|48|

321 46 12
                                    


POV Andy

Położyłem się na łóżku tuż pod ścianą tak jak zawsze to robię i zawinąłem się w kołdrę.
Nie wiem czemu ale tylko czekałem na to aż położy się obok mnie.

Usłyszałem jeszcze kilkikrotnie dźwięk pociagnania nosem a potem ubrań lądujących na ziemię.
Materac łóżka lekko się ugiął, a zaraz po tym poczułem lekki chłód.
Wślizgnął się pod kołdrę, dokładnie sprawdzając czy napewno cały jestem przykryty po czym objął mnie swoimi ramionami.

Już czułem, że odlatuje gdy nagle usłyszałem
- Nie potrafię tak Andy. Pojutrze już będzie po wszystkim..

Nie miałem pojęcia czy on to naprawdę to powiedział, czy to ja już byłem tak zmęczony, że się przesłyszałem albo to wymyśliłem

POV Brooklyn

Była dopiero 6 rano a ja już szedłem na piechote po jednym z dobrze znanych mi osiedli.
Po naprawdę nie przespanej nocy musiałem wracać do domu gdzie z pewnością to odeśpie.

Jutro mamy śpiewać a mi się jakoś nie pali żeby iść na te głupia próbę.
Wolałbym porobić co innego z Ryanem zamiast śpiewania. Idąc dalej ulicą i kąpiąc kamyk do głowy naszła mnie jedna myśl
-A to dzielnica, na której mieszka Rye? Wiec na co ja jeszcze czekam?

Przetarłem jeszcze dłońmi w twarz i lekko poklepałem się po policzkach po czym zadzwoniłem dzwonkiem stojąc przed drzwiami domu chłopaka, nie musiałem nawet długo czekać na reakcję, która mnie nieco zdziwiła.

-Dzień dobry Brook, tak wcześnie a Ty już jesteś na nogach?- Drzwi otworzyła mi jego matka, która jak sądzę wybierała się właśnie z mężem do pracy.

-Uhm dzień dobry..- myśl Brook, myśl!- Rye chciał abym wpadł do niego z samego rana, chciał pogadać ze mną o projekcie, zastałem go może?

- Przykro mi, ale Ryana nie ma w domu. Został chyba na noc u Andiego potwierdziła posyłając mi szczery uśmiech, a ja czułem, że gotuję się w środku ze złości.

-Ohh no dobrze, dziękuje, do widzenia!- Odwróciłem się i zaciskając dłonie w pięść ruszyłem w stronę domu blondyna. 

Było kilka minut po siódmej, a ja już miałem dość dzisiejszego dnia, ciekawe czy widok, który zaraz zastanę ''POPRAWI" mi humor. Wiedziałem, że będą sami, rodziców Andiego wiecznie nie ma. Tylko praca i praca, więc ma wolną rękę. Zadzwoniłem dzwonkiem po czym zacząłem stukać w drzwi, raczej wcale nie delikatnie.

Usłyszałem czyjeś kroki i przekręcanie zamka w drzwiach, kilka sekund później moim oczom ukazał się Fovvs w samych bokserkach z roztrzepanymi włosami na głowie i zaspaną jak widać twarzą. To musiała być niezła noc.

- Co ty odpierdalasz?! Czy ty wiesz która jest godzina?- Usłyszałem na samo dzień dobry, miło heh..

-No jak to co? Przyszedłem pogadać o projekcie, byłem też u Ryana ale poinformowano mnie, że jest u Ciebie. Wspaniale! Omówimy to razem, chyba, że nie jesteście w stanie- Sam poczułem to jak targa mną złość a w głosie czuć wyraźną pogardę i ironię

- Brook o czym ty..- Nie zdążył dokończyć, ponieważ wszedłem do środka. O dziwo nic nie powiedział tylko jak zwykle westchnął niezadowolony.

-Gdzie nasza śpiąca królewna? Aaa wybacz, książę?- powiedziałem rozglądając się po salonie

-Śpi na górze, a co ma robić o tej  godzinie w wolny dzień?- odwrócił się plecami i poszedł w stronę kuchni

-Obudzisz go? Nie wiem w jakim stanie znajdę go w twoim łóżku- Uśmiechnąłem się wrednie podchodząc do chłopaka

-Sam go obudź! Poza tym, sam przyszedł. Z resztą, nie ważne-  machnął ręką i poszedł w stronę swojego pokoju.
Ruszyłem za nim, lecz on badając mnie tylko wzrokiem przez ramię zniknął za drzwiami łazienki, bardzo dobra sytuacja! Dobrze to rozegraj Brook.
Wszedłem do pokoju Fovvsa, Rye spał przytulony do kołdry, którą splatał ze sobą nogami. Starając się cicho zamknąć drzwi ruszyłem w jego stronę, delikatnie wszedłem na łóżko i pochyliłem się nad nim mówiąc do niego szeptem

-Dzień dobry słonko-po czym delikatnie przygryzłem jego płatek ucha.

Pomruczał tylko z zachwytu i delikatnie zaczął otwierać oczy, po czym przerażony spiął się i już miał coś mówić, kiedy ja uciszyłem go łącząc nasze usta. Czułem, że nie chce go odwzajemnić lecz w pewnym momencie się poddał, uwolnił się ode mnie i usiadł wyprostowany, a ja z automatu opuściłem łóżko przecierając usta rękawem bluzy i uśmiechając się do chłopaka. Wstał i podszedł do mnie a ja czułem, że jestem już twardy i mój problem jest całkiem pokaźny, bardzo pokaźny.

-Jak wam minęła noc gołąbeczki?- Zapytałem chamsko chłopaka przyciągając go do siebie

-O czym Ty do cholery gadasz Brook?- odpowiedział i nagle nasza rozmowa została przerwana.

W drzwiach stanął Andy, był mega wkurzony

- Przepraszam bardzo, co się tutaj odpierdala?! Za dwadzieścia minut będą chłopaki a wy odstawiacie jakiś cyrk jeszcze w moim pokoju

Nic nie powiedziałem tylko parsknąłem śmiechem, puściłem chłopaka i poszedłem na dół zostawiając ich obu.

Siedzieliśmy z chłopakami już dwie godziny.  Między mną, Andym  i Ryanem panowała napięta cisza, no coż, kto spinał ten spinał, ja czekałem tylko na to kto pierwszy wybuchnie, już miałem nawet plan i śmiało się mogłem zakładać. Kiedy Rye omawiał z Mikeym podział na głosy, a Andy siedział obok i stroił gitarę postanowiłem wykorzystać sytuację. 

Podszedłem do chłopaków i po prostu złapałem Rye'a za tyłek, on z automatu wyprostował się i spojrzał na mnie pytająco, a Andy palił się aż nie wytrzymał

-Brook ogarnij dupę, swoją a nie Ryana

- Zejdź ze mnie okej? To przypadek.

Andy poszedł do mnie i chciał już toczyć dalej konwersację kiedy wtrącił się Rye

- O co się go czepiasz? Przypadek to przypadek- Stanął plecami do mnie patrząc się wyzywająco w stronę blondyna.


Once in a Lifetime Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz