6

46 3 2
                                    

Tym razem wizja pokazywała wydarzenia, które Kacperkowi coś przypominały.

Był późny wieczór, księżyc w pełni pokazywał się czasami w przerwach między chmurami. Stał przed starym, ponurym domiszczem, które czasy świetności miało już dawno za sobą.

Strzeliste wieżyczki i krużganki porastał bluszcz a otaczające posiadłość murowane ogrodzenie było w wielu miejscach nadkruszone.

Kacperek wszedł powoli i niepewnie przez główną bramę, która zawsze była otwarta bo zawiasy już dawno zardzewiały.

Okna w posiadłości były rozświetlone, z wnętrza dobiegały śmiechy, rozmowy i nawet delikatne podśpiewywania. Młody złodziejaszek poklepał się po kieszeni, w której bezpiecznie leżało zaproszenie niedawno ukradzione jakiemuś dandysowi na rynku w Rossengardzie. Kacperek początkowo chciał wyrzucić zaproszenie bo był bardzo zawiedziony. Myślał, że w kieszeni bogacza będzie jakieś złoto a znalazł tylko elegancką kartkę na której było napisane:

"Mamy zaszczyt zaprosić szanownego Pana na wystawną imprezę urodzinową imć Michaela z Czyńkowa połączoną z pokazem sztuk magicznych znanego czarodzieja Xardasa. Strój wieczorowy obowiązkowy"

Na rewersie karty był adres i data. Po chwili namysłu Kacperek postanowił skorzystać z zaproszenia. Na takiej imprezie przed zdolnym łotrzykiem otwierały się nieskończone możliwości zarobku. Bogate towarzystwo, które nadużyło alkoholu i może nawet marihunaen na pewno przez dłuższy czas nie zauważy zniknięcia sakiewek czy pierścieni.

Problemem był strój wieczorowy. To co miała na sobie na pewno nie zasługiwało na to miano trzeba więc było pomyśleć o czymś bardziej szykownym. Myślał i myślał aż czoło mu całe zczerwieniało z wysiłku. Stał tak i kombinował na wszystkie sposoby aż zobaczył Zezowatego Brunona. Był to chłopak z dobrego, bogatego domu, który uważał, że jeśli jest bogaty to nie musi się uczyć tylko może łazić po karczmach i bratać się z ludem.

Te, Brunon! Bywaj no tu!

Kacperek - twarz Brunona rozjaśniła się uśmiechem - dawno cię nie widziałem. Masz może ochotę na kufelek czegoś mocniejszego?

Kacperek miał. Może nawet nie na coś mocniejszego a na ubranie Brunona, które od biedy można było uznać za strój wieczorowy.

Dawaj, pójdziemy dzisiaj do  "Czterech Kaczek"

Karczma "Cztery Kaczki" to był już całkiem niezły przybytek w dzielnicy rzemieślników i Kacperek bardzo rzadko tam bywał. Tak po prawdzie był tam tylko raz i tak do końca nie pamiętał z kim i po co.

Poszedł więc z Brunonem do karczmy. Pili długo i dużo a właściwie to Zezowaty Brunon pił a Kacperek sprytnie, ukradkiem wylewał co drugi kufelek do donicy z palemką. Palemka od nadmiaru trunku tylko westchnęła i uschła ale nikt tego nie zauważył.

Za pieniądze Brunona wynajęli pokój na poddaszu i tam Kacperek ściągnął ubranie z dandysa. Na szczęście byli podobnej postury i tylko kamizela trochę go piła pod pachami bo był lekko szerszy w barach.

Podszedł więc pięknie wystrojony do ogromnych drzwi, których pilnowało dwóch odźwiernych o ponurych facjatach.

Zaproszenie proszę - rzekł jeden grobowym głosem

Kacperek pokazał kartę, którą odźwierny obejrzał bardzo dokładnie.

Proszę wejść - powiedział i uśmiechnął się. Na widok tego uśmiechu Kacperek wzdrygnął się i szybko odwrócił wzrok.

Wszedł do domu. Powitał go tłum gości, którzy kręcili się po ogromnym salonie. Wszędzie stały stoły zastawione najprzedniejszym jadłem i napitkami. Wszystkie meble i kolumny przystrojone były kwiatami. Goście cicho rozprawiali o solenizancie. Widać było, że Michael z Czynkowa był ogólnie lubiany i nad wyraz szanowany. Z podsłuchanych rozmów wywnioskował, że gospodarz był uznanym pisarzem, który napisał wiele ksiąg w tym słynny dramat liryczny "Skazani na nowy świat" oraz naukowy traktat "Architecturae Magnifieciencis czyli o Malunkach Rzadkich y Niespotykanych"

Uśmiech południa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz