Rozdział XII [Depresja]

46 7 1
                                    

To musiał być jakiś marny żart. Przynajmniej do takich wniosków zdołała dojść, kiedy nagle dotarło do niej, że została sama pośród tych wszystkich, całkowicie sobie obcych sobie ludzi. W panice powiodła wzrokiem dookoła, wciąż mając nadzieję, że jednak gdzieś w pobliżu dostrzeże Shadowa (być może nawet rozbawionego, chociaż rozsądek podpowiadał jej, że takie żarty zdecydowanie nie były w jego stylu), jednak szybko przekonała się, że to nie będzie takie proste.

Mimowolnie zadrżała, ogarnięta nagłym, narastającym z każdą kolejną sekundą chłodem. Słodki Jezu, zostawił ją tutaj! Co prawda to był zaledwie chwilowy stan, a przynajmniej tyle powiedział jej, powtarzając, że ma na niego poczekać, ale to niczego nie zmieniało. Nie, skoro wszystko w niej aż rwało się, by zacząć miotać się na wszystkie strony. Tkwiła w samym środku panującego dookoła chaosu, bardziej niż wcześniej świadoma czystego przerażenia, które ogarnęło ją z chwilą, w której znalazła się w tym miejscu.

O to ci chodzi? Chcesz, żebym zaczęła żałować, że kazałam ci się tutaj przyprowadzić, pomyślała w przypływie frustracji. Emocje wydawały się nienaturalnie wręcz intensywne, zwłaszcza w porównaniu z tym, czego doświadczała do tej pory. Miała wrażenie, że ostatnie dni albo nawet tygodnie spędziła w ochronnej, tłumiącej wszelakie emocje otoczce – zupełnie jakby śniła, stopniowo pogrążając się w letargu, bo ten był bezpieczny. Teraz to wszystko zniknęło, poniekąd na jej życzenie, bo przecież sama chciała mierzyć się z tym miejscem. Rwała się, by zobaczyć cywilizację, a wszystko tylko po to, by teraz pragnąć się wycofać – po prostu uciec i na powrót zaszyć w sypialni, gdzie przynajmniej czuła się bezpieczna.

Zabawne, ale chociaż znajdowała się w środku miasta, na dodatek w otoczeniu ludzi, nagle poczuła się jak w potrzasku. Wręcz dusiła się, mając wrażenie, że powietrze, którym oddychała, jest zdecydowanie zbyt ciężkie i gęste, a otaczająca ją ze wszystkich stron ludzka masa napiera nań ze wszystkich stron jednocześnie. Z opóźnieniem dotarło do nie, że bezmyślnie tkwiła w miejscu, blada i przerażona, niemalże panicznie rozglądając dookoła i jakby szukając drogi ucieczki. To nie było normalne, ale chociaż zdawała sobie z tego sprawę, w żaden sposób nie potrafiła nad tym uczuciem zapanować, świadoma wyłącznie narastającego z każdą kolejną sekundą pragnienia, żeby rzucić się do biegu i znaleźć jak najdalej. I tak miała wrażenie, że przechodnie nie zwracali na nią uwagi, całkowicie nieświadomi tego, co działo się w jej wnętrzu. Kto wie, może nawet do tego przywykli, zwłaszcza że atmosfera strachu i ciągłego napięcia była w tym miejscu wyczuwalna już od samego początku.

Właściwie nie zarejestrowała momentu, w którym jednak ruszyła się z miejsca. Chociaż wciąż korciło ją, żeby zacząć biec, ostatecznie po prostu ruszyła przed siebie, całą energię wkładając przede wszystkim w to, żeby utrzymać się na nogach. Poruszała się niemalże jak w transie, drżąca i niespokojna, czując się przy tym niemalże jak w tych wszystkich snach, kiedy mimo usilnego pragnienia ucieczki, człowiek był w stanie co najwyżej nieporadnie posuwać się naprzód.

Odetchnęła, kiedy znalazła się w mniej zatłoczonej części niewielkiego placu. Oddychała szybko i płytko, raz po raz wciągając do płuc chłodne powietrze. Panika nieznacznie ustąpiła i to wystarczyło, żeby Angel poczuła się lepiej, chociaż nie sądziła, że to w ogóle możliwe. Wciąż nieznacznie drżała, jednocześnie wodząc wzrokiem dookoła. Już nawet nie była kogo albo czego szukała, szczerze wątpiąc w to, by Shadow w jakiś cudowny sposób znikąd pojawił się u jej boku. Na to było zbyt wcześniej, a przynajmniej to podpowiadał jej rozsądek, w miarę jak próbowała przywyknąć do myśli, że jednak będzie musiała na niego poczekać.

Oczywiście, że zamierzała to zrobić. Nie miała wyboru, chociaż myśl, że mogłaby być uzależniona od tego mężczyzny nagle wydała jej się czymś wręcz odpychającym. Była na niego zła, w duchu raz po raz zadając sobie pytanie o to, dlaczego wciąż jej to zrobił – tak po prostu odszedł, zostawiając w sytuacji, która zdecydowanie nie była Angel na rękę. Do głowy raz po raz przychodziła jej jedna myśl: że chciał w ten sposób pokazać jej, że prośba o wspólne wyjście zdecydowanie nie należała do najrozsądniejszych pomysłów, a ona jednak powinna to sobie darować. Co prawda prawie natychmiast odrzuciła od siebie taką możliwość, ale mimo wszystko...

BLANK DREAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz