W mieście murów i tajemnic
nie ma miłych ludzi,
każdy wzrok, czy gest
nienawiść tam budzi.
Szare są ulice,
szary każdy człowiek.
Łzy cieknącą krwią
od nieprzymkniętych powiek.
W tak ponurym miejscu
zgubił się pewien chłopiec.
Wbiegł tam, pędząc,
by koledze dopiec.
Nim się obejrzał
został całkiem sam
wród cuchnących książąt
i fałszywych dam.
Nie wiedział, dokąd iść.
Nie wiedział, co zrobić.
Ołowiany deszcz
zaczął z nieba kropić.
Chciał skryć się pod daszkiem
z własnych grzechów,
lecz coś dźgnęło go w plecy.
Już nie mógł wziąć wdechu.
Stał się ofiarą,
bezbronną sarną.
Już nie ucieknie
przed goniącą go karmą./11.04.2018r.
CZYTASZ
Moje drzewko owocowe
Poesíanieznane, poznane, pokochane, wyrzucone, wspominane, (nie)zapomniane