Trzymałem Cię mocno
w objęciach swych ramion.
Nie uciekłaś mimo blizn
i wszelkiej maści znamion.
Myślę, że to wtedy
skradłaś moje serce.
Zabrałaś je, kiedy
w moje włosy wplotłaś ręce.
Nie miałem nic przeciwko.
Dawno żem planował je sprzedać.
Wszakże oddałem je za darmo,
lecz nie było co narzekać.
Nie wyobrażałem nigdy sobie
żadnych z Tobą sprzeczek,
myśląc, że jestem
twym barankiem wśród owieczek.
Pokazałaś mi szczęście,
niebo przy okazji.
Byłaś moją nimfą
z najdalszych fantazji.
Nauczyłaś mnie dostrzegać
w słabościach swych siłę,
cieszyć się szczęściem
przez każdą dobrą chwilę...
Było nam tak dobrze,
dzisiaj jest inaczej.
Możesz rzec, iż mnie kochasz
bez głębszych w tym znaczeń.
Polubiłaś innego,
a właściwie to inną.
Chciałem krzyczeć - na próżno,
gdyż jam osobą tu winną./3.05.2018r.
CZYTASZ
Moje drzewko owocowe
Poetrynieznane, poznane, pokochane, wyrzucone, wspominane, (nie)zapomniane