Tę noc spędziła razem z nim. Jakoś nikt się nie zainteresował tym, że nie wychodziła z pokoju Newta. Mieli tyle czasu tylko dla siebie. I jemu, i jej podobała się ta noc. Gdy skończyli się kochać, jeszcze długo leżeli i szeptali sobie miłe rzeczy.
Newt obudził się, ponieważ coś ciężkiego leżało na jego klatce piersiowej. Otworzył zaspane oczy i lekko się zdziwił. Tym czymś okazała się czyjaś głowa. Szybko przypomniał sobie, co działo się wcześniej. Uśmiechnął się do siebie i przytulił dziewczynę. Zaspana tylko coś mruknęła i wtuliła się mocniej w jego tors. Chłopak poczuł ssanie w żołądku. Zdał sobie sprawę, że od wczoraj nic nie jadł. Sam nie doszedłby do kuchni. Pozostało mu tylko obudzenie Kim, a tego robić nie chciał. Dziewczyna była taka urocza kiedy spała. Westchnął. Zagarnął jej włosy za ucho i cmoknął ją w czoło. Uśmiechnęła się. Otworzyła oczka i przetarła je ręką. Włosy sterczały jej na wszystkie strony. Zdziwiona zapytała:
- Gdzie ja jestem?- wypowiedź zakończyła przeciągłym ziewnięciem.
- Moja kochana, jesteś w bazie, a tak konkretnie to w moim łóżku. Jeśli cię to interesuje to zamiast swoich ubrań, masz na sobie moją koszulkę.
Kim zrobiła wielkie oczy. Dopiero teraz przypomniała sobie co się działo w nocy. Zarumieniła się i uraczyła Newta nieśmiałym uśmiechem. Chłopak pomyślał, że nieładnie będzie prosić ją o śniadanie, ale czuł, że żołądek wywinie mu się zaraz na drugą stronę. No cóż, najwyżej się obrazi.
- Wiem, że dopiero co wstałaś, ale czy mogła byś zrobić mi śniadanie- wyszczerzył się do niej.
- Ojej, już idę!
Zerwała się na równe nogi. Już otwierała drzwi, gdy Newt krzyknął:
- Może ubierz się, zanim wyjdziesz.
Ubranie się było o tyle trudne, że rzeczy były rozrzucone po całym pokoju. Spodnie wisiały na krześle, bluzka leżała zwinięta pod łóżkiem, jeden but też był pod łóżkiem, ale ten drugi chyba wyparował. Znalazła go za jakąś szafeczką. Nie miała bladego pojęcia skąd się tam wziął. Ubrana wybiegła z pokoju.
Dobiegła do kuchni. Łudziła się, że nikogo tam nie będzie, ale niestety jej opiekun właśnie zmywał naczynia. Zamknęła drzwi najciszej jak umiała, ale i tak trzasnęły. Patelniak odwrócił się zaskoczony.
- Ooo, jesteś. Dawno cię nie widziałem. Gdzie ty wczoraj byłaś?
- Zasiedziałam się u Newta. A jak już o nim mowa, to jest jeszcze jakaś porcja śniadania dla niego?
- Coś na ząb się znajdzie.
Wyjął talerz i położył na nim kanapki, dołożył jeszcze dwa jabłka i całość wręczył dziewczynie.
- Zanieś mu to, ale potem wracaj, bo będzie mi potrzebna pomoc przy obiedzie.
- Ogay.
Zabrała jedzenie i wyszła. Po drodze natknęła się na Gallego. Przestraszyła się trochę, ponieważ dobrze pamiętała ich walkę pierwszego dnia. Obawiała się, że chłopak będzie chciał się zemścić za ośmieszenie przed streferami, dlatego unikała go jak ognia. Spróbowała go ominąć, ale niestety gdy koło niego przechodziła, złapał ją za ramię.
- A ty dokąd mała?
- Do Newta. A skoro już to wiesz, to puść mnie.
- Umh, leć do tego nieudacznika i fajtłapy- wypowiedź zakończył krótkim, obrzydliwym rechotem.
- Coś ty powiedział?!- wysyczała przez zęby.
- Stwierdziłem tylko, że gdyby ten klump był facetem, to nie wysługiwałby się tobą- powiedział jak gdyby nigdy nic.
- To, że ktoś miał wypadek, nie oznacza od razu, że jest fajtłapą lub klumpem. A pomagam mu, bo mam ochotę.
- Ależ oczywiście, może mi też masz ochotę pomóc?
Zamknął Kim w żelaznym uścisku i złapał ją za pośladek. Serce podskoczyło jej do gardła. Drugą rękę wsadził jej pod bluzkę i niebezpiecznie zbliżał się do jej piersi. Zamurowało ją. Jak ten idiota śmiał. Zamachnęła się ręką i wymierzyła mu policzek. Gally syknął z bólu. Kim wyrwała się i pobiegła do bazy. Łzy kręciły jej się w oczach.
- Jeszcze wrócisz do mnie suko!- wrzasnął za nią.
Wbiegła po schodach na piętro, na którym był "oddział szpitalny". Nie zwracała uwagi na to, że zgubiła kanapki. W tamtym momencie chciała tylko wtulić się w bezpieczne ramiona Newta. Nie dowierzała, że Gally tak ją obmacywał. Wpadła do pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi. Bez słowa rzuciła się na blondyna i rozpłakała się jak dziecko. Chłopak objął ją ramionami i zapytał:
- Co się stało?
W odpowiedzi otrzymał tylko pociągnięcia nosem. Nie pytał więcej, tylko głaskał ją po głowie. Po dłuższej chwili Kim odpowiedziała łamiącym się głosem:
- Gally mnie obmacywał.
- Coooo?! Niech ja tylko dopadnę tego sukinsyna!
Dziewczynie zrobiło się miło, że Newt chce ją chronić. Ale nawet gdyby był zdrowy, nie miałby szans z opiekunem budoli. Gally był zdecydowanie większy i silniejszy od blondyna. W dodatku Brązowooki miał skręconą kostkę i lekkie wstrząśnienie mózgu. Kim uznała, że trzeba ostudzić jego zapały.
- Miło, że chcesz mu dać nauczkę, ale spójrz na siebie. Jak na razie jesteś przykuty do łóżka. Może jeszcze będzie okazja, żeby się odegrać.
- Wybacz ale ja tego tak nie zostawię. Ten klump próbował cię zgwałcić.
Newt miał trochę racji. Gally zasłużył na porządny łomot. Ale to byłoby niebezpieczne. Taki konflikt skłóciłby ze sobą streferów. Na pewno część stawiłaby się murem za Kim, za to druga część poparłaby tego zboczeńca. Jak na razie wszyscy mieli wspólny cel, czyli znalezienie wyjścia z labiryntu. A co by się stało, gdyby strefa została podzielona między nich? Z zamyślenia wyrwał ją blondyn.
- Może na razie nie mogę niczego zrobić, ale Alby i Minho z chęcią nam pomogą.
Otarł jej łzy kciukiem i pocałował w czubek nosa. Dopiero teraz, gdy się uspokoiła, zrozumiała, że gdzieś po drodze zgubiła ich śniadanie. No cóż- pomyślała- Newt będzie musiał jeszcze trochę poczekać, po za tym i tak muszę wrócić, żeby pomóc Patelniakowi. Nie chciała stąd wychodzić. Na dworze mógł czaić się Gally. Tym razem zaciągnąłby ją w ciche miejsce i aż strach się bać, co byłoby dalej. Wstała i ruszyła w stronę drzwi. Na pożegnanie rzuciła:
- Poproszę kogoś, żeby przyniósł ci coś do jedzenia.
Newt wciąż zły, tylko przytaknął głową.
CZYTASZ
Świeżuch Z Piegami
FanfictionCzy Teresa na pewno była pierwszą kobietą w labiryncie? Może z jej poprzedniczką wiążą się zbyt bolesne wspomnienia? Nikt nie porusza tego tematu, bo rany wciąż bolą. A może to wina DRESZCZ-U? Pierwsza próba zakończyła się fiaskiem, więc usunięto ws...