-O Boże jaka ja byłam głupia...
Katrina siedziała na łóżku, trzymając się za głowę. Nie chciała dzisiejszego dnia, nie chciała wstać i widzieć jego twarzy. Co ona mu powie? Że wczoraj było wszystko w porządku, a dzisiaj nagle budzą się w niej wątpliwości?
-Cholera.
Ubrała się w strój do pracy, uczesała włosy, nałożyła lekki makijaż i z bijącym sercem wyszła z pokoju. Po wyjściu od razu przeszukała pokój, jednak nigdzie nie zobaczyła bruneta.
-James wyszedł jakąś dobrą godzinę temu, nie powiedział gdzie.
Charlotte uśmiechała się fałszywie.
-Kiedy wróci?
-Skąd mam wiedzieć? To nie u mnie wczoraj prawie nocował. Hałasowaliście do 2 w nocy. Wiesz niektórzy muszą spać i wstać rano.
Miedzianowłosa wstała i obrzucając Katrinę wściekłym spojrzeniem wyszła z domu. Vasiliewicz zaśmiała się z Charlotte i zaczęła przygotowywać śniadanie.
--------------------------------------------------
Dzień w pracy minął jej całkiem spokojnie. Nie było dużego ruchu, tylko kilku studentów i uczniów. Wiele osób nadał żyło zamachem z przed miesiąca, lecz Katrina nie chciała nawet o nim myśleć. Gdy minęła godzina 15 wyszła z budynku, kierując się w stronę domu, jednak nagle poczuła palce na swoim biodrze. Nie myślała wiele, po prostu działała. Uderzyła napastnika z całej siły w brzuch, a później odwróciła się z zamiarem ponownego ataku.
-Jezu, naprawdę ja Cię tego nauczyłem?
Blondynka odetchnęła z ulgą. Przed nią stał Bucky ze zmarszczonymi brwiami.
-Nie powinieneś się tak podkradać.
-Na przyszłość będę wiedział.
Katrina kiwnęła głową i uśmiechnęła się ciepło do bruneta.
-Nie było Cię rano w domu.
-Miałem sprawy do załatwienia.
Vasiliewicz spojrzała przenikliwie na Barnes'a.
-Znowu jakieś tajemnice?
-To nie tak, po prostu Steve mnie o coś poprosił. Męskie, nieciekawe sprawy.
-Rozumiem.
Nie rozumiała. Po prostu nie chciała być wścibska, jednak targała nią ciekawość. Poczuła jak brunet ciągnie ją w stronę czarnego Jaguara.
-Żartujesz, prawda?
-Nie, dlaczego miałbym. To jest ta męska sprawa.
-T-To jest Jaguar. Skąd ty miałeś na to pieniądze?
Bucky się zaśmiał.
-Kto powiedział, że je kupiłem?
------------------------------------------
-Gdybym wiedziała, ubrałabym się jakoś bardziej szykownie.
Blondynka poprawiła spódnicę, rozglądając się wokoło.
-Wyglądasz dobrze.
Katrina mruknęła coś pod nosem i zajęła się swoim jedzeniem. Gdy tylko weszli do bogato wyglądającej restauracji, nie mogła przestać rozglądać się dookoła. Wszystko było w kolorach złoto-czerwonych i wyglądało na bardzo drogie. Nie wiedziała co dokładnie ma wybrać w menu, gdyż potrawy miały tak skomplikowane nazwy i składniki, że czasami nie wiedziała, że coś takiego w ogóle istnieje.
Nareszcie zamówiła to samo co Barnes. Nie spytała się skąd wziął kartę, ani skąd miał ten drogo wyglądający garnitur. Jednak o biżuterię musiała zapytać.
-To Cię musiało kosztować fortunę. Przecież to są diamenty.
Brunet machnął ręką, jakby szlachetne kamienie nie robiły na nim żadnego wrażenia. Na niej robiły.
-Nie powiesz mi skąd masz te wszystkie rzeczy prawda?
-Wtedy wszystko straciłoby swój urok, nie sądzisz?
Blondynka zaśmiała się, przyglądając się w skupieniu naszyjnikowi.
-------------------------------------------------
-Po co to wszystko?
Bucky przywiózł Katrinę na opuszczoną plażę, która wyglądała niemal magicznie po zachodzie słońca. Dziewczyna nie mogła odwrócić wzroku od wschodzącego księżyca.
-Nie podobało Ci się?
-Nie chodzi o to, tylko o to, że nigdy taki nie byłeś.
-To źle, że teraz taki jestem.
-Nie, nie...
Zaśmiali się oboje, a brunet nagle niebezpiecznie zbliżył się do twarzy dziewczyny. Niemal miał ją pocałować, gdy Barnes'owi zadzwonił telefon.
-Cholera, czego ty Wilson chcesz.
Odebrał i w ciągu kilku sekundy twarz mężczyzny diametralnie zmieniła wyraz.
-Przekaże. Będziemy. Cześć.
Blondynka spojrzała na niego przerażona.
-Coś się stało?
-Pamiętasz te dziewczynkę z wesela Wilsona, Susan?
Katrina pokiwała wolno głową, już wiedząc co brunet chce jej przekazać.
-Nie żyje.
---------------------------------------------
Beng wróciłam, jest tu ktoś jeszcze? XD
CZYTASZ
Opowieść Szekspira
Novela Juvenil***W TRAKCIE KOREKTY*** Opowieść dzieje się zaraz po Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz. Nie ma i nie będzie Civil War ani Infinity War. Steve Rogers jest ścigany przez T.A.R.C.Z.A. z powodu Bucky'ego. Ukrywa się w mieszkaniu u inżyniera w T.A.R.C.Z...