10 B

48 4 1
                                    

Gdzie jesteśmy? - zapytał.

To pewnie Polana Początku. Tu jesteśmy bezpieczni. Powinna prowadzić stąd tylko jedna droga bo na początku miałam jasną wizję.

Znaczy co? Jesteś jakąś czarodziejką i przeniosłaś nas do tajemniczego lasu na odległym kontynencie?

Nie ciemniaku, jestem w trakcie pisania książki. Napisałam już parę rozdziałów i spisałam trochę pomysłów na następne. Kopiowałam właśnie rękopisy do magicznej chmury gdy wlazłeś Ty i musiałeś wszystko popsuć. Skopiowałeś nas razem z rękopisem, nasze drugie ciała leżą teraz w mojej bibliotece i jak za długo tu będziemy to rozpadną się na kawałeczki tak malutkie, że nikt nie odróżni ich od drobinek kurzu.

Kacperek silnie zasmucił się na myśl o swoim rozpadającym się ciele gdyż niezmiernie się do niego przywiązał ale dzielnie powiedział:

Bardzo przepraszam ale sam nie wiem jak do tego doszło, to wtargnięcie do biblioteki szanownej panienki nie było do końca zamierzone. Nie wiem jak się tam znalazłem i co miałem zrobić.

Jak to co? Miałeś coś ukraść, pewnie moje nowe dzieło, które co prawda skończyłam ale nie zostało jeszcze wydane drukiem. Pewnie Michael cię nasłał. Też napisał nową księgę i chce opóźnić wydanie mojej.

Usłyszawszy o Michaelu chłopak znowu przestał oddychać. Czy wszędzie musiał on nim słyszeć? To jakieś fatum!!!

Na myśl, że Michael właśnie teraz może się pochylać nad jego oryginalnym ciałem i sprawdzać czy już zmienia się w drobinki kurzu wstrząsnął nim potężny dreszcz.

Musimy się natychmiast stąd wydostać! Co mamy robić panienko?

Daj mi chwilę pomyśleć. Tu musi być jakieś wyjście, rozejrzyj się uważnie.

Kacperek rozejrzał się więc uważnie. Stali na polanie pokrytą kobiercem zielonej, równo przystrzyżonej trawy. Polanę otaczały drzewa i krzaki rosnące tak gęsto, że nawet najmniejszy zwierzak nie miał szans przejść. Było jasno ale nie widać było słońca, widocznie skryte było za wysokimi drzewami.

Nagle zobaczył, że w jednym miejscu ściana drzew ma trochę inny odcień zieleni.

Ruszył więc w tym kierunku i po kilku minutach doszedł do skraju polany. Krzaki w tym miejscu były zdecydowanie rzadsze i przy odpowiedniej dozie gibkości można było przecisnąć się w głąb lasu.

Paaaanienko! Tutaj! Znalazłem przejście. Chyba.

Dziewczyna podbiegła do Kacperka i spojrzałą najpierw na przejście a potem z lekkim uznaniem na chłopaka.

Jesteś bardzo spostrzegawczy - powiedziała cicho a Kacperek na wszelki wypadek nie wyjaśnił, że w jego fachu spostrzegawczość musi być dobrze wyrobiona.

I nie mów do mnie panienko, to strasznie głupie. Dopóki stąd nie wyjdziemy możesz mówić do mnie We.

Kacperek znów przestał oddychać. Wszystko stało się jasne - straże w bibliotece, lekka wyniosłość dziewczyny i jej zamiłowanie do książek. To była księżniczka We, córka króla Rhobara, osoba nad wyraz tajemnicza, o której nie było wiadomo nic pewnego ale za to krążyło masę plotek. Wiadomo było tylko tyle, że jest bardzo ładna, wszechstronnie utalentowana i uwielbia czytać i pisać książki. Król szykował ją na swoją następczynię więc otrzymała wszechstronne wykształcenie i dworskie wychowanie. Legendy o księżniczce We dotarły na dwory królewskie i niejeden książę słał umyślnych z prośbą o najkrótsze choćby spotkanie. Oprócz książąt także niejeden nisko urodzony a zadufany w swojej wspaniałości śmiałek starał się o audiencję. Wszystko na nic, król ze śmiechem odganiał każdego absztyfikana. Ostatnim o jakim słyszał Kacperek był znany filozof Antuan z Falenorii. Starał się on zauroczyć straże swoją elokwencją i już mu się prawie udało gdy nadszedł głuchy koniuszy i pognał go nahajką.

Uśmiech południa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz