3.

458 32 10
                                    

    Następnego dnia Kim musiała wstać już o szóstej. Dziś miała pracować pod okiem Patelniaka. Pierwszymi osobami, którym trzeba było zrobić śniadanie, byli zwiadowcy. Ruszali na przeszukiwanie labiryntu zaraz po otwarciu bram, czyli o siódmej. Jedno, co ją pocieszało, to fakt, że uda jej się zamienić parę zdań z Newtem. Rozweselona tą myślą, poszła się myć.

  W kuchni była punktualnie o szóstej dwadzieścia. Nigdzie nie widziała swojego opiekuna, ale się tym nie przejęła. Dokładnie umyła ręce i zabrała się za przygotowywanie śniadania. Postanowiła przyrządzić jajecznicę. Danie proste ale smaczne. Wyciągnęła największą patelnię i postawiła na kuchence. Wzięła pięć dużych cebul i dziesięć kiełbas, wszystko pokroiła w drobną kosteczkę. Zwiadowców było dziewięciu, więc porcja musiała być spora. Rozgrzała tłuszcz na patelni i wrzuciła na nią pokrojone składniki. Kiedy cebula stała się złota, zgrabnymi, szybkimi ruchami zaczęła rozbijać jajka o brzeg patelni. Było ich co najmniej trzydzieści. Nie do końca wierzyła, że jajka nie wyleją się na kuchenkę. Doprawiła zawartość naczynia. Wyciągnęła dziewięć talerzy i dopiero wtedy zobaczyła, że obserwuje ją nie tylko szef kuchni, ale też wszyscy zwiadowcy. Kim oblała się rumieńcem i delikatnie uśmiechnęła. Wszystkim zebranym aż ślinka ciekła. Pierwszy odezwał się Patelniak:

- A kto ci pozwolił krzątać się w mojej kuchni?- spytał z rozbawieniem.

- Noooooo, nikt, ale pomyślałam, że niedługo przyjdą biegacze i będą chcieli coś zjeść, a ciebie nie było, więc sama zaczęłam robić śniadanie - podczas tłumaczenia okropnie plątał jej się język.

- Dobra, dobra. Nie tłumacz się. Całkiem nieźle ci poszło. Ciekaw jestem, jak smakuje?

- Wy tu gadu-gadu na tematy kulinarne, a my jesteśmy głodni! - upomniał się Minho.

    Dziewczyna dokończyła nakładanie posiłku. Zwiadowcy zasiedli przy długim stole i z zapałem zaczęli jeść. Po odgłosach można było się domyślić, że im smakuje. Kim w tym czasie przygotowała im kanapki na drogę. Każdy przy oddaniu talerza mówił, że było pyszne. Kiedy już sobie poszli, zabrała się za mycie talerzy. Patelnię zostawiła, ponieważ musiała jeszcze przygotować śniadanie dla pozostałych trzydziestu osób. W tym momencie rozległ się huk otwieranej bramy. Zwiadowcy znów ruszyli na poszukiwania. Po dwudziestu sekundach dźwięk ustał. Dziewczyna była dumna z przygotowanej przez siebie jajecznicy. Cieszyła się z pochwał Patelniaka, a jeszcze bardziej z komplementu Newta, to na jego uznaniu najbardziej jej zależało. Głupio jej było przyznać przed samą sobą, że się w nim zakochała po dwóch dniach, ale taka była prawda. Najzwyklej w świecie uwiódł ją tym swoim uśmieszkiem, kilkoma piegami i piwnymi oczami. Gdy zaczęli przychodzić kolejni streferzy, musiała powtórzyć przygotowywanie jajecznicy. Tym razem robiła to z mniejszym zapałem.

    Okazało się, że mieszkańcy strefy robią o wiele większy bałagan, niż sobie wyobrażała. Pod każdym stołem i na każdym blacie walały się resztki jedzenia. Zamiatanie i wycieranie stołów zajęło dziewczynie prawie pół godziny. Kiedy weszła do kuchni, zastała tam górę naczyń. Piętrzące się talerze patrzyły na nią ze zlewu, jak jakiś potwór. Gdy skończyła, nie czuła rąk. W tym momencie do pomieszczenia wszedł Patelniak z dobrą nowiną:

- No, no,  dobra robota,  świeżyno, ale nie ciesz się tak, bo zaraz będzie obiad.

     Dziewczyna miała ochotę płakać. Jeszcze raz to samo. Wydawało jej się, że ta praca będzie łatwiejsza i przyjemniejsza. Chociaż początki zawsze są trudne. Po pewnym czasie na pewno się przyzwyczai. Zwłaszcza, że uwielbiała gotować. Dziś na obiad miała być kasza z gotowaną szynką i sosem. Wyciągnęła ogromny kocioł i nalała do niego wody. Patelniak zajął się sosem i mięsem. Kim miała chwilę przerwy. Postanowiła przejść się nad mały stawek, który wczoraj odkryła.

      Tymczasem zwiadowcy przemierzali kolejne korytarze labiryntu. Po obfitym śniadaniu mieli wyjątkowo dobre humory. Każdy błądził myślami wokół drobnej brunetki. Newt biegł razem z Minho. Kiedy wreszcie zrobili sobie przerwę, Newt postanowił zapytać:

- Co myślisz o nowej?

- Jest cudowna - powiedział rozmarzony chłopak. Blondyn podzielał jego zdanie - i świetnie gotuje. Myślę, że jest w stanie prześcignąć Patelniaka.

- Jest taka urocza, kiedy się wstydzi - chłopak głośno westchnął.

- Czyżbyś zakochał się w niej bardziej niż my?- zapytał z cwanym uśmiechem Minho i wymierzył kuksańca w ramię przyjaciela. Obydwoje zaczęli się śmiać.

- Dobra, pora wracać,  jeśli nie chcemy zostać tu na noc. Jak tu utkniemy, to już nigdy nie zobaczysz swojej ukochanej.

     Pobiegli w drogę powrotną. Newt wiedział, że musi jej powiedzieć,  co czuje, ale obawiał się, czy to nie zabrzmi dziwnie. Znają się dopiero dwa dni. W całej strefie jest około czterdziestu chłopaków. Kto powiedział, że ona też darzy go silniejszym uczuciem?

Gdy wrócili, musieli jeszcze uzupełnić mapy. Chłopak nie mógł się doczekać kolacji. Po pierwsze, był przeraźliwie głodny. Po drugie, tam gdzie kuchnia, tam zapewne Kim. Kim i jej cudowne piegi, delikatny uśmiech oraz różowe policzki. Niestety,  dziewczyna miała dużo pracy przy rozdawaniu posiłków i nie mogła rozmawiać. Musiał się zadowolić ukradkową obserwacją, co było trudne, bo przy miejscu rozdawania posiłków kręciło się mnóstwo streferów. Mimo to, gdy ujrzał rozczochrane czarne włosy, jego serce zabiło mocniej.

    Podczas kolacji Kim cały czas wypatrywała złocistej czupryny. Wreszcie zauważyła go w drzwiach. Opierał się barkiem o framugę i parzył na nią, więc mu pomachała. Serce zaczęło jej uderzać o żebra. Miała motylki w brzuchu. Po chwili zniknął z jej pola widzenia, ponieważ Aki, którego wczoraj poznała, stanął przed nią, do reszty zasłaniając obraz jadalni.

     Za poranną samowolkę karą było samodzielne sprzątanie stołówki po wszystkich posiłkach przez tydzień. Na kolację były smażone kiełbaski. Okropny tłuszcz zalegał na wszystkich talerzach i patelniach. Do wyczyszczenia zostały jej jeszcze garnki po obiedzie. Przed sobą miała przynajmniej godzinę zmywania.

    Newt postanowił porozmawiać z nią po kolacji, ale grupka chłopaków skutecznie go od tego odciągnęła. Uwolnił się od nich dopiero po dwóch godzinach. Miał nadzieję, że dziewczyna jeszcze będzie w kuchni. Kiedy wszedł do pomieszczenia, westchnął z rozczulenia. Mało postać siedziała na taborecie z głową opartą na garnku, który miała na kolanach.

- No to sobie nie porozmawiamy - wyszeptał sam do siebie. Zdjął kurtkę i zarzucił ją na ramiona dziewczyny. Kiedy wychodził, Kim otworzyła jedno oko na tyle, żeby zobaczyć jego sylwetkę znikającą w drzwiach.

Świeżuch Z PiegamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz