IV

23.5K 736 72
                                    

Dzisiaj dzień pierwszej wypłaty, z której się niezmiernie cieszę. Nareszcie trochę odłożę na nowe mieszkanie i będę chociaż o krok bliżej niż dalej. Cały dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo ciężki. Biegałam w tą i z powrotem z jakimiś papierami, z kawą, z telefonami, z kolejnymi papierami i tak w kółko.

Bardzo wciągnęłam się w tą pracę i przyznam, że jest dla mnie miłą odskocznią od mojej codzienności. Pomimo tego, że czasami trzeba się dużo nalatać, bo ktoś kto ma coś podpisać jest na jedenastym piętrze, a potem ktoś kto ma coś kolejnego podpisać jest na dwudziestym i tak w kółko, to i tak lepsze takie bieganie, niż bieganie z mopem.

-Livia? Za dwa tygodnie lecimy do Chichago.

-Co? - stanęłam jak wryta.

Od tygodnia moje relacje i szefa są naprawdę dobre. Codziennie wychodzimy na jakiś lunch razem i dużo o rozmawiamy. To naprawdę w porządku człowiek, chociaż dalej nie wie, że Aviana to nie moja siostra, a córka. Nie pytał mnie na szczęście więcej o moje siniaki, za co byłam mu wdzięczna. Ogólnie, takie osobiste sprawy omijaliśmy szerokim łukiem, a przynajmniej ja.

-Taak, musimy wyjechać na weekend - przeciągnął.

-Umm.. dobrze - uśmiechnęłam się delikatnie.

-Nie możesz?

-Co? Oczywiście, że mogę - powiedziałam.

-Czemu kłamiesz? - westchnęłam, czy ja naprawdę jestem w tym taka kiepska?

-Muszę zaopiekować się siostrą - spojrzałam w podłogę.

-A nie możesz zostawić ją z chłopakiem albo rodzicami?

Ja jestem rodzicem.

A Niko to nie mój chłopak.

-Przepraszam - skarcił się - to nie moja sprawa.

-Niestety, nie mogę.

-To może opiekunka?

-Umm.. nie bardzo - bo nie mam pieniędzy, pomyślałam.

-Ma paszport? 

-Ma - odpowiedziałam niepewnie.

-To weź ją z nami - uśmiechnął się.

-Ale kto się nią zajmie? I co będziemy robić w Chichago? 

-Otwieramy dwie nowe siłownie i muszę tam być, a ty jako moja asystentka, też powinnaś.

-Dobrze, a więc będę, a z Avianą coś wymyślę - powiedziałam po czym poszłam do "siebie".

Zajęłam się swoją pracą i dochodziła już godzina szesnasta, gdy po całym pomieszczeniu rozległ się dźwięk. Znowu mój telefon. Spojrzałam na Alexandra, na co ten kiwnął tylko głową i się uśmiechnął.

-Halo? - odebrałam.

-Dzień dobry, tutaj opiekunka pani córki. Aviana poślizgnęła się i upadła na krzesełko, przez co musieliśmy wzywać pogotowie. Podobno to nic nieszkodliwego, ale...

-W którym szpitalu? - powiedziałam nagle.

Opiekunka podała mi adres, a ja zerwałam się z miejsca. Wiedziałam, że Alexander słyszał moją rozmowę, dlatego już czekał na mnie w połowię swojego biura.

-Gdzie mam cię zawieść?

-Nigdzie, pojadę metrem - powiedziałam, nie chcą cię narzucać. Ten jednak złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę.

-Więc?

-Szpital, Aviana - to wystarczyło, żeby zrozumiał, że coś złego stało się mojej "siostrze".

(Nie)przyzwoita asystentka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz