~38~

183 27 3
                                    

Całą wczorajszą noc spędziłam na rozmyślaniu o Kristianie, nie wiem co myśleć o całej tej sytuacji to wszystko dzieję się za szybko.

Podeszłam do lustra.

- Boże - wyglądam jak siedem nieszczęść.

Skierowałam się w stronę toaletki i próbowałam zakryć wory które miałam pod oczami. Cała moja twarz była napuchnięta, łącznie z oczami przez co wyglądałam jakbym płakała.

- Cholera dlaczego to nie chcę zniknąć! - przyznam, że z chęcią zostałabym w domu.

Po delikatnym ogarnięciu się zeszłam na dół do kuchni.

- Nie śpisz już? - spojrzałam na mamę popijającą kawę.

- Nie - zegarek wskazywał godzinę 7:13 racja to nie w moim stylu.

- Dzisiaj wyjeżdżam w delegację - świetnie.

- Mhm, na długo?

- Dokładnie cztery dni, ale może się jeszcze przedłużyć - przewróciłam oczami - kochanie wiesz, że chcę dla nas jak najlepiej..

- Tym, że prawie nigdy nie ma cię w domu napewno - szarpnęłam za moja dżinsową kurtkę, ubrałam buty, wzięłam torebkę i wyszłam.

Chciałabym chociaż raz spędzić normalny dzień ze swoją własną mamą, tak cholernie mi jej brakuje. Odkąd mój tata wprowadził się do innej kobiety nie mam nikogo, wszystkich zawiodłam, albo po prostu się ode mnie odwrócili.
Jest coraz gorzej bo najzwyczajniej na świecie sobie nie radzę, ograniczam posiłki i z dnia na dzień czuję się mniej potrzebna.

Usiadłam na przystanku i sprawdziłam najbliższy autobus który miałam za dokładnie trzy minuty.

- Przepraszam? - ściągnęłam słuchawki i zauważyłam jakąś starszą kobietę.

- Tak?

- Zapomniałam ze sobą zegarka i nie wiem która jest godzina, mogłaby mi pani powiedzieć? - uśmiechnęła się

- 7:21

- Dziękuję - usiadła obok mnie, zaczęła dziwnie mi się przyglądać co nie było komfortowe - Stało się coś? Wyglądasz jakbyś płakała złotko.

- Nie, wszystko w porządku - serio aż tak to widać?

Po chwili przyjechał mój autobus, usiadłam na samym tyle, ponownie założyłam słuchawki i oparłam głowę o szybę.

Nagle poczułam jak mój telefon wibruje.

Nieznany: będę czekać pod szkołą x

Nie wiem kto mógłby to napisać, może to zwykła pomyłka?

Po kilku minutach jazdy wysiadłam z pojazdu i skierowałam się w stronę szkoły. Przed wejściem stał Kristian, chciałam go jakoś skutecznie wyminąć, ale moje starania na nic.

- Hej skarbie, ładnie tak mnie unikać? - zaśmiał się.

- Dla ciebie Sadie - weszłam do środka budynku.

- Czekaj - poczułam jego dłoń na moim ramieniu - płakałaś? wszystko okej?

- Jasne - wymusiłam uśmiech.

Nie płakałam, ale nic nie jest okej.

- Chcesz porozmawiać? - od kiedy on się o mnie troszczy?

- Słuchaj Kristian, nie wiem od kiedy ty w ogóle chcesz ze mną rozmawiać, bo jeszcze miesiąc temu miałeś na mnie wyjebane i to właśnie wtedy gdy najbardziej cię potrzebowałam. Przeniosłeś się do tej szkoły i zachowujesz się tak jakby tej kłótni wcale nie było, ja po prostu już nie nadążam, nie radzę sobie.. - poczułam łzy napływające mi do oczu.

- Sadie, nie płacz - chciał mnie przytulić, ale odsunęłam się.

- Kristian, przecież ja jestem suką, a my się nie znamy - przygryzłam wewnętrzna część policzka - nie istniejesz dla mnie, zdążyłam o tobie zapomnieć i nie chcę żebyś znowu się pojawiał - szybkim krokiem poszłam w stronę klasy zostawiając go samego na środku korytarza.

Te słowa wyjątkowo utknęły mi w pamięci, wypominając je chciałam przypomnieć jaki był, jaki jest i jaki będzie.
Przyzwyczaiłam się do obelg kierowanych w moją stronę, ale słyszeć ją z ust najważniejszej osoby boli pięć razy mocniej.

Usiadłam w ostatniej ławce pod oknem. Kristian nie pojawił się na tej lekcji, może nie powinnam mu tego mówić, bo tak naprawdę chcę żeby był ze mną, jest dla mnie cholernie ważny i nie pozwolę mu mnie zostawić po raz drugi, martwię się o niego.
Kiedyś opowiadał mi, że jak jest z nim źle zamyka się w łazience, bo to właśnie tam może na spokojnie wszystko przemyśleć. Pomyślałam, że tak samo może być w tym przypadku.

Podniosłam rękę do góry.

- Mogę iść do łazienki? Źle się czuję - powiedziałam zakrywając usta ręką.

- Jasne, nie potrzebujesz żeby ktoś z tobą poszedł? - pokręciłam głową, wzięłam torebkę i wybiegłam z klasy.

Weszłam do męskiej łazienki po czym zaczęłam pukać w każdą kabinę.

- Zajęte - usłyszałam zachrypnięty głos, to on.

- Kristian otwórz, to ja Sadie - drzwi zaczęły się uchylać.

- Skąd wiedziałaś gdzie jestem? - miał opuchnięte oczy, płakał?

Moje szczęście

- To chyba mało ważne, chciałam się upewnić czy wszystko jest w porządku.

- Powiedziałaś, że jestem dla ciebie nikim, to wystraczy? - z jego oczu zaczęły płynąć łzy.

Nie wiedziałam, że jest taki wrażliwy.

- Jesteś dla mnie cholernie ważny, przepraszam - przytuliłam go, co odwzajemnił.

- Nie wiem jak mogłem pozwolić cię stracić - powiedział wtulając swoją głowę w zagłębienie mojej szyi.

- Powiedz, że ci na mnie zależy - popatrzyłam prosto w jego oczy, ale unikał kontaktu wzrokowego - Kristian?

Wtedy zauważyłam wytatuowaną liczbę 4 na jego nadgarstku, nigdy nie wspominał o tym tatuażu, więc jest nowy albo nie chciał żebym o nim wiedziała.
Ciekawe co oznacza ta liczba, może ma dla niego jakieś większe znaczenie?

- Zawsze mi na tobie zależało, ale wiedz, że to co się stanie nie jest zależne ode mnie i nigdy nie zmieni uczucia którym cię obdarzam - wstał - Teraz muszę iść.

- Żartujesz sobie?

- A wyglądam? - powiedział, po czym wyszedł.

Zostawił mnie.




15 gwiazdek = next?
jak nie wyjdzie to dodam wczesniej

ily

engaged message|kristian kostovOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz