Kim obudziła się o szóstej. Źle jej się spało. Cały czas nawiedzały ją wizje spotkania z Gallym. Żeby się rozbudzić, poszła do łazienki. Zimn woda zmyła z niej zmęczenie i strach. Odświeżona ruszyła do pracy. Im szybciej będzie w kuchni, tym mniejsze niebezpieczeństwo spotkania kogokolwiek.
Zajęła się rutynowymi czynnościami takimi jak robienie kanapek i zmywanie naczyń. To pomagało jej oderwać się od rzeczywistości. Dziś nie odprowadzała zwiadowców do bramy. Zamiast tego uszykowała śniadanie dla Newta i poszła go odwiedzić. Gdy weszła do pokoju, chłopak jeszcze spał. Zostawiła jedzenie na szafce przy łóżku, pocałowała go w policzek i wyszła.
Zanim się obejrzała zrobiła się siedemnasta - pora wieczornego posiłku. Dziś wyjątkowo chciała zjeść obiadokolacje ze swoimi przyjaciółmi, zazwyczaj zjadała coś sama w kuchni. Zabrała swój talerz i stanęła obok jednego ze stołów. Siedzieli tam: Minho, Alby, Winston, Patelniak i jeszcze trzy osoby, na które nie zwróciła szczególnej uwagi. Zapytała czy może się dosiąść. Chłopcy od razu się zgodzili i wrócili do rozmowy. Dziewczyna nie rozumiała, o czym jest mowa, więc zaczęła obserwować otoczenie. Oglądając twarze zebranych, zatrzymała spojrzenie na osobie siedzącej po przekątnej do niej. Kim zdziwiła się, ponieważ był to Newt. Ale co on tutaj robił? Przecież powinien odpoczywać, a nie łazić gdzie ma ochotę. Chociaż z drugiej strony- pomyślała - trudno mu się dziwić, każdemu znudziłoby się siedzenie samemu w pokoju. Widziała jak bardzo chłopak pochłonięty jest rozmową, więc siedziała cicho. Gdy skończyła posiłek, zabrała talerz i odniosła go do kuchni. Wracając do "jadalni", zatrzymała się za plecami blondyna. Nachyliła się do jego uch i szepnęła najmilszym głosem jakim umiała z siebie wydobyć:
- Czekam na ciebie przy grzebarzysku.
Chłopak odwrócił głowę, ale nie zdążył złapać jej spojrzenia, bo Kim już ruszyła do drzwi. Newt uśmiechnął się pod nosem.
Dziewczyna siedziała oparta o drzewo. Niewidzące spojrzenie wbiła w jakiś grób. Myślami płynęła po błękitnym niebie. Marzyła, że jest pięknym ptakiem, na przykład orłem, że lata gdzieś wysoko ponad chmurami. Oczami wyobraźni widziała, jak przelatuje nad murem i ucieka jak najdalej stąd, jak najdalej od Gallego. Z zamyślenia wyrwał ją odgłos kroków. Myślała, że to Newt i ucieszył się. Zastanawiała się, czy nie schować się gdzieś i nie zrobić mu niespodzianki. Zrezygnowała jednak z pomysłu, żeby go nie denerwować, po za tym nie chciało jej się wstawać. Po chwili, gdy dźwięk stał się wyraźniejszy, zrozumiała, że w jej kierunku zmierza więcej niż jedna osoba. Zdziwiło ją to, bo myślała, że chłopak chce być z nią sam na sam. Czyżby przyprowadził Minho, Patelniaka i kogoś jeszcze? Oby nie - pomyślała - jeszcze znowu zaczną rozmawiać o czymś dziwnym, i będą mnie ignorować. Kim musiała przyznać sama przed sobą, że przy obiedzie była trochę zazdrosna o uwagę, którą Newt poświęcał przyjaciołom.
Ktoś złapał dziewczynę za ramiona i zakrył jej usta dłonią. Chciała krzyknąć, ale żaden dźwięk nie chciał wydobyć się z jej gardła. Otworzyła szerzej oczy z przerażenia. Myśląc o niebieskich migdałach, zapomniała sprawdzić, kto na prawdę zaraz do niej podejdzie. A teraz nie wiedziała, w czyje łapska wpadła. Usłyszała chrapliwy, obrzydliwy śmiech. Zza drzewa wyłonił się Gally. Kim poczuła jak powietrze uchodzi z jej płuc, a żołądek podchodzi do gardła. Budol kucnął przed nią z idiotycznym uśmiechem na twarzy.
- No i co? Sama nie chciałaś do mnie przyjść, to ja przyszedłem do ciebie - jego i tak już wielki i obrzydliwy uśmiech, stał się jeszcze szerszy i bardziej odrażający. - Tylko czekałem, aż ten twój rycerz i jego banda krutasów cie zostawią. Okazja nawinęła się szybciej niż myślałem. Myślałem, że będzie trudniej do ciebie podejść, ale na moje szczęście jesteś wyjątkowo naiwną i głupią osóbką.
CZYTASZ
Świeżuch Z Piegami
FanfictionCzy Teresa na pewno była pierwszą kobietą w labiryncie? Może z jej poprzedniczką wiążą się zbyt bolesne wspomnienia? Nikt nie porusza tego tematu, bo rany wciąż bolą. A może to wina DRESZCZ-U? Pierwsza próba zakończyła się fiaskiem, więc usunięto ws...