Następnego dnia obudził się pierwszy. Czuł jak silne ramiona obejmują go od tyłu. Teraz zdał sobie sprawę z tego co się stało. Zrobił to. W sumie jak większość jego znajomych. Nie chciał być jak reszta, jednak zrobił to. Dla niego. Żeby nie cierpiał. Powoli podniósł się lecz nie udało się bez wybudzenia ze snu wilka.
Rey lekko uchylił powieki czując ruch. Widząc jak Niko podniósł się do siadu plecami do niego również to uczynił.
- Niko? Wszytsko okey? - Spytał trochę zmartwionym głosem. Nie chciał by ten go nienawidził.
Mężczyzna tak naprawdę wiedział, że to co się stało było pod wpływem emocji i nie do końca przemyślane ze strony młodszego. Delikatnie ułożył dłoń na jego nagim, bladym ramionku.
- Tak...po prostu...dotarło to wszytsko teraz do mnie... - Odpowiedział trochę speszony.
- Dam ci czas. Spokojnie. Chcę tylko wiedzieć... Boli cię? - Jego głos był przepełniony troską.
- Nie... Jest okey. - Okrył się kocykiem powodując, że Rey zabrał rękę.
Podniósł się okryty i poszedł do łazienki. Tam umył się i ogarnął trochę. Naprawdę nic go nie bolało. Czuł się...nawet dobrze. Jednak musiał trochę odpocząć. Czuł jak lekko drżą mu nogi na myśl o Reyu.
Kiedy się ubrał poszedł do kuchni. Robiąc śniadanie poczuł nagle dłonie delikatnie obejmujące go za brzuch, a zaraz ciało, w które był lekko wtulany. Jego powoli delikatnie się rozszerzyły na ten gest.
- Nie chciałem cię skrzywdzić...chcę żebyś to wiedział Niko. - Powiedział spokojnie.
- W porządku...ja też nie jestem święty... Czuje się dobrze, nie musisz się martwić. - Odpowiedział już trochę pewniejszym głodem.
- To dobrze. - Odsunął się. - Pomoc ci? - Zmienił szybko temat by go nie krępować.
- Pewnie. Możesz zrobić kanapki, a ja usmazę jajka.
- Jasne. - Od razu zabrał się do roboty. Zrobił też herbatę.
Jak by na to spojrzeć, nauczył się dużo o świecie ludzi. Bardzo dużo. Wcześniej umiał tylko podstawy, a teraz gdyby był zmuszony mieszkać w mieście poradził by sobie.
Znów minęło kilka dni. Gwiazdka. To właśnie ten czas gdy wszyscy widzą się z rodziną. Do Nikodema przyjechał Edward, ale dopiero pod wieczór. Liczył, że będzie musiał pomoc chłopcu przy przygotowaniu świat jednak gdy wszedł do domu zobaczył pięknie przygotowane mieszkanie. Światełka, ubrana choinka i pachnący świeży posiłek. Na stole były dwie sałatki, ziemniaki w miskach oraz kurczak. Dostrzegł też sok i wódkę na co się zaśmiał. Wuj położył prezenty pod choinkę. O dziwo znajdywały się już tam dwie torby. Nie wiedział, że do pomocy Niko miał też mężczyznę, który aktualnie był w formie wilka.
Chłopiec ucieszył się na widok jedynej rodziny jak i z tego że udało mu się go zaskoczyć.
- Zawsze bierzesz na siebie dużo dzieciaku - przytulił chłopca i spojrzał w jego zielone oczy. - Jestem naprawdę dumny. Wiem że ominęły mnie twoje urodziny, ale nie miałem nawet jak zadzwonić. Przywiozłem ci małe wynagrodzenie za to.
- Nie trzeba wuju.- Zaśmiał się, jednak zaraz potem rozszerzył szeroko oczy.
Wuj wyciągnął duże pudełko z otworami by wleciało tam trochę powietrza. Kiedy postawił je na ziemi z kartonu wyskoczył malutki biały owczarek szwajcarski. Niko rozczulił się na ten widok. Piesek był naprawdę piękny.
Rey widząc z pokoju zwierzę podszedł bliżej.
- Matko święta! - Wystraszył się na początku ogromnego zwierzęcia. - Widzę, że sprawiłeś sobie zwierzątko. Nie sądziłem jednak iż to będzie taka kobyła. To wilk?
- Tak. Znalazłem go rannego i przygarnąłem. - Wziął małego na ręce i spojrzał na wujka. - No...i tak został. Jest naprawdę wspaniały. Dziękuję. - Uśmiechnął się.
- Masz dobre serce. Gdybym wiedział przywiózł bym coś innego.
- Nie, nie! Jest wspaniały. Nazwę go...
- To ona.
- Ona... - Trochę się zmarwił tą wieścią.
W końcu Rey...
- Iris. Nazwę ją Iris.
Edward kiwnął głową i zabrał karton.
- Wiedz usiądźmy do stołu i skosztujemy twoich wyrobów chłopcze. A później zobaczysz co Mikołaj ci przywiózł. - Puścił mu oczko.
- Tak, tak. Mikołaj wuju. - Zaśmiał się na to i usiadł z nim do stołu zaraz po tym jak odłożył szczenię na zmienię.
Ta latała po całym mieszkaniu poznając nowe otoczenie. Rey obserwował ją w formie wilka i podążał pilnując by nie zrobiła sobie krzywdy.
Noc minęła naprawdę miło. Zjedli posiłek, otworzyli prezenty i poszli na pasterkę. Oczywiście w czasie posiłku czasami "przypadkiem" kawałek mięsa spadł Niko na podłogę by Rey mógł go skosztować. W końcu mu pomógł ze wszystkim. Wieczorem po pasterce wuj położył się na kanapę, a Niko razem z Reyem i Iris u siebie w sypialni. Tulił do siebie małą białą puchatą kulkę gdy on był rulony przez duży czarny puch.
______________________________________
Zgodnie z obietnicą mam dla was kolejny rozdział. Nie jest jakiś mega
długi, ale cóż.
Do nexta
______________________________________
CZYTASZ
Boy & Wolf
NouvellesNikodem Nikido. Szesnastoletni chłopiec mieszkający sam w nie dużym domku parterowym. Nastolatek, który woli spokój i harmonię. To właśnie daje mu jego ukochany las w jego miasteczku. Pewnego razu podczas powrotu ze szkoły, pewnej deszczowej nocy na...