19

4.9K 166 5
                                    

Czternastoletni Michael stał ze spuszczoną głową przy szafce. Naprawdę nie chciał mieć kłopotów już na początku roku szkolnego. Mike nie był lubiany w klasie, był dla nich kimś 'innym'. Nie miał Iphone'a, miał mało markowych ubrań, uczył się średnio. Jego rodzina mają właśnie kryzys finansowy i nie mógł sobie pozwolić na luksus. Nawet go nie chciał. Mimo, że nosił ubrania z sieciówek, miał najzwyklejszy telefon, nie miał kieszonkowego i pieniędzy dostawanych do szkoły, miał coś innego. Miłość swoich rodziców, których kochał z wzajemnością. Zatajał przed matką i ojcem to, że nie ma w szkole kolegów i, że jest popychadłem trzech chłopaków z klasy ósmej. Chciał by oni byli szczęśliwi, nie przejmowali się tą sprawą – mieli i tak już dużo na głowie.                                                                                                                              Drżącymi rękoma zamknął swoją szafkę, gdy kątem oka zauważył swoich prześladowców. Wiedział, że już zauważyli, że nie odpuszczą. Spuścił wzrok na swoje czarne tenisówki czekając na rozwój wydarzeń. Najpierw poczuł szarpnięcie za jego ramię, które okrywała czarna bluza z kapturem. Zaczęli zaciągać go do nie używanego korytarza szkoły. Nie protestował, ponieważ wiedział, że mocniej wtedy dostanie. Przycisnęli go do ściany i zaczęli rzucać obelgami. Idiota, biedak, odrzutek, beztalencie – te słowa dało usłyszeć się z ich ust, ale blondyn nie dał poznać, że go to boli. Po prostu po wszystkim chciał schować się w kantorku woźnego i wypłakć, dać upust emocjom. Gdy stoczyli się na tor obelg odnośnie jego rodziców, emocje puściły. Zaczął krzyczeć, żeby zostawili jego rodziców w spokoju, że nie mają prawa obrażać jego rodziców. W zamian dostał po twarzy, po której powoli zaczęły lecieć łzy. Jeden z nich chwycił go za przedramiona, lecz gdy to zrobił on syknął z bólu. 'Co tam mamy?' – Zadrwił jeden z prześladowców i szybkim ruchem podciągnął rękawy bluzy w górę. Zobaczyli rany, z których zaczęli szydzić. Każda z kresek przelewała ból chłopaka na jego ciało. Nazwali go ciotą. Znikąd usłyszeli głos. 'Odpierdolcie się od niego!' – Krzyczał. Obcy chłopak szybkim krokiem podszedł do starszych i próbował ich odgonić, wyzwał ich, a gdy to nie podziałało użył przemocy. Mike osunął się po ścianie siadając na zimnej podłodze. Schował twarz w dłonie. Podszedł do niego chłopiec, w jego wieku, który go uratował. Czy był mu wdzięczny? Niezmiernie, ale czuł się źle z tym, że znowu został upokorzony, i to na jego oczach. Jego 'bohaterem' okazał się być Calum Hood. Chłopak, który doszedł w tym roku do jego klasy. 'Często to robią?' – Spytał, na co blondyn niepewnie skinął głową. – 'A to, często robisz?' – W tym momencie wskazał na rany na jego rękach, które teraz próbował zakryć. – 'Nie musisz mi mówić, dowiem się później. Po tym jak się zaprzyjaźnimy i będziemy przyjaciółmi do końca życia.' – Uśmiechnął się obejmując go, co chłopak lekko odwzajemnił. 

Michael nie wiedział, że Calum właśnie w tym momencie stał się jego przyjacielem, z którym przeżyje cudowne chwilę. Zyska przyjaciela, który pokaże mu świetnych ludzi. To on wyciągnie go z dołka i, że przez niego przestanie się ciąć. To on przedstawi mu świat nie z tej złej strony, a tej dobrej. Minęło kupę czasu od tego wydarzenia, a Ci mali chłopcy wyrośli na przystojnych mężczyzn, którzy mają paczkę przyjaciół. Ich marzenia się spełniły. Razem z swoimi przyjaciółmi założyli zespół, a teraz? Znają ich miliony ludzi. Są autorytetami dla swoich fanów. To pokazuje, jak można piąć się po szczeblach swojego życia by dojść na szczyt. By spełnić swoje marzenia.

𝘈𝘋𝘖𝘗𝘛𝘌𝘋 ⁵ˢᵒˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz