|38|

344 56 13
                                    

POV Rye

Z łatwością wyciągnąłem krztuszącego się chłopaka na brzeg.

-Mówiłem, że to zły pomysł!- krzyknąłem do Brooka, który podniósł ręce w obronnym geście

Popatrzyłem na Andiego, który jedną ręką trzymał się za klatkę piersiową, łapczywie łapiąc oddech.

-Stary nic Ci nie jest?- zapytał Brook kucajac przy nim

-Już jest okej..złapał mnie taki skurcz, że nie byłem w stanie ruszać noga

-Dość wrażeń na dziś, pójdę nasze ręczniki i pojedziemy coś zjeść- rzekł Gibson idąc w kierunku pozostawionych przez nas rzeczy

-Miałeś się nie forsować..- powiedziałem przez zęby patrząc na Andiego

Jak można być tak nie odpowiedzialnym I lekkomyślnym

- No ale nic się nie stało tak?
Przecież żyje no halo!- powiedział Fowler patrząc na mnie

- Ale mogło.. nigdy mi tak nie rób- powiedziałem łapiąc chłopaka za policzki

-Zastępcę miał byś nie daleko więc wiesz

-Przestań tak gadać!

-Ohh już się tak nie denerwuj..- odparł przyciągając mnie do siebie łącząc nasze usta

-Już lepiej?- zapytał z zadziornym uśmiechem na co pocałowałem go jeszcze raz łapiąc zębami jego warge.

Oderwalismy się od siebie i zaraz przyszedł Brook.

- To co chłopaki Nandos?

- Ty jeszcze pytasz? Jasne, że tak!- powiedział Fovvs podnosząc się z ziemi, zarzucając sobie na plecy ręcznik

POV Brooklyn

Zapakowowani, przebrani i wyszuszeni ruszyliśmy do auta Fowlera, które stało na parkingu.

Nie mogło się obyć bez sprzeczki kto będzie prowadził. Po prawie dziesięciu minutach Andy odpuścił i usiadł a raczej położył się na siedzeniach z tyłu, więc Rye usiadł z przodu.

Jechaliśmy już ponad dwadzieścia
minut, czyli przed nami jeszcze raz tyle by dotrzeć do centrum miasta.

Było straszne cicho, za cicho.
Spojrzałem na Ryana, który najprawdopodobniej przeglądał właśnie instagrama, po czym zetknąłem w lusterko, gdzie ujrzałem śpiącego Andiego na kanapach.

- To dlatego tak cicho- powiedziałem na głos

- Tak, też o tym chwilę temu myślałem.

-Coś się stało? Jakiś jesteś zamyślony od wczoraj

- Nie nic .. znaczy wiesz bo- Spoko jak nie chcesz mówić to nie mów, ja rozumiem, ale jakby się coś działo to zawsze jestem do dyspozycji -przerwałem mu na co nic nie powiedział tylko uśmiechał się do mnie

Jakąś chwilę później byliśmy już na miejscu.
- Andy jesteśmy na miejscu- powiedział spokojnie Rye podczas gdy ja parkowałem

-Patrz Rye jak to się robi

-Fowler jedzenie!- krzyknąłem na co Fovvs automatycznie zebrał się do pionu i w ekspresowym tempie wyszedł z auta.

-Dobry jest- powiedział Beaumont z szeroko otwartymi oczami

-Wiem

-Ej no chłopaki idziecie czy nie?! - wykrzyczał Andy stojąc w przejściu wejścia lokalu

POV Rye

Po zjedzonym posiłku przyszedł czas na zapłacenie rachunku.

- Ja dzisiaj stawiam- odezwał się Brook

- Ty ostatnio stawiałeś- powiedział Andy wyjmując portfel

Właśnie otworzyłem buzię by powiedzieć, że to ja tym razem zapłacę gdy nagle Brooklyn powiedział
- Nawet o tym nie myśl Ryan, ja zapłacę a my się potem z Fowlerem rozliczymy po swojemu- po czym puścił Andiemu oczko

Nie mam pojęcia o co tu chodzi ale relacja naszej trójki zaczyna się robić  dziwna..

Once in a Lifetime Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz