Dzisiaj dzień pierwszej wypłaty, z której się niezmiernie cieszę. Nareszcie trochę odłożę na nowe mieszkanie i będę chociaż o krok bliżej niż dalej. Cały dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo ciężki. Biegałam w tą i z powrotem z jakimiś papierami, z kawą, z telefonami, z kolejnymi papierami i tak w kółko.
Bardzo wciągnęłam się w tą pracę i przyznam, że jest dla mnie miłą odskocznią od mojej codzienności. Pomimo tego, że czasami trzeba się dużo nalatać, bo ktoś kto ma coś podpisać jest na jedenastym piętrze, a potem ktoś kto ma coś kolejnego podpisać jest na dwudziestym i tak w kółko, to i tak lepsze takie bieganie, niż bieganie z mopem.
-Livia? Za dwa tygodnie lecimy do Chichago.
-Co? - stanęłam jak wryta.
Od tygodnia moje relacje i szefa są naprawdę dobre. Codziennie wychodzimy na jakiś lunch razem i dużo o rozmawiamy. To naprawdę w porządku człowiek, chociaż dalej nie wie, że Aviana to nie moja siostra, a córka. Nie pytał mnie na szczęście więcej o moje siniaki, za co byłam mu wdzięczna. Ogólnie, takie osobiste sprawy omijaliśmy szerokim łukiem, a przynajmniej ja.
-Taak, musimy wyjechać na weekend - przeciągnął.
-Umm.. dobrze - uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nie możesz?
-Co? Oczywiście, że mogę - powiedziałam.
-Czemu kłamiesz? - westchnęłam, czy ja naprawdę jestem w tym taka kiepska?
-Muszę zaopiekować się siostrą - spojrzałam w podłogę.
-A nie możesz zostawić ją z chłopakiem albo rodzicami?
Ja jestem rodzicem.
A Niko to nie mój chłopak.
-Przepraszam - skarcił się - to nie moja sprawa.
-Niestety, nie mogę.
-To może opiekunka?
-Umm.. nie bardzo - bo nie mam pieniędzy, pomyślałam.
-Ma paszport?
-Ma - odpowiedziałam niepewnie.
-To weź ją z nami - uśmiechnął się.
-Ale kto się nią zajmie? I co będziemy robić w Chichago?
-Otwieramy dwie nowe siłownie i muszę tam być, a ty jako moja asystentka, też powinnaś.
-Dobrze, a więc będę, a z Avianą coś wymyślę - powiedziałam po czym poszłam do "siebie".
Zajęłam się swoją pracą i dochodziła już godzina szesnasta, gdy po całym pomieszczeniu rozległ się dźwięk. Znowu mój telefon. Spojrzałam na Alexandra, na co ten kiwnął tylko głową i się uśmiechnął.
-Halo? - odebrałam.
-Dzień dobry, tutaj opiekunka pani córki. Aviana poślizgnęła się i upadła na krzesełko, przez co musieliśmy wzywać pogotowie. Podobno to nic nieszkodliwego, ale...
-W którym szpitalu? - powiedziałam nagle.
Opiekunka podała mi adres, a ja zerwałam się z miejsca. Wiedziałam, że Alexander słyszał moją rozmowę, dlatego już czekał na mnie w połowię swojego biura.
-Gdzie mam cię zawieść?
-Nigdzie, pojadę metrem - powiedziałam, nie chcą cię narzucać. Ten jednak złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę.
-Więc?
-Szpital, Aviana - to wystarczyło, żeby zrozumiał, że coś złego stało się mojej "siostrze".
CZYTASZ
(Nie)przyzwoita asystentka ✔
RomansaLivia Smith to drobna, ciemno włosa dwudziestolatka, która przeszła w życiu zbyt dużo, jak na swój młody wiek. Postanawia uciec od swojego toksycznego partnera, dlatego znajduje nową pracę, a jej szefem zostaje Alexander Breen, dwudziestopięciolatek...