- Nie to nie. - Szepnąłem nieco naburmuszony odmową ze strony Dziewanny. Nie rozumiałem dlaczego nie chciała dać mi pozwolenia, ale bynajmniej kłucić się z nią nie chciałem. Odezwała się we mnie troszkę lekceważąca natura, ale mimo to zachowałem łagodny ton głosu, nie chcąc sprzeciwu wyraźnego pokazać.
O jejku... tosz to dziecko, co z mamą rozmawia i zgodzić się z nią nie chce, a nie dorosły mężczyzna, niewolnik przed swoją Panią siedzący. Zachowanie jego rozbawiło mnie nie co, ale jak chłopcu na pocieszenie cukierek się czasem daje, tak... - Ale od jutra z zamku do ogrodu za nim położonego wychodzić możesz, tylko medalionu nie zdejmuj. - Przestrzegłam jeszcze.
Błysk w oku... Ogrody? Słońce, trawa rosą skąpana, że i jakoby tego Pani nie pokazać? Tako wiele dobra, jeno... chciałbym z nią do grodu wyruszyć. Wolność tam się skrywa?
Widząc jak nagle te zwykle niemal wyblakłe, szmaragdowe oczy zaświeciły się na raz i wyrazistości nnabrał, na moje wargi wkradł się uśmiech pogodny.
- Czy jest coś co byś o tej krainie wiedzieć chciał? - Spytałam nie bardzo wiedząc od czego opowieść zacząć, które wczoraj skończyć mi się nie udało.Zastanowiłem się chwilkę nad odpowiedzią na to trudne pytania, ale co prawda miałem kilka pytań, choć nie konkretnych. - Co bym wiedzieć chciał? Może co tak naprawdę w lasach się skrywa, bo już wspominałaś o stworzeniach różnych, ale nadal pojąć ich nie zdołałem. - Szepnąłem z uśmiechem palcami swoimi się bawiąc.
Zastanowiłam się chwilkę nad odpowiedzią, by zaraz opowiadać po krótce o nich zacząć.
- Oprócz zwierząt znanych ci zapewne w lasach i na bezdrożach różne się stworzenia, demony kryją. Jedne, inne zaś dobre. - Powiedziałam zaraz do opisu owych stworzeń dochodząc. A więc o atworach nam przychylnym i szczęście przynoszącym, jeśli obłaskawikne, a postać zmieniające mu opowiedziałam. Potem zaś, i o Barstuku, i Biesie, Błędnicy, i Bogince, i Kani, i Bazyliszku, i Strzydze, i Didkach, i Borowym, i Dziwożbach, i Konopielkach, i innych wielu stworzeniach po krótce mu opowiedziałam.Słuchałem z uwagą, aby w umyśle zakleszczyć głęboko wszystkie imformacje, które bynajmniej bardzo przydatne były. Ciekaw byłem jeszcze bardziej tego lasu gęstego, gór wysokich niczym wieżowce, które ku niebu wysoko się pną. Stwory z opowieści sprawiły, że cały czas ciekawość w moim ciele wzrastała do najwyższego stopnia Ostrożnie, niepewnie odniosłem wzrok na kobietę, która swoim zachowaniem przyprawiała mnie o dreszcze. Cały czas w nietypowy sposób poruszała palcami jakby chciała dotknąć powietrza, które mimo wszystko cały czas jej uciekało. - Lękają się Ciebie? Czy raczej niesforne, nieposłuszne są wbrew twojej woli? - Zapytałem z uśmiechem na ustach.
Zastanawiałam się chwilę jak na pytanie jego najlepiej odpowiedzieć, a przyznać muszę że słuchacza w nim znalazłam wiernego.
- Te co dobre, czy neutralne zwykle posłuszne mi są. Te jednak które Noc zsyła często bardzo się mnie boją, czy też uciekają przede mną, lecz nie posłużne mi są. Bo po to stworzone zostały, aby mieszkańcą życie uprzykrzać. - Odparłam z delikatnym uśmiechem na ustach.- Rozumiem, ale przyznać muszę że nie ma to najmniejszego sensu. Nie zrozum mnie źle, ale to wszystko mnie troszkę przytłacza, a zarazem zachwyca. Niczego już nie pojmuję... choć mówisz jasno i wyraźnie Dziewanno. - Mruknąłem a uśmiech nie spływał z ust moich, bo to co mówiłem prawdą było. - A Ty chciałabyś coś wiedzieć? Pytanie za pytanie, tak jak odpowiedz za odpowiedz. Układ jest prosty, możesz tego ode mnie wymagać Pani. - Szepnąłem rozpuszczając włosy, które Malina w kitkę związała. Nigdy nie lubiłem spiętych włosów, a zważywszy na to kto ich dotykał... zrobiłem to z przyjemnością.
CZYTASZ
Jasse
Fanfiction"Przy drzwiach dwa różne światy się zacierają i żaden nie ma zamiaru przepuścić drugiego." Fragment: "Spadałem, nie wiem jak długo ale coraz bardziej osuwałem się w nieznane mi odmęty niebezpiecznego wszechświata. Byłem bezwładny, bezsilny, ale nie...