Rozdział Dwunasty

653 44 4
                                    

Wybuch kolejnego śmiechu. Stolik przy którym siedziała Katrina z Barnes'em był jednym z stolików, przy którym było najzabawniej. Brunetka ciągle się chichrała z Bucky'm, a Kristoffer z Natashą. Steve spokojnie rozmawiał z blondynką siedzącą obok niego. Cały obiad i deser przeminął im w naprawdę miłej atmosferze. Po zjedzeniu wszyscy pojawili się na parkiecie, gdzie Louis z Samem mieli zatańczyć swój pierwszy taniec. 

Zgromadzili się tam również Katrina z Barnes'em. Kiedy zauważył ich Wilson puścił do nich oczko. Brunetka odwróciła wzrok, uśmiechając się. Ich pierwszy taniec, był spokojny, elegancki i pełen gracji. Po jego skończeniu wszyscy zaczęli głośno klaskać, a jazzowa kapela, zaczęła grać dużo skoczniejszy kawałek. 

Uśmiechnięta Katrina spojrzała na Bucky'ego błagalnym wzrokiem i siłą zaciągnęła go na parkiet.

-Dawno nie tańczyłem - pokręcił głową, ale brunetka się nie dała przekonać.

-Och, domyślam się, ale chyba dasz radę?

Brunet uśmiechnął się i pochylił się, że ucałować jej rękę, a następnie przyciągnąć ją do siebie i objąć w talii. Zaczął tańczyć skocznie, a Katrina ledwo co zdążała z krokami. 

-Ty kłamco!

Barnes posłał jej łobuzerski uśmiech. Kiedy piosenka się skończyła, brunetka śmiała w najlepsze. Zespół zaczął grać kolejną piosenkę, a Barnes i Vasiliewicz rozpoczęli kolejny żywiołowy taniec. Wreszcie kiedy skończyła się tura, zmęczeni i rozbawieni zeszli z parkietu, a Katrina czuła się naprawdę szczęśliwa. 

Usiedli przy stoliku, a oczy wszystkich skierowały się na nich. 

-Nieźle się bawisz, siostrzyczko - skomentował Kris.

Dziewczyna posłała bratu uśmiech.

-Wręcz wyśmienicie, a ty?

-Doskonale - powiedział obejmując Natashę ramieniem, a kobieta prychnęła i przewróciła oczami, strząsając rękę mężczyzny. 

.

Katrina z Barnes'em przetańczyli razem całe popołudnie. Nie zauważyli nawet, że się ściemniło i nadszedł czas na przemówienia. Usiedli na swoich miejscach, a na scenę wszedł Wilson i z uśmiechem zaczął opowiadać, jak pierwszy raz spotkał Louise, ich pierwszy pocałunek i oświadczyny. Bucky siedział znudzony co jakiś czas sprawdzając godzinę. Nagle szepnął do ucha Katriny

-Chodźmy z stąd, chyba, że chcesz słuchać, jak pierwszy raz zmywali razem naczynia i myli okna? - powiedział zadziornie, a że dziewczyna była już lekko wstawiona to pokiwała głową.

Wyszli z namiotu, mając szczęście, że zajęli miejsca z tyłu. Wychodząc, dziewczyna zauważyła, że jakiś dziadek spał sobie w najlepsze, w ogóle nie słuchając przemowy Sama. 

-Gdzie idziemy?

Bucky rozejrzał się uważnie.

-Do lasu?

Brunetka wzruszyła ramionami. Idąc leśnymi ścieżkami, Katrina zauważyła, że las po zmroku jest niezwykle ciekawy. Był bardzo cichy i spokojny, prawdopodobnie głośna muzyka wypłoszyła stamtąd całą zwierzynę.

-Co Ci powiedziała Susy na ucho? - zapytała Vasiliewicz.

Barnes zaśmiał się i spojrzał na brunetkę. 

-Żebym jej coś obiecał. 

-Co?

Brunet posmutniał.

-Powiedziała, że jest bardzo chora i jej nowym największym na świecie marzeniem, jest żeby dożyć do naszego ślubu. 

Katrina gwałtownie przystanęła i spojrzała na Bucky'ego. Mężczyzna nie patrzył w jej oczy.

Opowieść SzekspiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz