XIV

18.3K 584 106
                                    

Dokładnie dowiedziałam się jaki ma być plan, co mam zrobić i powiedzieć. Bardzo martwiłam się o moją córkę. W głębi duszy wiedziałam, że Niko nie zrobi jej krzywdy pod względem fizycznym, bo chodź mnie bił nie raz, na nią nigdy nie podniósł ręki. 

Ruszyłam po schodach do mojego starego mieszkania. Niepewnie stawiałam krok po roku, aż znalazłam się przed drzwiami. Zapukałam do drzwi, jednak odpowiedziała mi cisza, dlatego nacisnęłam na klamkę. Weszłam powoli do środka i ruszyłam do kuchni, gdzie zastałam blondyna. Koło niego jak zwykle walały się puszki po piwie, a on sam siedział na krześle przy stole.

-Witam księżniczkę - odezwał się po chwili ciszy.

-Gdzie moja córka?

-A coś ty taka hop do przodu?

-Co? - powiedziałam cicho i zmarszczyłam brwi.

-No co co!? - wrzasnął - Nie ma jej tu - wstał, zwalając ze stołu butelki po alkoholu wraz z jakąś szklanką.

Wzdrygnęłam się na tę czynność, jednak przypomniał mi się plan i od razu wcieliłam go w życie. Zaczęłam powoli ciągnąć mojego towarzysza za język, a jemu zapewne nawet przez myśl nie przeszło, że jednak nie jestem taką głupią frajerką za jaką mnie uważa.

-Biłeś mnie, gwałciłeś, traktowałeś mnie jak śmiecia, po prostu znęcałeś się nade mną, a teraz jeszcze moja córka? 

-Oj tak od razu gwałciłeś, robiłem to co mi się należało.

-Nie chciałam tego z tobą robić, zawsze chciałeś tylko swojej przyjemności.

-No i co z tego? Jak byłaś nie posłuszna to i oberwałaś, dobrze ci tak. Myślę, że powinienem to powtórzyć - powiedział robiąc krok w moją stronę - Co twój kochaś cię nie uratuje?

-Gdzie moja córka?

-Nie ma tu tego bachora - zaśmiał się szyderczo - przecież nie trzymałbym go tutaj, wiedząc, że możesz zawsze wparować tu ze swoim mężusiem - zażartował, jednak mi nie było do śmiechu - a co? Jeszcze ci się nie oświadczył?

-Jesteś żałosny - powiedziałam mrużąc oczy - Czemu mi to robisz i robiłeś?

-Bo cię kurwa nienawidzę - podszedł do mnie, a ja zrobiłam kilka kroków w tył - ciebie, tego bachora i twojego nowego kochasia. Uważam, że taka szmata jak ty powinna być tam i robić to co jej się należy. Rozstawiać nogi dla mnie - wskazał na siebie palcem.

-Ale ja nie chcę.

-Ale mnie to nie obchodzi - złapał za moją rękę.

Zaczęłam krzyczeć i się wiercić, a on rozpoczął całowanie mojej szyi. Kazałam mu przestać, jednak on tego nie zrobił, a ja jedynie czekałam, aż do tego budynku wpadną uzbrojeni policjanci. Moje krzyki i huk otwieranych drzwi było słychać zapewne w całej okolicy.

-Policja, proszę ją zostawić! - krzyknął jakiś mężczyzna z pistoletem w ręce.

Na te słowa od razu Niko się ode mnie oderwał i stanął kilka metrów dalej. Patrzył raz na mnie, raz na trzech policjantów z niedowierzaniem. Doigrało ci się. 

-Ty szmato! - wrzasnął, jednak nie zdążył nic zrobić, bo dwóch mężczyzn złapało go i zapięło w kajdanki.

-Pójdzie pan z nami.

-Nic nie zrobiłem.

-Gwałt, znęcanie się psychiczne i bicie, sam się pan do tego przyznał, zresztą teraz, kolejna próba gwałtu.

-Skąd to wiesz?

-Mam swoje sposoby - powiedział policjant.

W tym momencie uświadomiłam sobie, że Niko został złapany i zapewne stanie przed sądem, jednak nie czułam przez to radości, a przerażenie, bo nie wiedziałam, gdzie jest moja córka. Wbiegłam do pierwszego pokoju, gdzie kiedyś był pokój Aviany, jednak tam jej nie było, dlatego ruszyłam do sypialni. Niestety w tamtym pokoju również jej nie zastałam.

(Nie)przyzwoita asystentka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz