*26

476 31 17
                                    

-O Boże jaka ja byłam głupia...

Katrina siedziała na łóżku, trzymając się za głowę. Nie chciała dzisiejszego dnia, nie chciała wstać i widzieć jego twarzy. Co ona mu powie? Że wczoraj było wszystko w porządku, a dzisiaj nagle budzą się w niej wątpliwości?

-Cholera.

Ubrała się w strój do pracy, uczesała włosy, nałożyła lekki makijaż i z bijącym sercem wyszła z pokoju. Po wyjściu od razu przeszukała pokój, jednak nigdzie nie zobaczyła bruneta.

-James wyszedł jakąś dobrą godzinę temu, nie powiedział gdzie.

Charlotte uśmiechała się fałszywie.

-Kiedy wróci?

-Skąd mam wiedzieć? To nie u mnie wczoraj prawie nocował. Hałasowaliście do 2 w nocy. Wiesz niektórzy muszą spać i wstać rano.

Miedzianowłosa wstała i obrzucając Katrinę wściekłym spojrzeniem wyszła z domu. Vasiliewicz zaśmiała się z Charlotte i zaczęła przygotowywać śniadanie.

--------------------------------------------------

Dzień w pracy minął jej całkiem spokojnie. Nie było dużego ruchu, tylko kilku studentów i uczniów. Wiele osób nadał żyło zamachem z przed miesiąca, lecz Katrina nie chciała nawet o nim myśleć. Gdy minęła godzina 15 wyszła z budynku, kierując się w stronę domu, jednak nagle poczuła palce na swoim biodrze. Nie myślała wiele, po prostu działała. Uderzyła napastnika z całej siły w brzuch, a później odwróciła się z zamiarem ponownego ataku. 

-Jezu, naprawdę ja Cię tego nauczyłem?

Blondynka odetchnęła z ulgą. Przed nią stał Bucky ze zmarszczonymi brwiami.

-Nie powinieneś się tak podkradać.

-Na przyszłość będę wiedział.

Katrina kiwnęła głową i uśmiechnęła się ciepło do bruneta.

-Nie było Cię rano w domu.

-Miałem sprawy do załatwienia.

Vasiliewicz spojrzała przenikliwie na Barnes'a.

-Znowu jakieś tajemnice?

-To nie tak, po prostu Steve mnie o coś poprosił. Męskie, nieciekawe sprawy.

-Rozumiem.

Nie rozumiała. Po prostu nie chciała być wścibska, jednak targała nią ciekawość. Poczuła jak brunet ciągnie ją w stronę czarnego Jaguara. 

-Żartujesz, prawda?

-Nie, dlaczego miałbym. To jest ta męska sprawa.

-T-To jest Jaguar. Skąd ty miałeś na to pieniądze?

Bucky się zaśmiał.

-Kto powiedział, że je kupiłem?

------------------------------------------

-Gdybym wiedziała, ubrałabym się jakoś bardziej szykownie.

Blondynka poprawiła spódnicę, rozglądając się wokoło. 

-Wyglądasz dobrze.

Katrina mruknęła coś pod nosem i zajęła się swoim jedzeniem. Gdy tylko weszli do bogato wyglądającej restauracji, nie mogła przestać rozglądać się dookoła. Wszystko było w kolorach złoto-czerwonych i wyglądało na bardzo drogie. Nie wiedziała co dokładnie ma wybrać w menu, gdyż potrawy miały tak skomplikowane nazwy i składniki, że czasami nie wiedziała, że coś takiego w ogóle istnieje. 

Nareszcie zamówiła to samo co Barnes. Nie spytała się skąd wziął kartę, ani skąd miał ten drogo wyglądający garnitur. Jednak o biżuterię musiała zapytać. 

-To Cię musiało kosztować fortunę. Przecież to są diamenty.

Brunet machnął ręką, jakby szlachetne kamienie nie robiły na nim żadnego wrażenia. Na niej robiły. 

-Nie powiesz mi skąd masz te wszystkie rzeczy prawda?

-Wtedy wszystko straciłoby swój urok, nie sądzisz?

Blondynka zaśmiała się, przyglądając się w skupieniu naszyjnikowi.

-------------------------------------------------

-Po co to wszystko?

Bucky przywiózł Katrinę na opuszczoną plażę, która wyglądała niemal magicznie po zachodzie słońca. Dziewczyna nie mogła odwrócić wzroku od wschodzącego księżyca.

-Nie podobało Ci się?

-Nie chodzi o to, tylko o to, że nigdy taki nie byłeś.

-To źle, że teraz taki jestem.

-Nie, nie...

Zaśmiali się oboje, a brunet nagle niebezpiecznie zbliżył się do twarzy dziewczyny. Niemal miał ją pocałować, gdy Barnes'owi zadzwonił telefon. 

-Cholera, czego ty Wilson chcesz.

Odebrał i w ciągu kilku sekundy twarz mężczyzny diametralnie zmieniła wyraz. 

-Przekaże. Będziemy. Cześć.

Blondynka spojrzała na niego przerażona.

-Coś się stało?

-Pamiętasz te dziewczynkę z wesela Wilsona, Susan?

Katrina pokiwała wolno głową, już wiedząc co brunet chce jej przekazać.

-Nie żyje.

---------------------------------------------

Beng wróciłam, jest tu ktoś jeszcze? XD

Opowieść SzekspiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz