XV

17.4K 606 84
                                    

Moje życie nie byłoby moim życiem, gdyby nie pojawił się jakiś problem. Tydzień po wydarzeniu, które kosztowało mnie dużo stresu i łez, moja córka zachorowała. W zasadzie nie jest to nic dziwnego, bo zapewne Niko nie zadbał o to, by ubrać ją wystarczająco ciepło, dlatego dzisiejszy poniedziałek spędzam z nią w domu.

W tamtym tygodniu odwiedziłam komisariat policji i złożyłam zeznania. Opowiedziałam im całą historię moją i Niko. Nie było to dla mnie łatwe, ale wiedziałam, że tylko tak mogę sprawdzić, aby zapłacił za swoje i długie lata siedział w areszcie.

Oczywiście o ile dostanie za to chociaż te kilka lat.

Rozprawa sądowa ma być za kilka dni i dopiero wtedy dowiemy się, co dalej z tym psychopatą. Oczywiście, większość rzeczy będę musiała powiedzieć ponownie przed sądem, ale wiem, że mój mężczyzna, wesprze mnie.

-Mamo co robisz? - spytała córka widząc, że robię obiad.

-Rosołek, abyś była duża i zdrowa - dałam jej pstryczka w nos.

-O której wróci Alex? - zapytała.

-Ummm... - spojrzałam na zegarek, który wskazywał prawie drugą - myślę, że trzy, cztery godzinki jeszcze.

-A czy to długo?

-Troszkę tak - uśmiechnęłam się - ale chyba dobrze się bawisz?

-Tak, bawię się domkiem - powiedziała w biegu, zamykając się w swoim pokoju.

Westchnęłam i powróciłam do robienia obiadu. W pewnym momencie poczułam jak robi mi się słabo, dlatego od razu odrzuciłam nóż i poparłam się o szafkę, zamykając oczy. Wzięłam kilka głębszych wdechów i poczułam jak robi mi się nie dobrze. Jak najszybciej znalazłam się przy toalecie, zwracając jedzenie. Podniosłam się i umyłam twarz i zęby. 

Nie wiem, co się ostatnio ze mną dzieje, ale czuję się coraz gorzej. Boję się, że i ja będę przeziębiona, a tego, bardzo bym nie chciała. Muszę wracać do pracy, bo wiem, że jeżeli tego nie zrobię, Zara będzie kręciła się koło mojego faceta i chodź mu ufam, to nie ufam jej.

Powróciłam do robienia obiadu, który zjadłam wraz z córką. Robiło mi się jeszcze kilka razy trochę niedobrze, lecz na szczęście nie musiałam wymiotować. Wypiłam kilka herbat i wtuliłam się w kocyk, oglądając wraz z małą wersją mnie bajkę.

-Wróciłem! - krzyknął Alex, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, która jest godzina - co tam? Źle się czujesz? - podszedł do mnie zaniepokojony.

-Odrobinkę - westchnęłam - mam nadzieję, że mnie nie rozłoży, bo chciałabym wrócić do pracy.

-Nie przejmuj się pracą - usiadł koło mnie.

-Tak wiem, ale...- nie zdążyłam skończyć, bo poczułam jak zbiera mi się na wymioty.

Od razu zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki, klękając nad toaletą. Alex delikatnie odgarnął mi moje włosy, za co z jednej strony byłam mu wdzięczna, a z drugiej poczułam się lekko skrępowana, że widzi mnie w takim stanie. Spuściłam wodę i usiadłam, opierając się o ścianę.

-Może zawiozę cię do lekarza?

-Co? Nie, no co ty. To lekkie przeziębienie - westchnęłam - jeszcze zaraz dostanę okresu, super.

-Kiedy? - zmarszczył brwi.

-Nie wiem, jakoś teraz miałam - wstałam i wyszłam z łazienki, odnajdując mój telefon w kuchni.

Weszłam w słynną aplikację, dzięki której sprawdzałam swój cykl miesiączkowy i uniosłam brwi ze zdziwienia.

-Tydzień temu miałam dostać - westchnęłam - super, spóźnia mi się. To pewnie przez te tabletki.

(Nie)przyzwoita asystentka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz