-Idziesz do pracy? - zapytał James biegając po pokoju i szykując się do pracy.
Od rana leżałam na łóżku i nie byłam w stanie się podnieść. Połowę nocy spędziłam na myśleniu o tym co powinnam teraz zrobić. Zdawałam sobie sprawę z tego, że prędzej czy później muszę iść do Alexa i wyjaśnić z nim tą sytuację, jednak sama myśl o odrzuceniu sprawiała, że chciałam zniknąć z tego świata. Mój chłopak dzwonił do mnie od wczoraj wiele razy, ale ja ani razu nie nacisnęłam zielonej słuchawki.
-Nie wiem - odparłam szczerze - to moja praca, więc powinnam iść.
-Słuchaj - James usiadł na łóżku i złapał mnie za rękę - to twoja praca, ale przecież Alex cię z niej nie wyrzuci, to po pierwsze, a po drugie, będziesz musiała z nim pogadać. Najlepiej zrobić to na spokojnie, a nie w pracy, gdzie każdy może wam przeszkodzić.
-Masz rację - pokiwałam głową - pójdę odprowadzić Avianę no przedszkola, a potem pójdę do mieszkania po jakieś rzeczy i zatrzymamy się w jakimś hotelu.
-Nie, nie, nie - zaprzeczył - możecie zostać tutaj jak długo tylko chcecie.
-Dziękuje - przytuliłam go, chociaż wiedziałam, że nie mogę zawalać go moim problemami.
Wyszłam wraz z Jamesem, który podwiózł mnie do przedszkola, gdzie zostawiłam córkę. Blondyn chciał na mnie czekać, jednak przekonałam go, że spacer dobrze mi zrobi.
Dojście do mieszkania zajęło mi dłuższy czas, jednak spędziłam go produktywnie, na myśleniu co powinnam zrobić.
-Livia? - powiedział brunet, gdy weszłam do mieszkania.
Przyznam, że nie spodziewałam się go tutaj o tej porze. Chciałam z nim porozmawiać, ale nie wiedziałam, że ten moment nastąpi aż tak szybko. Nie przygotowałam jeszcze dobrego scenariusza, którym byłabym wstanie wyjaśnić mu tą sytuację.
-Martwiłem się - podszedł bliżej - gdzie byłaś z Avą?
-Zatrzymałam się u Jamesa - powiedziałam cicho - chciałam dać ci czas na przemyślenie i...i sobie chyba też.
-Livia dzwoniłem tysiąc razy - przytulił mnie, a ja momentalnie oddałam się i wtuliłam w jego ciepłe ciało - nigdy nie martwiłem się o nikogo tak bardzo jak o was.
-Przepraszam.
-Za co? - oddalił się ode mnie i spojrzał mi w oczy - To ja powinienem cię przeprosić za moją rekcję.
-Alex, ale ja...
-Nie Livia, kocham cię i pokocham też nasze dziecko. Wiem, że razem możemy stworzyć rodzinę. Ty, ja, Aviana i ono - wskazał na mój brzuch.
Nasze dziecko.
O ile jest nasze.
-Alex... - chciałam mu powiedzieć prawdę, ale jego ciemne oczy sprawiły, że zaschło mi w gardle.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też, Alex - złączył nasze usta, a ja oddałam się tej przyjemności.
Wiedziałam, że robię źle nie mówiąc mu o tym, że dziecko może być Niko, jednak w tym momencie nie obchodziło mnie to. Poczułam się znowu kochana, a fala szczęścia przeszła przez moje ciało.
Szósty tydzień ciąży dał o sobie znać, gdy poczułam jak robi mi się nie dobrze. Oderwałam się od Alexa i pobiegłam do toalety, wyrzucając z siebie moje małe śniadanie.
-Auć, nie musiałaś tak drastycznie - powiedział brunet, stając w progu drzwi.
Spojrzałam tylko na niego gniewnie, na co on podniósł ręce w geście obrony.
CZYTASZ
(Nie)przyzwoita asystentka ✔
RomanceLivia Smith to drobna, ciemno włosa dwudziestolatka, która przeszła w życiu zbyt dużo, jak na swój młody wiek. Postanawia uciec od swojego toksycznego partnera, dlatego znajduje nową pracę, a jej szefem zostaje Alexander Breen, dwudziestopięciolatek...