- Artur, znowu prosisz mnie... nie, każesz mi zrobić niemożliwe do spełnienia! - krzyczę na niego, kiedy dał mi listę moich obowiązków. - Jestem tylko człowiekiem!
- No, nareszcie!
- Co "nareszcie"?
- Przegrałeś - mówi, uśmiechając się do mnie triumfalnie, a ja od razu zauważam całe moje życie, przelatujące mi przed oczami, blednąc.
- A idź mi!
***
- Merlin, co ty na to, żebyśmy zagrali w grę? - wtrącił nagle Artur.
- Jaką grę? - ożywiłem się na moment. Dosłownie od dwóch dni nie musiałem go ratować, więc zaczynałem się już trochę nudzić. Poza moim wszechobecnym sarkastycznym usposobieniem, nic mi nie zostało.
- Ten, kto się pierwszy odezwie.. przegrywa.
- Jaka jest kara - zrobiłem, celowo, krótką pauzę - za przegranie?
***
Następnego dnia zwaliłem go z łóżka, "zapomniałem" o jego treningu z rycerzami i omal nie zostałem przyłapany na używaniu magii, przez jednego z nich. Za to wszystko on dał mi listę rzeczy do zrobienia na wczoraj i na jutro, z czego nic nie mogło zostać pominięte.
***
A dziś stoję przed nim, szczerzącym się do mnie, z wyrazem triumfu na twarzy. Nawet nie pamiętam, jak to się stało, że zgodziłem się na tą, głupią grę. Nigdy nie myślałem, że mogę przegrać ot co. Co, jeśli będzie chciał znać wszystkie moje sekrety, albo gorzej, każe mi jechać na polowanie?
- Merlin, wyglądasz, jak śmierć.
- Och, a to niby dlaczego? - odpowiadam sarkastycznie.
- Nie wiem, ale mam zamiar się dowiedzieć, więc? Och, i na początek - robi króciutką przerwę - żadnego sarkazmu.
- Cóż.. po prostu boję się.
Kiwa głową, jakby rozumiał.
- Czego? I, błagam cię, bądź szczery.
- Tak, jakbym nigdy nie był, panie - patrzy na mnie groźnie. - Wybacz - czas na lanie wody, aż ta wanna się przeleje. - Tak, jak każdy, boję się wielu rzeczy.. między innymi tego, że pojedziemy na polowanie, gdyż nie jestem wielkim ich fanem i wolałbym zostać w zamku.
- To wszystko? - waham się, czy mu nie powiedzieć, w ostateczności nie mówię nic. - Jeśli tak, możesz odejść. Nie będziesz mi już dziś potrzebny.
Zbieram swoją strachliwą dupę w jeden kawałek i wychodzę z jego komnaty, nakładając na moją twarz iluzję "kolorowej", którą będę podtrzymywał przez najbliższy tydzień. Czekaj, on nigdy nie pozwala mi od tak sobie odejść. Zatrzymuję się, jak wyryty przed drzwiami do komnat Gajusza, obracam na pięcie i wracam do pokoju Artura.
- Wszystko w porządku? - pytam, gdy widzę strażników przy trzecich wrotach, przez które przechodzę i to samo pytanie zadaję, kiedy widzę tego barana, leżącego na łożu, tyłem do drzwi. - Tam są strażnicy, na każdych schodach, przy każdych wrotach... - przerywa mi, nie odwracając się:
- Wiem, Merlin. Czy ty potrafisz zrobić to, co jest ci powiedziane?
- No, cóż, nie uwierzyłbyś - wzdycham, siadając na krześle przy stole. Mówiąc to, mam na myśli smoka i moje przeznaczenie. - Już tam nie wrócę, prawda? Bez bycia odpytywanym? - jego milczenie biorę za "tak". Będąc szczerym, nienawidzę pytań. Tym bardziej, jeśli pytania dotyczą tego, gdzie byłem i co robiłem. - Więc równie dobrze mogę tu zostać?
- Whoa, więc to także jest dla ciebie niemożliwe do spełnienia?
- Co?
- Powiedziałem ci, że możesz odejść. Nie czuję się najlepiej na potyczki słowne.
Wstaję powoli i wychodzę z komnaty. Co to do diabła miało znaczyć?
***
- Jesteś wolny, Merlin? - słyszę głos Gajusza, kiedy wchodzę do jego pokoju.
- Nie uwierzysz, Artur nie ma ochoty na sarkazm!
- Może to wcale nie jest Artur?
- Nie, znam go lepiej, niż własne cztery litery. To on - zaczynam chodzić w kółko po pokoju i mówić coraz szybciej. - Co, jeśli jest chory? Gajusz, musisz go zbadać. W jednym momencie jest szczęśliwy, jak dziecko w Boże Narodzenie, a w następnym...
- Czyli przegrałeś?
-Tak, ale zmusił mnie do tego - zatrzymuję się i biorę torbę z krzesła. - Idę poszukać innych powodów jego, złego nastroju - i zamykam za sobą drzwi, zanim zdąży coś powiedzieć.
***
-Merlin, jakoś nie wyglądasz na martwiącego się o swoje życie, po tej przegranej.
- Bo nie jestem zmartwiony?
Gajusz otwiera usta, żeby coś powiedzieć, a po chwili je zamyka.
-Spójrz - wypowiadam zaklęcie i na chwilę ściągam iluzję.
- Merlin! - mówi z wyrzutem.
- Co? Jeśli to jedyny sposób na to, bym nie został zabity, co za różnica, czy będę używał magii non-stop, czy nie? Artur wie.. - dodaję powoli - albo przynajmniej się domyśla...
***
- Merlin, co to było?
- Co, czym było? - zapytałem go.
- Wczoraj wieczorem.. dlaczego tak bardzo zbladłeś? Zaczynałem się bać, że będziesz potrzebował pomocy przy wyjściu - znów poczułem krew odpływającą z moich policzków, ale, na szczęście, on nie mógł tego zauważyć.
- Ludzie boją się wielu rzeczy, racja? To przez jedną z nich.
- Więc? Czego się tak boisz?LOC - lack of continuation.
jako miłośniczka cliffhangerów, postanowiłam Wam jeden zapodać. 😅A/N:
ten one shot miałam dodać dopiero za jakiś czas, ale w ramach podziękowań nie mogłam się powstrzymać.. :D
za co wam dziękuję?dziękuję bardzo, za dodawanie tej książki do Waszych list, za ponad 25 gwiazdek i 500 wyświetleń, jak również za niepozostawanie anonimowymi czytaczami, bo też czasem lubię poczytać coś dobrego z Merlina po polsku! ;)
#MerlinForce #WeAreImmortal
wyczekujcie kolejnej A/N na końcu one shota po osiągnięciu 1000 wyświetleń/50 gwiazdek z ciekawostką.
na koniec proszę o zostawienie gwiazdki, jeśli się podobało i polecenie tej książki, jak największej ilości Merlinians.
Bye, do rozpisania! 😜
CZYTASZ
Merlin ~ one shoty || ZAWIESZONE
Fanfictionj.w. wszystkie pomysły są moje, poza tymi z oznaczonymi na początku właścicielami. większość będzie gejowskich. jeśli macie pomysł i chcecie cokolwiek z tej książki kontynuować, wystarczy, że mnie oznaczycie. :)