{ 4 }
- Po raz pierwszy w życiu podoba mi się wiosna - szepnął rozmarzony Taehyung, rysując opuszkami palców różne wzorki na torsie Jungkooka.
Jeon wraz z blondynem leżeli na kocu w ogrodzie starszego, który już dawno nie był przez niego, ani przez nikogo, odwiedzany. Zarośnięta trawa łaskotała delikatnie ich nagie stopy, jednak żadnemu nie przeszkadzało to ani trochę.
Mimo, że co jakiś czas chłodnawy wiatr owiewał ich ciało, czuli się najlepiej w świecie. W swoich objęciach, w swoim towarzystwie, tylko oni i nikt więcej.
W pełni szczęścia.
- Zawsze kochałem tą porę roku - odezwał się po długiej chwili ciszy Jungkook, składając czuły pocałunek na czole blondyna. - Nic nie sprawiało, że żyłem tak bardzo, jak świecące słońce.
Wspomnienia za każdym razem skutkowały silnym bólem głowy u bruneta. Zupełnie, jakby wszystkie rzeczy przed wypadkiem miały miejsce w całkiem odległym świecie zamkniętym na kłódkę, bez ponownej możliwości wkroczenia do niego.
- Słońce i morze - dodał niewidomy, kładąc swoją dłoń na tej drobnej Taehyunga. - I on.
Po ciele blondyna przeszedł nieprzyjemny dreszcz, gdy od razu domyślił się, że chodzi o Jimina.
Poczucie winy męczyło go już od tygodnia, ponieważ dalej nie powiedział starszemu o samobójstwie, a raczej morderstwie, jego niedoszłego narzeczonego. Bał się nawet pomyśleć, jak brunet zniesie tą wieść, lecz mimo wszystko miał prawo wiedzieć.
- Jungkookie.. - zaczął cichutko blondyn, bawiąc się z nerwów skrawkiem koszulki starszego. - Nie powiedziałem Ci o czymś.
Brunet zmarszczył wyraźnie brwi, przez co na jego czole pokazało się kilka wyraźnych zmarszczek. Przełknął cicho ślinę i potarł policzek studenta, dając mu tym samym do zrozumienia, by kontynuował.
- Tydzień temu, gdy w nocy zadzwoniła do ciebie twoja mama - Taehyung wypuścił z ust drżący oddech, starając się za wszelką cenę nie uronić ani jednej łzy. - Powiedziała mi coś o ważnego o Jiminie.
- Taehyung, przejdź do sedna - brunet odezwał się chłodnym tonem, sprawiając, że odwaga blondyna całkiem z niego uleciała.
- P-popełnił samobójstwo - wyszeptał ledwo słyszalnie student, próbując opanować mocne drżenie swoich dłoni. - A raczej z-zabił go Y-Yoongi, wszystko stało się po ich rzekomym romansie.
Jimin zmarł na miejscu, kochanie. On po prostu próbował Cię uratować.
Cisza, która zapanowała między nimi, tuż po słowach blondyna, rozdzierała ich obu na pół. Żaden nie wiedział czy może coś powiedzieć, czy nawet zrobić. Dlatego oboje leżeli tak, nie ośmielając się chociażby ruszyć palcem.
- Zostawisz mnie, gdy będę już całkiem do niczego? - ciche pytanie wydobyło się z ust Jungkooka, na którego policzkach łzy zaczęły odnajdywać swoją drogę. - Zostawisz mnie, Taehyung?
- C-co? O czym ty w ogóle mówisz, Jungkook! - odpowiedział mu pospiesznie blondyn, podnosząc się do siadu. Zaczął scałowywać łzy bruneta, sam czując, jak i pod jego powiekami zaczyna zbierać się słony płyn. - Jak możesz tak w ogóle myśleć?
- Pokochałeś mnie, mimo tych wszystkich wad - wymamrotał łamiącym się głosem Jungkook, łapiąc w swoje dłonie te mniejsze blondyna. - Nie chcę byś pewnego dnia, po prostu mnie odrzucił.
- To się nie stanie, rozumiesz? Nigdy - Taehyung uśmiechnął się słabo, opierając swoje czoło o te bruneta. - Jesteś moim słońcem i plażą.
Jungkook zaśmiał się melodyjnie, pozwalając ostatnim łzom opuścić jego oczy. Jedyne czego teraz pragnął to zobaczyć twarz leżącego na nim blondyna.
Zostało nam tylko czekać, jesteśmy na dobrej drodze.
- Bardzo głupio brzmiałbym, oświadczając Ci się w tym momencie? - Jungkook przejechał dłońmi po tlenionych kosmykach blondyna, powodując tym u niego cichy pomruk. - Boję się, że znikniesz, jak najpiękniejszy w życiu sen.
- Mogłbym być nawet twoim złudzeniem - szepnął Taehyung, dotykając delikatnie opuszkami palców powieki starszego. - Ale moje uczucie już zawsze pozostanie takie samo.
Brunet przejechał delikatnie wargami po miękkich ustach blondyna, przyprawiając go o przyjemny dreszcz, który znalazł swoją drogę wzdłuż jego kręgosłupa. Żaden z nich nie spieszył się w tym momencie. Cieszyli się chwilą, która dla nich trwała wiecznie.
Oni trwali wiecznie w tej chwili.
Taehyung przybliżył swoją twarz bliżej tej bruneta, powodując, że ich usta momentalnie naparły na siebie z podwojoną siłą.
Zaczęli grać własną symfonię.
Symfonię uczuć, która przygrywała biciom ich serc, niczym najpiękniejsza w świecie melodia.
Blondyn położył się wygodniej na ciele bruneta, wplątując palce w jego mocno kręcone włosy. Jego usta napierały na wargi Jungkooka z niesamowitą delikatnością, ale i zarazem pasją.
Pasją, która utulała ich do snu, ale z drugiej strony uderzała ich po twarzy.
- Obiecaj, że będziemy trwać wiecznie - wydyszał Jungkook, przerywając niechętnie ich pocałunki. Cienka linia śliny, która stworzyła się między ich ustami, została przerwana przez słowa blondyna.
- My już trwamy wiecznie - odpowiedział Taehyung, patrząc w te zagubione brązowe tęczówki. Może i nie widziały jego twarzy, ale za to widziały każdy skrawek jego duszy.
- Tworzymy własną przyszłość..
- Wspomnieniami.
Jungkook uśmiechnął się słodko i przejechał delikatnie kciukiem po dolnej wardze blondyna.
- Bądź moim najpiękniejszym złudzeniem.
*
czuję jakby to był najlepszy mój rozdział, ale pewnie nie hahah,
z racji, że po burn the stage mam świetny humor to za pół godzinki dodam nowy rozdział afraid to open my eyes!kocham was!
CZYTASZ
grand piano ❦ jjk · kth
FanfictionJungkook podczas walki ze swoimi własnymi demonami, nie zauważa, kiedy wciąga w nią także niosącego pomoc Taehyunga, który pragnieniem przywrócenia mu szczęścia, dostaje najgorszą z możliwych kar. Czy Jungkook znajdzie w sobie siłę, by przerwać kos...