Ryōta Kise - 8 Marca

639 56 11
                                    

[Anime: Kuroko no Basket Postać: Kise Ryōta Bohaterka: [____] Cel: Dzień Kobiet]

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[Anime: Kuroko no Basket Postać: Kise Ryōta Bohaterka: [____] Cel: Dzień Kobiet]

Kise - dziecko słońca z aureolą z cukru i jednorożców z żelek


~~~~

- Proszę - powiedział blondyn, podając dziewczynie bukiet róż.

 Była szczerze zaskoczona i nie kryła się z tym. Przecież... ledwo się znali, prawda?

~Kwadrans wcześniej~

 Ryōta przygotowywał się na ten moment od rana. Założył koszulę, czarne spodnie oraz buty, choć kurtka była konieczna przy takiej niepewnej, marcowej pogodzie. Z radością wyczekiwał aż da dziewczynie kwiaty, ale... ta nawet nie przyszła. Na domiar złego zerwała z nim przez telefon. Ot tak.

 Chłopak miał już wszystkiego dosyć. Został poniżony i porzucony.

- Brrr! Zimno! - zazgrzytał zębami, patrząc na kwiaty. Czuł, że chce mu się płakać, ale musiał to przecierpieć.

- Emm... przepraszam. - usłyszał za plecami i powoli podniósł głowę. - Wszystko w porządku? - zapytała [kolor]włosa dziewczyna, patrząc na niego z troską.

 Uśmiechnął się do niej słabo, przyjmując chusteczkę, którą po chwili mu podała.

- Jakby - zaczął - dziewczyna mnie wystawiła, heh.

- Poważnie? - powtórzyła z niedowierzaniem. - Potraktowała cię okropnie - mruknęła, wydymając lekko policzki. - Z-zimno ci? - dopytywała, gdy zauważyła jak blondyn drży.

 On pokręcił głową, choć miała rację. Była dla niego bardzo miła, więc szybko zdecydował co zrobi, zanim wróci do domu.

- Proszę - powiedział blondyn, podając dziewczynie bukiet róż.

Była szczerze zaskoczona i nie kryła się z tym. Przecież... ledwo się znali, prawda? Przynajmniej on tak myślał.

- Zaczekaj! - krzyknęła za nim, a ten się zatrzymał. Momentalnie poczuł, jak zostaje opatulony ciepłym szalikiem dziewczyny. - Dziękuję za piękne kwiaty, Kise-kun - dodała z uśmiechem, odchodząc i zapewniając, że wszystko się jakoś ułoży.

 Wydawało mu się, że już jej nie zobaczy, więc zaskoczyła go obecność dziewczyny na treningu koszykówki.

 Więc chodzimy do tej samej szkoły - pomyślał, zerkając ukradkiem na [_______]. Teraz przypomniał sobie jej imię. Znał ją, ale nie poznał 8 marca. Jednak był pewien, że musi jej podziękować, dlatego też zaraz po treningu pośpiesznie się przebrał, by znaleźć [kolor]włosą.

Na szczęście udało mu się to i chwilę później stał już przed nią z uśmiechem.

- Już lepiej? - zapytała z troską. - Och! I jeszcze raz dziękuję za kwiaty. Nie były przeznaczone dla mnie, ale są---

- Mylisz się, [_____]cchi - zaświergotał Kise. - One zdecydowanie były przeznaczone dla ciebie - mówiąc to, uśmiechnął się szerzej.

 Za zgodą dziewczyny oboje udali się na krótki spacer. Wprawdzie czuła się nieco onieśmielona obecnością przystojnego koszykarza, ale rozmowa z nim utwierdzała ją w przekonaniu, że Ryōta to dobra osoba. On sam był jej wdzięczny, że tego dnia się spotkali. Coś sprawiało, że chciał ją lepiej poznać.

- Za rok kręć się gdzieś tam, żeby w razie czego przyjąć kwiaty, jeśli zostanę wystawiony - zaśmiał się chłopak.

- Chyba tylko idiotka by cię wystawiła - bąknęła [kolor]oka.


~Rok później~

Ryōta był od rana poddenerwowany. Przygotował ładne ubrania, a wielki bukiet stał przy wyjściu w wazonie. Bał się, że mimo swojego uroku osobistego i osobowości... i tak zostanie sam. Jednak mimo obaw wkrótce ruszył w wyznaczone miejsce, dokładnie to samo, w którym przeszło rok temu został zraniony, ale i coś zyskał. Między innymi szalik, który miał na sobie.

 Odliczał minuty.

Sekundy.

Wypatrywał jej w oddali, ale niczego nie dostrzegał.

Czyżby znowu....?

- Ryō-chan~

- [___]cchi~!

 Nie zawiódł się! Stała tuż przed nim z szerokim uśmiechem, ponieważ nie wystawiła go - przyszła, jak obiecała.

- Proszę - powiedział pogodnie, podając jej cudowny bukiet. - Są stuprocentowo przeznaczone dla ciebie - dodał, kładąc dłonie na jej ramionach.

- Przepiękne - zawołała, patrząc na róże. - Jesteś wspaniały.

  Ryōta przesunął powoli dłoń na jej policzek, by chwilę później obdarować swoją dziewczynę namiętnym pocałunkiem.

 Owszem - dziewczynę, bo [kolor]włosa była jego skarbem i najważniejszą osobą w życiu. Czasem dziwił się jak go znosiła oraz dlaczego on jeszcze nie zwiał. Ale kochał ją, a ona jego.

- Wszystkiego najlepszego z okazji dnia dobroci dla [____]cchi, kochanie~

 Dziewczyna mruknęła coś pod nosem, przytulając Kise tak, by nie zgnieść przy tym bukietu. Zdecydowanie był jej całym światem.

- Powiedz to... - wymamrotała.

- Kocham cię~

- Nie to - ciągnęła, lekko zarumieniona.

- Wyjdziesz za mnie~?

- Za parę lat - odparła. - Ale nie to.

- Czekolada, kocyk i cały ja są twoje~

 Radość na jej twarzy świadczyła o poprawnej odpowiedzi.

- ...ale czekoladą cię nakarmię i też chcę pod kocyk.

- R-Ryō-Ryōta!




Sukima: *pogłębiająca się bezsenność* Gdzie moje okularki z antyreflekseeeem!? Miałam się uczyć, ale.. nahh~ *pacza na stertę kwiatkÓF* Meh... gut. Coś mnie naszło z Kise xD

Polecam anime B: The Beginning *^* (jak masz Netflixa lololol). Sam end guuut. Lub Magi: Przygody Sindbada.


Pisze na ten moment "Absolutely Mine" oraz "NO.28"


godzina 00:40 - już nie 8 marca, ale zaczynałam pisać 8 marca xD

【HORIZON】✪ ANIME ONE-SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz