6

8.2K 263 46
                                    

Następnego dnia obudziałm się o 8.
Zeszłam na dół do kuchni, w której siedziała mama. Miała przed sobą loptop i kubek z kawą.

-Hej- powiedziała miłym głosem.

-Hej- zaspana otworzyłam lodówkę.

-Dobrze się już czujesz?- spytała.

-Tak- wyjełam jajka na jajecznicę.

-Zobacz. Znalazłam szkołę dla ciebie. Jest niedaleko od naszego domu i podobno dobrze tam uczą- odwróciła laptop w moją stronę.

-Muszę tam chodzić?- spytałam nie przerywając robienia jajecznicy.

-Tak- powiedziała mama.

-Ehhhh.- odwróciłam się w stronę laptopa i spojrzałam na niego.
-Widziałam już tą szkołę jak sobie chodziłam po okolicy- teraz spojrzałam mamie w oczy.

-To może być?- spytała.

-Tak- powiedziałam choć nie miałam najmiejszej ochoty chodzić do szkoły.

Jajecznice przełożyłam na talerz i usiadłam przy stole. Zjadłam ją w spokoju i ciszy. Nie miałyśmy zbyt dużo tematów do rozmowy, bo jej często nie było. Tak naprawdę to ona mnie nie zna. Nie wie jaki jest mój ulubiony kolor. Czym się interesuje. Co lubię. Moi rodzice się mną za bardzo nie interesują. Najbardziej interesuje ich praca.

Poszłam na górę do mojego pokoju.
Położyłam się na łóżku i wzięłam telefon do ręki.

Do: Vicky

Hej
(Po chwili dostałam odpowiedź)

Od: Vicky

Hej

Do: Vicky

Jak tam?

Od: Vicky

Spoko a u CB?

Do: Vicky

Też

Do: Vicky

Tęsknie😢

Od: Vicky

Jak też😢

Do: Vicky

Co robisz?

Od: Vicky

Siedze w kuchni a ty?

Do: Vicky

Leże u siebie w pokoju

Od: Vicky

KK

Do: Vicky

Poznałam przypadkowo takiego chłopaka. Codziennie go spotykam.  

Od: Vicky

Uuuu. Będzie coś z tego😏

Do: Vicky

Nie. On jest wnerwiający i ma zaduże ego. A pozatym to go spotykam przypadkowo.

Od: Vicky

A jest przystojny?

Do: Vicky

Nom trochę.

Od: Vicky

To zarywaj.

Do: Vicky

Nie!

Od: Vicky

Co ci szkodzi?

Do: Vicky

Nie i tyle. Dobra ide pa.

Od: Vicky

Pa

Odłożyłam telefon, wstałam z łóżka, poszłam się ogarnąć i wyszłam, bo nie chciałam siedzieć w domu.

Postanowiłam, że pójdę do kawiarni.
Droga zajęła mi około 5 minut. weszłam i usłyszałam dzwoneczek. Podeszłam do blatu i złożyłam zamówienie. Następnie usiadłam przy stoliku.

Po paru minutach podeszła do mnie kelnerka z moim zamówieniem. W ciszy wypiłam kawę i wyszłam z kawiarni.

Potem postanowiłam znowu zwiedzić okolice. Chodziłam już jakieś dobre 10 minut. Zrobiłam tak jagby okrążenie po okolicy. Zbiżałam się już do domu.

To trochę dziwne, że go dziś jeszcze nie spotkałam. Może dał sobie spokój i przestał mnie śledzić. Weszłam do domu. Nikogo w nim nie było. No tak rodzice pojechali gdzieś i nawet mi nie powiedzieli. Fajnie.

Poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Nagle usłyszałam pukanie do dorzwi.

Wstałam z kanapy i poszłam otworzyć. W progu drzwi stanął Nathan. Byłam tak zszokowana, że stałam w miejscu i cały czas się na niego gapiłam z szeroko otworzonymi oczami.

-No hej moja złośnico- Powiedział z uśmiechem. Otrząsnęłam się.

-Co ty tu robisz?- nadal stałam i się na niego patrzyłam.

-Przyszedłem do ciebie- znowu się uśmiechnął.

-Skąd wiesz gdzie mieszkam?!

-Moja mama mi powiedziała. Spytałem jej gdzie mieszkacie, bo chciałem oddać twojej mamie jej torebkę, bo ją zostawiła u nas podczas kolacji

-Dobra to gdzie ta torebka?

-Skłamałem. Nie mam jej. Twoja mama jej nie zostawiła tak naprawdę to wymyśliłem to, żeby dowiedzieć się gdzie mieszkasz- chciał wejś do środka domu, lecz położyłam ręce po obu stronach ściany, by mu to przeszkodzić.

-Wyglądasz na głupszego niż jesteś

-To boli- jak zwykle złapał się za serce.

-No to wiesz gdzie mieszkam to nara- chciałam go wypchnąć i zamkąć drzwi lecz on był wyższy i cięższy.

-EJ. Ale dopiero co przyszedłem- zrobił smutną minkę.

-No i tak już za długo tu jesteś. Nara- dalej próbowałam go wypchnąć.

W końcu zaczęły mnie ręce już boleć, więc teraz chciałam już go wypchnąć bokiem.

-Jak tak chcesz się do mnie przytulić to po prostu powiedz, a nie wbijasz się we mnie. - uśmiechnął się i oplutł mnie swoimi rękoma.

-Fuuj. Zabierz te łapska ze mnie, bo mnie jeszcze jakimś hiv'em zarazisz!- udsunęłam się od niego.

-Spokojnie raczej hifa nie mam.-

-RACZEJ robi wielką różnice- nadal stał w miejscu.-Wypad stąd!- znowu próbowałam go wypchnąć.

-Dobra. Bo jeszcze się zmęczysz- wreszcie cofnął się do tyłu. -Pa maleńka- mrugnął do mnie oczkiem.

-Zdechnij!- krzyknęłam zamykając drzwi.

-Też cię kocham- uśmiechnął się i zaczął zmierzać w kierunku swojego domu.

Odetchnęłam z ulgą i poszłam na kanape znów oglądać TV.

Teraz jest krótki, ale nie mam czasu pisać, bo mam wiele nauki. Przepraszam i do następnego :)

To (nie) tylko zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz