Rano uzgodnili, że Jimin już więcej nie może opuszczać pracy, więc Yoongi go do niej zawiezie i przyjedzie po jej zakończeniu. Sam Min miał zostać w domu i porozmawiać z Namjoonem. Musieli sobie wszystko wyjaśnić.
- Papa, Yoongi-hyung. Zobaczymy się dziś wieczorem. Kocham Cię.
Jimin pocałował w skroń ukochanego i poszedł do budynku pracy, spotykając się przy wejściu z Taehyungiem.
Yoongi pojechał do swojego domu i zaprosił Namjoona, który przy okazji był dosyć zirytowany brakiem kontaktu ze starszym i jego nie poinformowaniu o nieobecności w pracy.
Przyszedł o umówionej godzinie i usiadł w salonie, naprzeciw przyjaciela.
- Więc? Co się działo?
- Jestem z Jiminem.
- Gratuluję.
- Zapomniałem raz tabletek.
- I?
- Byłem dwa dni w szpitalu.
- Yoongi... co ja mam jeszcze mówić, by przemówić ci do rozsądku? Miałeś nie wdawać się w relacje z tym tancerzem... do tego jak mogłeś zapomnieć o lekach? Trochę się zawiodłem...
- Przepraszam... utonąłem.
- Wiem. W sumie to już dawno, wiesz? Ale ci tego nie mówiłem. Chciałem, byś sam to odkrył.
- Dziękuję. Musisz pójść ze mną po wyniki jakichś badań.
- Nie ma problemu. Nie zerwałeś się jednak ze szpitala, tak jak kiedyś, tylko po to, by polecieć z kwiatkami do Jimina?
- Nie, spokojnie. Te badania mają mi powiedzieć, czy jest możliwe inne leczenie lub jakiekolwiek działania. Dla Jimina to ważne.
- A dla Ciebie?
- Dla mnie ważny jest Jimin. Wszystko inne jest obojętne. Taka zależność.
Dwoje mężczyzn udało się do szpitala, a potem zostali poproszeni do jednego z gabinetów. Lekarz, którego obydwoje już dość dobrze znali, usiadł naprzeciw nich. Za oknem pruszył śnieg.
- Panie Min..?
- Tak?
- Jest coraz gorzej. Organizm uodpornił się na leki, przez co już nie działają. Mocniejsze za to mogą wyniszczyć pana organizm jeszcze bardziej.
- Czyli?
- Są dwa wyjścia: albo odstawić powoli leki, brać coraz mniejsze dawki i w ogóle je przestać zarzywać, aby organizm odpoczął i wtedy może się polepszyć. Będziemy mieli wtedy większe pole do działania, dzięki czemu z łatwością uregulujemy obieg krwi. Ale to może nie wyjść... Organizm prawdopodobnie jest już uzależniony od leków i ich dawek, więc nawet powolne odstawianie ich może nie pomóc, a zaszkodzić.
- A więc... jest drugie wyjście, tak?
- Tak. Już od dawna jest pan wpisany na listę przeszczepu serca. Aktualnie to czterdzieste trzecie miejsce, więc to i tak dość wysoko, skoro lista sięga do ponad dwustu osób. W tym przypadku leków odstawić nie można i po przeszczepie je jedynie zminimalizujemy, ale koniecznością będzie zażywanie ich dożywotnio.
- Rozumiem.
Namjoon w tej chwili wyglądał na o wiele bardziej wystraszonego niż był Yoongi. Patrzył na przyjaciela i przełykał głośno ślinę.
- Daję panu czas na podjęcie decyzji do... wystarczy do stycznia?
- Mogę ją podjąć nawet jutro.
- Hyung! To trzeba dobrze przemyśleć, nie ma że jutro. Musisz to przegadać ze mną, z Jiminem, rodziną... - wtrącił się Namjoon.
- Spokojnie Namjoonie, wpisuję datę wizyty na trzeciego stycznia, więc nawet jak podejmie decyzję na jutro, to i tak przyjść nie może. Aktualnie też nic nie powinno zaszkodzić, a leki należy brać w takich dawkach, jak dotychczas.
- Dziękuję, do widzenia, hyung.
- Papa, Jinnie.
- Do zobaczenia, Yoongi, Joonie.
Mężczyźni wrócili do domu Yoongiego, rozmawiając i ciesząc swoim towarzystwem. Po dwudziestej pierwszej Namjoon poszedł do domu, a Yoongi wsiadł w samochód, aby pojechać odebrać Jimina z pracy. Zaparkował tam, gdzie zwykł i czekał, aż tancerz wyjdzie. Ale wybiegł Taehyung. Zapukał w szybę samochodu, więc Min otworzył drzwi, wstał i wyszedł. Zobaczył dziwnie przerażoną minę Taehyunga.
- Co się stało, Taehyung?
- Um, ja wiem, że to głupio tak pytać, a-ale... masz może tabletki x? Nie brałem ich już dawno, bo lekarz powiedział, że jest u mnie wszystko w normie, dlatego zdziwiłem się, gdy... zasłabłem.
Yoongi wręczył Taehyungowi tabletki, które miał przy sobie.
- Dziękuję. Jimin zaraz powinien wyjść, przebiera się.
- To nie prawda, że jest lepiej, racja Taehyung? Po prostu się poddałeś w walce z niedokrwieniem, albo nie masz pieniędzy na leki.
- Nie mów Jiminowi.
Taehyung wszedł z powrotem do budynku, z którego wyszedł. W przejściu minął się z Jiminem. Rudzielec uściskał przyjaciela na pożegnanie i w podskokach podszedł do samochodu, o który opierał się mlecznoskóry. Yoongi uśmiechnął się delikatnie widząc szczęśliwego Jimina, który od razu rzucił się starszemu na szyję i pocałował go w czoło. Min otworzył mu drzwi do samochodu ze strony pasażera, aby Jimin usiadł, a sam poszedł na miejsce kierowcy.
- Masz rzeczy?
- Tak, na tylnym siedzeniu.
Jimin obrócił się i zobaczył jedną, dużą walizkę.
- Jedna? Przecież tu się nic nie zmieściło pewnie. Powiedziałem ci już hyung, że możesz mieszkać u mnie ile będzie potrzeba. Jutro pojedziemy po resztę rzeczy.
- Ale to mi starczy, nawet na miesiąc. Albo i więcej.
- To co ty tam masz?
- Ubrania, jakieś kosmetyki, ręczniki, buty... no tyle.
Tancerz westchnął. Po chwili Yoongi odpalił auto i ruszył w stronę domu młodszego. W lusterku kątem oka widział Taehyunga, po którego przyjechał Jin prywatnym samochodem.
Wysiedli z pojazdu i weszli do mieszkania Jimina. Yoongi nawet nie fatygował się, aby cokolwiek rozpakować, po prostu podszedł do Parka odkładającego klucze na blat i objął go. Stali tak bez słowa i ruchu do momentu, aż Jimin postanowił się obrócić, aby również przytulić swojego chłopaka.
- Zaraz północ, chodź spać hyung.
- Boję się.
- Czego? Ciemności? Spania w innym miejscu? Przeprowa-
- Że już się nie obudzę.
Zerwali kontakt wzrokowy, gdyż Jimin się rozpłakał. Zamknął się w łazience i umył się, następnie karząc zrobić to samo starszemu. Poszedł do pokoju i ułożył się na łóżku, wypłakując w poduszkę. Min wyszedł po prysznicu i ułożył się obok młodszego, gładząc go po ramieniu, a następnie udzie.
- Nie płacz z mojej winy, bo to mnie boli.
- Co Cię boli?
- Serce.
CZYTASZ
❝Eye contact❞ ✔ || yoonmin (Polish)
FanfictionProsta historia o prostym chłopaku, który nie umiał zbyt długo patrzeć w te uzależniające jak narkotyk oczy, więc zrywał kontakt wzrokowy z nim, a potem do końca dnia żałował tej decyzji i czekał z niecierpliwością, aby znów zagłębić się w piękno oc...