Jestem sobie takim zwykłym szarym człowiekiem
bez większych ambicji, jak i planów na życie.
Choć lat mam naście, nieporównywalne z wiekiem
me zachowanie, kształtowane przez życie.
Jedni mówią, że właśnie geniusz przyszedł na świat.
Inni zaś zazdroszczą, że w czepku urodzony.
Rozkwitły piękne kwiaty, choć pąków jeszcze brak.
Och, kiedy zostanę przez tę zawiść zjedzony?
Za szybko dorosłem, cóż mam niby z tym zrobić?
Zbyt wiele rozumiem, jeszcze więcej chcę wiedzieć,
by to, co zdobędę mogło umysł mój zdobić,
lecz ja tak, jak zwykle wolę bezradnie siedzieć.
Mogę być najlepszy, mieć wzorowe oceny,
mieć dużo przyjaciół, wspaniałe osiągnięcia...
Jednak na co mi to? Grać, by znów zejść ze sceny?
Kochać, zostać, odejść? Ciągle nie mam pojęcia.
Nie mam za grosz szczęścia, moje motto to praca.
Staram się, jak mogę, by przezwyciężyć pecha.
Podobno to, co dasz, zawsze do rąk twych wraca.
Pragnę bronić ludzi, których naprawdę kocham.
Jestem sobie takim zwykłym szarym człowiekiem
bez większych ambicji, jak i planów na życie.
Jestem jeden mały, a to miasto tak wielkie,
lecz zawsze się staram, jak mogę, choć wciąż skrycie.~ 15.08.2018r.
CZYTASZ
Moje drzewko owocowe
Poetrynieznane, poznane, pokochane, wyrzucone, wspominane, (nie)zapomniane