7.

291 17 2
                                    

    Zapukała w ramę drzwi. Brak reakcji ze strony chłopaka lekko ją zaniepokoił. Usiadła na brzegu łóżka. Kiedy materac po prawej stronie zapadł się, Newt otworzył oczy. Poczuł ulgę, gdy po ich otworzeniu, ujrzał uśmiechniętą twarz Kim. Uniósł kąciki ust. Ręką odszukał jej dłoń i splótł ich palce. Wpatrywali się w siebie, nie czując upływu czasu. Szept dziewczyny wydawał się taki głośny w otaczającej ich ciszy:

- Gdy zobaczyłam jak cię ciągną na noszach, zaczęłam się martwić, że umarłeś.

-Jeszcze żyje- spróbował się zaśmiać, ale ból w klatce piersiowej sprawił, że brzmiało to jak kaszel.

- Widzę, inaczej nie siedziałabym tu z uśmiechem na twarzy-  prychnęła.- Nawet nie wiesz jaka to ulga, wiedzieć, że jesteś w jednym kawałku i oddychasz.

- Też się ciesze, że żyję i mogę z tobą być.

    Jej policzki zaróżowiły się, a uśmiech stał się jeszcze większy i ładniejszy.

- A tak zmieniając temat, to co się stało?

- Próbowałem wejść na ścianę labiryntu, żeby przejść górą.

- A wcześniej już tego nie próbowaliście?

-Tak, ale wtedy bluszcz sięgał tylko do trzech czwartych wysokości, a teraz prowadził na samą górę. Kiedy byłem mniej więcej w połowie, ręce zaczęły mi się ślizgać. W dodatku noga mi się obsunęła, więc spadłem. Jedna stopa zaplątała mi się w pnącza i zamiast zlecieć z wysokości piętnastu metrów na ziemię i tam się roztrzaskać, uderzyłem w ścianę. Potem straciłem przytomność.

  Kim miała ochotę powiedzieć coś w stylu "oj, ale ty jesteś biedny" lub "biedactwo", ale się powstrzymała. Wiedziała, że chłopcy nie lubią takich określeń. Zamiast tego po prostu cmoknęła go w czoło. Później siedzieli w ciszy. Wystarczyła im sama obecność tego drugiego. Nagle ją olśniło.

- O boże, przecież ty nic nie jadłeś od śniadania!

  Zerwała się, żeby pobiec do kuchni, ale Newt chwycił ją za nadgarstek i pociągnął. Teraz leżała na nim. Jej twarz przybrała kolor buraka. Miała ochotę uciec i przytulić się do niego jednocześnie.

- Nie jestem głodny, wolę żebyś ze mną została- posłał jej najpiękniejszy uśmiech świata.

  Nie była pewna czy powinna zostać w tej pozycji, przecież w każdej chwili ktoś może wejść i ich zobaczyć. Z boku na pewno wygląda to dziwnie- pomyślała- jestem jedyną dziewczyną w strefie i leże w jednym łóżku z chłopakiem. Ale z drugiej strony, było jej tak wygodnie i ciepło. Zignorowała rozsądek i przytuliła się do niego. Stała się śpiąca, tak bardzo nie chciało jej się teraz wracać do obowiązków. Gdy chłopak poczuł,  jak szczupłe palce wplatają się w jego włosy, uśmiechnął się. Tego mu brakowało od tak dawna. Tęsknił za zwykłym przytuleniem, nie chciał, żeby od razu się całowali. Na razie wystarczyła mu sama bliskość Kim. Pocałował ją w czubek głowy i powiedział:

- Kocham cię.

   Odsunął Kim od siebie i spojrzał jej głęboko w oczy. Ciemno brązowe tęczówki wwiercały się w nią. Były takie piękne. Położył jej dłoń na policzku.

- Ja ciebie też- powiedziała dziewczyna.

  Uśmiechali się do siebie przez chwilę, później Kim cmoknęła go w nos i z powrotem ułożyła się na jego klatce piersiowej. Newt ułożył się wygodnie. Kciukiem przejechał po jej piegowatym policzku. Drugą ręką odszukał jej dłoń i splótł ich palce. Nie żałował, że zatrzymał dziewczynę. Ciepło jakie od niej płynęło, działało kojąco, dawało upragnione poczucie bliskości oraz bezpieczeństwa. Jeszcze raz pocałował ją w głowę, a potem zamknął oczy i odpłynął.







Świeżuch Z PiegamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz