rozdział VIII~pocieszacz 3000

194 13 5
                                    

Niedługo jadę do domu. Strasznie się boje. Reakcja rodziców może być straszna.

-Co tam królowe-James na prowadzeniu oczywiście.

-To że mamy na nazwisko Quinn to nie znaczy że możesz nas tak nazywać-odparłam.

-O jejciu przepraszam.

-Przestań.

-A jak niechcę.

-Przestań!-wykrzyknełam. Nie wiem co się ze mną dzieje. Chłopaki wyszli.

-Mam tak samo-powiedziała Nadia.

-Sama nie wiem co ze mną jest. Może to styl wychowania którym posługiwali się rodzice? Albo po prostu mój charakter? No ja już nic nie wiem!

-Spokojnie, przejdzie i tobie i oni nie będą mieli focha-powiedziała Evans.

-Łatwo ci mówić bo ty tak nie masz.

-No nie mam.

-No właśnie-po tych słowach wyszłam.

W PWG spotkałam Remusa który czytał książkę. Podeszłam do niego.

-Przeprosisz Jamesa w moim imieniu?-zapytałam.

-Co ci jest?

Usiadłam na oparciu fotela.

-Sama nie wiem. Mam napady furii. Denerwuje się szybko. Za szybko. Boje się też reakcji rodziców. Nie umiem wyrazić współczucia ani przyjaźni. Jestem jak reszta mojej nienormalnej rodziny która ma fioła na punkcie czystości krwi. Jestem po prostu wredna. Wredna jak nie wiem co! Czyli jestem do niczego!

-Nie mów tak. Wiem że w głębi duszy masz tą swoją Miki. Tą Miki którą poznałem w księgarni. Tą Miki która umie powiedzieć "dzięki" albo "przepraszam".

-Dzięki.

-A nie mówiłem- Remus się zaśmiał a ja zachichotałam.

-Mówiłeś, mówiłeś ale ja naprawdę dziękuję że we mnie wierzysz. To miłe.

-Remus Lupin pocieszacz 3000- zaśmiałam się a on ze mną.

-Dobra pocieszaczu 3000 idę się przejść.

-To ja idę z Tobą.

-Jak chcesz.

I tak mi minęło popołudnie w miłej atmosferze. Śmialiśmy się. Jak powiedziałam że lubię wilki to Remus się jakby zarumienił ale nie wnikam. Ogólnie było BY fajnie gdyby nie moja siostra na którą wpadliśmy.

-O znalazłaś sobie chłopaka zaprzystojny jak dla cb.

-Ktoś coś mówił bo zasłania mi to co przypomina zepsute jabłko.

-O jaka zadziorna twoje miejsce jest w Slytherinie a nie z tym zdrajcą.

-Bo ja szanuje przyjaciół nie to co ty.

-Właśnie słyszałam jak się wydzierasz na Pottera.

Kipiało ze mnie. Byłam na granicy spokoju a eksplozji.

-Nie twoja sprawa to przez to że mam taki odruch ponieważ rodzice się uparli bym tak robiła. Nie myślałam co robię.

-Ty nigdy nie myślisz.

POV Remus 🍫

Patrzyłem na konwersacje z niemałym zaskoczeniem gdy nagle...

-Ty nigdy nie myślisz-po tych słowach zaczęło we mnie kipieć. Nikt nigdy nie ma prawa obrażać moich przyjaciół.

-Ej moich przyjaciół się nie obraża-wypaliłem. Co ja teraz zrob... wiem.

-Bo co mi zrobisz mały? Ha śmieszne.

-Aquamenti-wypowiedziałem formułkę zaklęcia a strumień wody oblał siostrę Miki oraz jej bandę.

Miki zaczęła się śmiać a ja do niej dołączyłem. Oliwka poszła sobie a my kontynuowaliśmy nasz spacer. Było bardzo fajnie. Przede wszystkim dużo zabawy. I to się liczy.

Remus pojechał Oliwi. Przepraszam wszystkie Oliwie tu zgromadzone ale mam lizuske w klasie i ona ma na imię Oliwia. Więc proszę Oliwie nie bądźcie złe. Do następnej części.

Nie udawaj~huncwoci i jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz