25. Pt²

212 19 4
                                    

Serce Jimina przyspieszyło, bijąc rytmicznie jedną melodię. Usta Yoongiego były miękkie, a sam chłopak smakował jak bita śmietana; słodko, delikatnie i rozpływał się w ustach Jimina. Smakowali się nawzajem, zatracając powoli. Spokojny i delikatny pocałunek zmienił się w bardziej zachłanny, gdy ręka Yoongiego z policzka Jimina zmieniła położenie na biodro młodszego, a Park oplótł ramionami szyję mięto-włosego. Oboje czuli swoje uderzające o klatki piersiowe serca, nawet jeśli to Yoongiego nie miało zbyt wiele siły na wyrażenie wszystkich emocji tak, jak serduszko rudzielca. Nawet zmieszane oddechy miały teraz wielkie znaczenie. Zwykłe ruszenie palcem było ważne, delikatne i znaczące w tym wszystkim.

Nie spodziewali się, że tak to się potoczy. Nie byli przekonani co do swoich uczuć, aż do teraz. Do tego każdy bał się odrzucenia. Ale na szczęście wszystko się udało, oboje byli w sobie zakochani, tylko dopiero teraz to odkryli i potwierdzili.

Po pewnym czasie musieli się oderwać, aby złapać oddech i go unormować. Oparli swoje czoła wzajemnie, otwierając powoli oczy. Jimin zrobił to pierwszy, uśmiechając się promiennie. Spojrzał na Yoongiego, który powoli uchylał powieki. Sam ten ruch wydał się Jiminowi piękny. Kiedy złapali kontakt wzrokowy, Yoongi także się uśmiechnął. Tak jak Jimin podejrzewał, gdy się coś rzadko widzi, jest jeszcze piękniejsze, gdy się już pojawi. Właśnie tak było z uśmiechem na ustach Mina. Dopiero po chwili Jimin wznowił pocałunek. Nie obchodziło go już nic, chciał po prostu czuć się bezpieczny w objęciach ukochanego. Mogło stać się teraz wszystko, na każdą rzecz był przygotowany, tylko nie na rozstanie ze starszym. Tak bardzo nie chciał teraz go puszczać, przyciągał go nawet bliżej.

Po serii pocałunków Jimin schował głowę na ramieniu rapera. Przytulił go mocno, co Yoongi od razu odwzajemnił.

- Chyba już wiem czemu miałem bezsenność. To moje uczucia nie dawały mi przez noc spokoju. Uczucia do Ciebie.

W tym momencie chyba obydwoje płakali, ale żaden się nie przyznał. Jimin płakał ze szczęścia, za dużo emocji kumulowało się w nim i teraz po prostu uchodziły płaczem. Yoongi dlatego, że bał się. Myślał dużo o tym, co teraz zrobić. Mógł być szczęśliwy, ale przez taką samolubność Jimin mógłby później cierpieć. Z drugiej strony nie miałby serca odrzucić teraz Jimina, czy chociażby mu powiedzieć o złym stanie i prawdopodobnych skutkach choroby. Ostatecznie uznał, że powie mu to, ale później; może jutro, może za pare dni, może za tydzień. W tym momencie szczęście tancerza wydawało się ważniejsze niż jego własne. Wolał go po prostu uchronić przed stratą. O ironio, ile by Yoongi teraz dał, aby Jimin nie żywił głębszych uczuć względem niego.

- Kocham Cię, hyung.

Jak teraz miałby go opuścić? Sam również nie mógł sprzeczać się z uczuciami.

- Też Cię kocham, Jiminnie.

Była już pierwsza w nocy, a oni byli jak dzieci, które nie umieją nacieszyć się prezentem od rodziców. Leżeli na łóżku Jimina, cicho rozmawiając, komplementując się wzajemnie, patrząc w oczy i tuląc się. Jimin nie widział problemu w noclegu Yoongiego. Już wcześniej dał mu na przebranie jakieś wygodne ciuchy i obydwoje się umyli i ubrali w piżamy.

Dzisiaj zerwali kontakt wzrokowy dopiero wtedy, gdy razem usnęli, wtuleni w siebie. Zamknęli oczy i odpłynęli w piękną dzisiaj krainę snów.

❝Eye contact❞ ✔ || yoonmin (Polish)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz