Uśmiechnął się, wstał z ławki i wyciągnął rękę w moim kierunku.
podałam mu moją a on mnie lekko przyciągnął, tak, że wstałam z ławki.
Uśmiechnęłam się lekko do niego a on do mnie.Pierwszy raz widzę Nathana z tej strony. Zawsze był dupkiem z zadużym ego, ale teraz nie. Teraz był inny. MIŁY.
-Chodź- nie puszczając mojej ręki zaczął iść w kierunku szkoły.
-Nie chce tam iść- zaczęłam wyrywać swoją rękę i chamować butami. Jak małe dziecko, które nie chce iść do dentysty.
-Idziemy po samochód- zaczął mocniej ciągnąć.
-Nie pójdę tam z rozmazanym makijażem!- stawiałam większy opór.
Nathan stanął. Odwrócił się w moją stronę. Popatrzył na mnie. Po chwili wyciągnął z kieszeni chusteczki i zaczął wycierać mi makijaż. Był bardzo skupiony na tym, co mnie bardzo śmieszysło. Stałam i patrzyłam się mu w oczy.
-Już- powiedział zabierając rękę.
-I tak się nie pokarze, bo ochydnie wyglądam bez makijażu- spojrzał mi w oczy.
-Ładnie wyglądasz. Nawet bez makijażu.- po tych słowach, aż mi się dziwnie zrobiło. Uśmiechnęłam się, stanęłam na palcach, zbliżyłam moją twarz do jego i pocałowałam.
-Ale i tak tam nie pójdę powiedziałam.
-Pójdziesz- odrzekł.
-Nie- założyłam rękę na rękę.
-Tak- uśmiechnął się podejrzanie.
-Nie zmusisz mnie
-Zmusze
-Niby jak?- przechyliłam głowę na bok.
-O tak- jednym szybkim ruchem mnie podniósł i niósł na rękach. Oplotłam jego szyje rękoma, żeby nie spaść. Całą drogę patrzyłam mu w oczy, on czasami zerknął w moje.
Dotarliśmy do samochodu. Postawił mnie ma ziemi i szukał kluczyka, żeby otworzyć auto.
Podeszła do nas Mercedes.
-Kochanie. Gdzie zabierasz tą debilke?!- spytała. Przez jej słowa ścisnęłam mocno pięść. Miałam tak wielką ochotę jej przywalić.
-Idź z tąd Mercedes- powiedział obojętnie i otrorzył samochód. Otworzyłam drzwi i do niego wsiadłam. Nathan też tak postąpił.
-Gdzie jedziemy?- spytałam, gdy wyjechaliśmy z parkingu szkolnego.
-To niespodzianka- uśmiechnął się i popatrzył na mnie.
Nie zadawałam więcej pytań, tylko czekałam, aż dojedziemy.
-To tu- zgasił samochód, wyszedł z niego i szybko pobiegł otworzyć moje.
-Jaki dżentelmen- powiedziałam, wysiadając z pojazdu.
-Nie znasz mnie, aż tak dobrze, żeby o tym wiedzieć- powiedział.
-Już znam- uśmiechnęłam się do niego. Złapał moją rękę i wprowadził do budynku. Był to jego dom. -Co zamierzasz robić?- spytałam.
-Zobaczysz- otworzył drzwi i zaprosił do środka.
Zdjęłam buty i czekałam co on zrobi.
-Choć- podszedł do schodów, wszedł na pierwszy stopień i podał mi rękę.
Weszliśmy na górę. Zobaczyłam tam wielki korytarz.
-Tutaj- powiedział, otwierając drzwi do jakiegoś pokoju, gdy już minęliśmy kilka pokoi.
CZYTASZ
To (nie) tylko zakład
Fiksi RemajaChciałam odejść, ale Nathan złapał mnie za nadgarstek i pociągnoł tak, że się odwróciłam w jego stronę -Przepraszam- powiedział patrząc mi w oczy. -Póść mnie- odpowiedziałam wkurzona wyrywając swój nadgarstek z jego uścisku. Odwróciłam się i szybko...