5.

179 22 41
                                    

Przestałam. Zobaczyłam już to co chciałam, a nawet nieco więcej. A więc to tak było... no cóż, mnie raczej nie okłamie.

Słyszałam jego słowa, lecz dopiero kiedy otworzyłam oczy poczułam... współczucie, litość. Zaś potrzebna satysfakcja znikła. I choć to co zrobiłam popłaci, to i tak dalej nie pewna jestem czy aby dobrze uczyniłam. Choć równowaga do mnie powróciła, a i Dziewanna na powrót przejęła stery.

- Nie wywołuj wilka z lasu. - Mruknęłam podtrzymując go nieco, aby przypadkiem nie upadł.

Spuściłem głowę znurzony nieco tym wszystkim. Źle mi było, że teraz wystawiałem cierpliwość czarnookiej na próbę? To nie było mądre posunięcie, lecz czasu nie cofnę a i biegu historii nie zmienię. Niewolnik tyle ze mnie zostało.

- Zapamiętam. - Szepnąłem czując krople krwi spływające po mojej brodzie. Musiałem nauczyć się pokory jeśli chciałem przeżyć, nie było innego wyjścia. Westchnąłem głośno opierając się niejako o ramię kobiety, która wedle moich obserwacji sama podała mi pomocną dłoń.

- Wiem, że jestem niewolnikiem Pani, to jednak ośmielę się o coś poprosić. Czy mógłbym zachować wspomnienia, tylko dla siebie? - Zapytałem zawieszając głowę.

- Możesz. - Odparłam cicho. Teraz już wiedziałam jak bardzo bolesne one były, a nie było potrzeby, ni konieczności bym w nie znowu patrzyła. Gdziekolwiek leżała i jakakolwiek  była to kraina w której wcześniej żył, to bardzo ona różniła się od mojej. Co już na podstawie jednego wspomnienia odczytać zdołałam.

- Chodź. - Powiedziałam prowadząc go niejako do stolika przy ścianie. - Usiądź rozkazałam po chwili nalewając nieco wody żywej do niewielkiej, srebrnej miseczki bogato zdobionej, która stała tuż przy krawędzi stolika po jego stronie. Sama również na krześle usiadłam i zamoczywszy kawałek chusteczki w wodzie podałam mu ją.

- Przemyj. - Poleciłam.

Chwyciłem chusteczkę wycierając, a raczej przemywając krwawe usta, które odezwały się pierwszy raz od dłuższego czasu.

- Jest już świt? - Spytałem przecierając dłonią zmęczone oczy. Czy ktoś zaplanował mi taki los? Cóż zasłużyłem, ale przecież już było wszystko dobrze. Prawda? Straciłem syna, jego matkę, rodzinę, dom i teraz jeszcze wolność. Niepewnie usionsłem głowę, aby sprawdzić co tak naprawdę skrywa jej twarz. Brązowe włosy, ciemne łagodne oczy jak i zasunięte w wąską linię usta.

- Tak. - Odparłam zastanawiając się co teraz z nim zrobić. Zwykle byłam konsekwentna, lecz zmęczenie, które z niego promieniowało...

- Nadal nie rozumiem. Czemu nie znikają? - Spytałam mając nadzieję że zrozumie o co mi chodzi.

Posłałem jej niemal błagające spojrzenie, choć i tak wiedziałem że nie ustąpi. Westchnąłem głośno wciąż przyciskając chusteczkę do warg, choć one tak czy inaczej już się zabliźniły.

- To druga część kary, one nigdy nie znikną. Znak rozpoznawczy jak i największe przekleństwo. - Wyjaśniłem przymykając powieki.

To było już zbyt wiele, bo za bliznami kryło się znacznie więcej. Nie chciałem o tym mówić, a... może lepiej było pozostać niemym? Dusić w sobie wszystkie uczucia, myśli, słabości których za żadną cenę nie da siś wypowiedzieć.

JasseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz