 2 dni później od naszego ślubu i wszyscy się martwią, a najbardziej Kylie, bo nie wie jaką sukienkę ma kupić, żeby pasowała do mojej.
Właśnie stanęliśmy pod szkołą i każdy chce mi pomóc. To mi wziąć torebkę albo kupić mi picie, ale moi przyjaciele ich odganiają i mówią, że to oni zrobią.
Raz była afera, bo tak zestresowałam się sprawdzianem, że miałam skurczę i pojechałam do szpitala, ale tak w ogóle wszystko dobrze. po zakończeniu jedziemy z Lukiem i z resztą obczaić salę weselną.
- Lily!! Wołam cię już 7 raz z rzędu!!
- Przepraszam Kylie, ale zamyśliłam się trochę.
- Albo myślisz o dziecku, albo o ślubie.
- O tym i o tym. Boję się, że nie dam rady.
Powiedziałam gdy wchodziłam na salę i poczułam, że robi mi sięduszno.
- Na pewno sobie poradzisz, a poza tym wspiera cię Luke i my i Lily czy wszystko dobrze, bo jesteś troszkę blada.
- J-jest mi duszno.
Powiedziałam lekko szepcząc.
Pov. Kylie
- J-jest mi duszno.
Powiedziała prawie szepcząc i mi w tej chwili stanęło serce ponieważ jak ostatnim razem zemdlała lekarz mówił, że jeśli powtórzy się to kilka razy to ciąża może być zagrożona.
-Poczekaj tu na mnie. - pokazałam na krzesło, żeby siadła. - Przyprowadzę Luke i od razu pojedziecie do domu ja powiem dyrektorowi co się stało.
Powiedziałam to na jednym wydechu, a ona tylko pokiwała głową i zaczęła machać rękami przed twarzą.
Szybko wyciągnęłam komórkę i wyszłam na korytarz ponieważ nie miałam tam zasięgu. Wybrałam numer Luke i po drugim sygnale odebrał.
- Hejka Kylie co się stało?
- I to dużo Lily zrobiło się duszno i zrobiła się blada na razie siedzi, ale mam prośbę, żebyś wziął ją do domu. Ja powiem dyrektorowi czemu was nie ma.
- Kurwa gdzie jesteście?
- Przy automacie jest Lily ja poszłam zadzwonić.
- Okej zaraz będę.
Rozłączył się, a ja od razu poszłam do Lily. Na szczęście była przytomna.
- Lily, Luke będzie zaraz może kupię ci wodę?
- Dobrze.
Powiedziała słabym głosem i po chwili obok nas zjawiła się Luke wybawca.
- Kochanie już jestem wszystko będzie dobrze. Już jedziemy wezmę tylko Calum'a i jedziemy.
- Luke wejś Lily już do auta, a ja pobiegnę po Calum'a.
-Okej.
Powiedział i wziął Lily w stylu panny młodej i poszedł w stronę wyjścia, a ja pobiegłam prosto do Calum'a nawet nie musiałam go szukać ponieważ pamiętam jak mówił rano, że idzie zapalić, więc pobiegłam do męskiego.
- Calum kończ to i ruszaj dupe w troki ponieważ Lily o mało co nie zemdlała, a wiesz jakie jest Luke jak się stresuje, więc jazda do niego!!
- Tak jest.
Zasalutował i od razu pobiegliśmy na parking.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hejka wiem, że długo mnie nie było ponieważ byłam na zimowisku z karate, więc teraz trzeba to nadrobić, więc przebaczcie mi i miłego czytania dalej mojej książki.