14. Nd

466 33 6
                                    

Jimin już od godziny na nogach krzątał się po domu. Postanowił zrobić małe porządki, a do tego chciał zrobić miłą niespodziankę koledze ze studia na jego urodziny, ponieważ w poniedziałek miał je obchodzić. Usłyszał jednak niespodziewany dzwonek do drzwi.

Ciocia? Nie, ona nie weszłaby po tych schodach... Listonosz? A to on się domofonem nie dobija? Może Taehyung? Nie, zapowiedziałby się...

Podszedł do drzwi i otworzył je. Stał w nich Yoongi uśmiechający się delikatnie.

- Hej, Jimin...

- Hyung? A co ty-

- Czekaj, daj mi się wytłumaczyć! W sobotę miałem coś bardzo ważnego do zrobienia, a w piątek zapomniałem o tym powiedzieć, wybacz! To nie tak, że nie przyszedłem, bo nie chciałem lub coś...

- Okay, hyung, jest okay. Ale co ty tu robisz?

- No, przyszedłem przeprosić... a, oraz chciałem ci to dać! - oprzytomniał, wyjmując zza pleców bukiet róż. - Nie znam się na kwiatach, ale ładne były, więc... no.

- Oj, to bardzo miło! - uradowany odrzekł, odkładając bukiet na szafkę - Wiesz, jesteśmy kwita, w końcu ja też raz Cię wystawiłem...

- Tak, ale ja się domyśliłem, a tobie pewnie było przykro...

- Nie, po prostu trochę smutno i nudno, nie martw się, rozumiem to. To... wchodzisz?

- C-co? Nie, n-nie mogę raczej...

- Niby czemu? Jesteś chyba moim gościem! No dawaj, zrobię Ci herbatę, hm?

Gdy Jimin skończył mówić, zwrócił uwagę na rękę starszego, ściskającego wibrujący telefon, który najpewniej dzwonił. Szybko przytulił mięto-włosego, mówiąc szeptem:

- Już Cię nie przetrzymuję, przepraszam. Ale wpadnij kiedyś, hmm?

- Ale to nie twoja wina...

- Odbierz, no już się nie wstydź! Wiem, chciałeś być grzeczny, ale ktoś się niecierpliwi!

Yoongi posłusznie cofnął się dwa kroki w tył i przyciągnął telefon do ucha. Jimin zdążył zauważyć dzięki temu ilość nieodebranych połączeń na wyświetlaczu komórki. Jedenaście. Czuł się trochę winny, bo dla niego Yoongi poświęcił czas, przyniósł kwiaty, przez co musiał zrobić sobie dług połączeń u kogoś. Z drugiej strony schlebiało mu to, że ignorował innych na rzecz Jimina.

- Halo? Wiem, tylko poszedłem kogoś odwiedzić... nie, on nie mógł! Namjoon, rozumiem, ale to było ważne... jak to, jeszcze trzy dni? Przecież jest już dobrze! Dobra, skończ, pogadamy później, pa.

- Coś poważnego.

- Nie, Jiminnie, wszystko w pożądku. Tylko zwiałem stamtąd, gdzie miałem być, haha. Już wracam i muszę wymyślić dobrą wymówkę!

- Oh, opowiesz mi jutro!

- Jutro... Cóż, chyba przez trzy dni mnie jeszcze nie będzie... najszybciej środa wieczór, wybacz...

- Oh! Spokojnie, rozumiem. Wezmę jakąś książkę i przeżyję przecież!

- Dobra. To, papa, Jiminnie.

- Hyung, wiesz co? - zatrzymał już odwracającego się chłopaka.

- Hm?

- Dziękuję za tę kawę. Tę pierwszą. Nie za często można spotkać przypadki, gdzie ludzie poznają się przez podanie nieznajomemu kawy i wredne odrzucenie dobrego uczynku...

- To nie było wredne... no, Jimin, sam byłem głupi, że przyniosłem Ci tę kawę...

- Nie, to było piękne! Ojoj, przepraszam, znowu cię trzymam za długo przy sobie!

Yoongi tylko się uśmiechnął i uścisnął rudzielca, obejmując w pasie.

- Pa, Jimin.

Zawstydzony urwał kontakt wzrokowy.

❝Eye contact❞ ✔ || yoonmin (Polish)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz