- Niech to porwą Ścieki! - zaklął szpetnie Kacperek.
Rozejrzał się wokół, Broda leżał nieprzytomny z policzkiem przyciśniętym do pokrytego łajnem bruku, Karim i Głupek patrzyli z rozdziawionymi ustami za odchodzącym spokojnie mężczyzną. Ich ofiara okazała się być myśliwym, nie zwierzyną. A miało być prosto i łatwo.
- Zamknijcie już te japy i zajmijcie się Brodą - warknął wściekle Kacperek - bo jeszcze mu się myszy zalęgną w tych kudłach.
Nie mógł tego tak zostawić, jeśli inni się dowiedzą, że nie udał się mu się taki prosty napad to nie ma się co pokazywać w Familii. Ten człowiek miał jednak coś takiego w oczach, że ciarki przechodziły od głowy po końce palców.
- Czterech na jednego.... Niech to Ścieki - nie mógł przecież tego tak zostawić!
Ruszyl szybkim krokiem w kierunku wyjścia z zaułka, tam gdzie zniknął tajemniczy mężczyzna. Po chwili zauważył go w oddali, szedł w stronę muru. Po co? Chyba nie chciał się przedostać na drugą stronę?
Nie, to niemożliwe - pomyślał Kacperek - wszędzie są strażnicy, bardzo jakoś ostatnio czujni.
Nagle zauważył, że za mężczyzną ostrożnie idzie jakiś mały chłopiec.
- Pewnie chce go skroić, he he he ciekawe czy mu się to uda...
Nagle cel zniknął między straganami a chłopak zaczął się nerwowo rozglądać. Kacperek postanowił śledzić teraz małego bo wiedział, że taki ulicznik nie pozwoli, żeby ktoś mu uciekł.
Zdążyło się jednak coś zupełnie przeciwnego to mężczyzna znalazł dzieciaka. Coś do niego zagadal i chciał odejść ale mały cały czas szedł przy nim i widać było, że nie chce się oczepiny. Tajemniczy człowiek był coraz bardziej zirytowany ale nagle przystanął i zaczął coś mówić do chłopaka.
Teraz Kacperek nie mógł już odpuścić, zżerała go ciekawość, musiał się dowiedzieć co kombinuje ten gościu ze strasznymi oczami. Może wtedy Familia zapomni mu ten pechowy napad.
Familia! Przecież miał się zgłosić do kryjówki po jakieś nowe, podobno bardzo ważne zadanie. Jednakże tutaj kroiło się coś bardzo ciekawego. Co zrobić? Niech to porwą Ścieki!