Rozdział Szósty

927 45 20
                                    

Obudziła się w wygodnym łóżku w ciepłej pościeli. Przetarła zmęczone oczy i nagle przypomniała sobie wszystko co się wczoraj stało. Wypadek. Szpital. Testy. O cholera... Dziś ma testy. Nic się wczoraj nie uczyła. Była w kompletnej rozsypce. Spojrzała na zegarek. 07:04. Testy zaczynały się o dziewiątej. Odetchnęła i z powrotem usiadła na łóżku. Kto ją przywiózł do domu? Bucky? Uśmiechnęła się głupio na myśl o nim, ale szybko się opanowała, by przygotować się na uczelnie. Wybrała czarną koszulę i białe jeansy, a do tego również białe szpilki. Nie czuła się dobrze w wysokich butach, ale jako jedyna dziewczyna na testach zawsze miała niskie buty, więc po prostu nie chciała się wyróżniać.

Wyprostowała włosy parząc się prostownicą, wymalowała się w ekspresowym tempie, wpakowała portfel, dokumenty i telefon do torby i wybiegła z domu biorąc miętową gumę. Nie zdążyła nawet umyć zębów, a nie chciała mieć nieświeżego oddechu. Autobus miała na 8:20, więc niemalże biegła, by zdążyć. Nie miała daleko do przystanku, jednak wiedziała doskonale, że kierowca lubi przyjeżdżać wcześniej i nie jeden raz przez to musiała iść z buta.

W końcu doszła do przystanków i z cierpkim uśmiechem zauważyła, że kierowca już przyjechał. Skasowała bilet i usiadła na jednym z wolnych miejsc. Przez całą drogę próbowała się pouczyć z spakowanych dzień wcześniej książek. Niestety wiedza nie chciała z nią współpracować i nic jej nie wpadało do głowy. W końcu zamknęła zrezygnowana książkę i zmarnowana przymknęła oczy opierając się na fotelu.

-Wolne?

Szybko otworzyła oczy i spojrzała w górę. Nad nią stał uśmiechnięty chłopak prawdopodobnie w jej wieku. Szczery uśmiech, zdrowo opalona cera i błyszczące zielone oczy, przez które lekko zakręciło jej się w głowie. Uznała, że to ze zmęczenia.

-Co? - zdała sobie sprawę z tego, że nie słyszała pytania chłopaka oraz, że miała głupio otwarte usta. I wyglądała jak idiotka.

-Czy mogę tu usiąść?

Chrząknęła i szybko zabrała rzeczy z sąsiedniego miejsca.

-Jasne, proszę.

Chłopak się przysiadł.

-Jestem Jase - uśmiechnął się czarująco, a ona przełknęła głośno ślinę.

-Katrina.

-Ciekawe imię.

Bąknęła ciche dzięki i spojrzała w okno. Nie mogła się na niczym skupić, ale nie z sprawą zielonych tęczówek, lecz niebieskoszarych. Takich pięknych i...

-Ale tłok, nie ma gdzie się wbić - zaśmiał się cicho, a brunetka rozejrzała się po autobusie. Było wiele wolnych miejsc. Zaraz, stop! Czy ten chłopak ją podrywa czy coś?

-Taaak, rzeczywiście, nie ma się gdzie ruszyć - mruknęła i zapatrzyła się w siedzenie naprzeciwko. Nie chciała być niemiła. Nagle coś zawibrowało jej w torebce. Sięgnęła po telefon, a tam ukazała się wiadomość od Krisa Wstałaś? Wiem, że masz dziś egzaminy i nie chciałbym, żebyś zaspała. Przyjechać po Ciebie po? Jakby coś to dzwoń. PS. Oglądaj wiadomości jeśli możesz. Bucky

Urocze. Uśmiechnęła się na samą wiadomość. Pamiętał o egzaminach. To było miłe. Zauważył to też Jase.

-Przyjaciółka?

-Przyjaciel - poprawiła, a on uśmiechnął się sztucznie i spojrzał twardo przed siebie.

-To mój przystanek - oznajmiła dziewczyna i wstała, zabierając swoje rzeczy.

Katrina nigdy jeszcze nie była tak speszona jazdą autobusem. No może oprócz tego, że kiedyś wylała na jakiegoś gościa w garniturze colę, ale to było dawno i się nie liczy.

Opowieść SzekspiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz