Fluttershy przez trzy dni nie wychodziła z domu, a pierwszą rzeczą którą zrobiła po powrocie było rzucenie się na własne łóżko i udanie się dnia kolejnego po zakupy. Jednak od tego czasu nie opuszczała swojego pokoju. Jej przyjaciółki próbowały wszystkiego, aby podnieść ją na duchu i nakłonić do wyjścia, bez rezultatu. Pinkie Pie nawet urządziła przyjęcie powitalne, ale jedyne co udało się jej wycisnąć z Flutter to łzy. W końcu nauczyła się wychodzić, ale tylko wtedy kiedy była sama w ogrodzie. Ten był pusty odkąd pozwoliła swoim zwierzętom odejść, natomiast jej ukochane kwiaty umierały z powodu braku wody. Mimo, że na nie patrzyła, to jakby nie widziała co się dzieje. Jej posesja znajdowała się bardzo blisko lasu Everfree i nie chciała na niego nawet patrzeć, albowiem każde specyficzne drzewo stamtąd przypominało jej o chwilach spędzonych z nim.
Discord nie robił nic, poza przyglądaniem się ukochanej przez kilka dni, kiedy akurat nie rozmyślał. Lustro pozwalało mu ją oglądać, ale kiedy zamazywał obraz było jeszcze gorzej. Dlaczego tak straszliwie się tym zadręczał? Nie mógł znieść rozłąki. Chciałby zrobić coś więcej niż tylko przyglądać się jej z daleka. Chciał wziąć ją w swoje ręce i przeprosić za wszystko, powiedzieć jej jak bardzo ją kocha. A kiedy by ją wtedy przytulił do swojego serca już nigdy więcej by jej nie wypuścił. Lecz właściwie już to zrobił.
-Fluttershy! - usłyszał jak Twilight przyszła odwiedzić pegaza. Trzymała torbę książek. - Miło cię zobaczyć na zewnątrz... - powiedziała z uśmiechem - ...przyniosłam ci trochę lektury, która może pomoże ci podnieść się na duchu!
-Dziękuję... - mruknęła - ...ale wydaje mi się, że czytanie nie poprawi mi humoru...
-To może coś zrób. Albo jeszcze lepiej odpocznij, pozwól umysłowi się wyłączyć. - Fluttershy nie odezwała się - W każdym razie wracam do Canterlot jutro, chcesz się ze mną wybrać? - zgodziła się bez dłuższego czekania.
Następnego dnia wszystkie sześć kucyków znajdowało się w pociągu do Canterlot. Zdecydowały wybrać się tam z Fluttershy, dla jej bezpieczeństwa, z wyjątkiem Rainbow której zajęło trochę czasu nim ubłagała Spitfire o trochę urlopu. Odkąd spotykała się z Soarin, Spitfire zdawała się być trochę na nią zła. Spike miał zostać w Ponyville pilnując biblioteki. Podczas podróży każdy starał się zagadać do Fluttershy, ale jedyne na co się zmusiła to były tylko półsłówka.
-A wtedy on powiedział: Jestem tylko małym koniem! - Rainbow zaczęła się śmiać
-Nie łapię. - zdziwiła się Pinkie
-Wiesz, kiedy opowiada go Soarin to jest naprawdę zabawne.
-Słyszałam, że miłość jest ślepa, ale głucha? - Rarity przewróciła oczami
-Nie jestem w nim zakochana. Nie znamy się nawet aż tak długo!
Warga Fluttershy drżała, a jedynym kucykiem który to widział była Apple Jack, ponieważ siedziała obok niej. Objęła żółtego pegaza i pogładziła po plecach
-Trzymaj się, Cukiereczku... - szeptała - Jesteśmy niedaleko...
Celestia w eskorcie straży przywitała Fluttershy już w zamku wielkim uściskiem
-Nie miałam jeszcze okazji ci podziękować... - mówiła księżniczka - ....to co zrobiłaś było naprawdę odważne. - Flutter nie musiała się pytać, by wiedzieć o co chodzi Celestii
Pozostała w swojej komnacie aż do obiadu, chociaż ledwie mogła jeść. Kiedy bawiła się widelcem myślała o tych wszystkich posiłkach jakie jadła z Discordem. Zawsze dawał jej to o co poprosiła, albo przygotowywał jej niespodziankę wybierając jedno danie z jej ulubionych. Wspominała jak kiedyś kazał tańczyć świecom, albo ożywił sosjerkę. Te małe niewinne sztuczki zawsze wywoływały jej radość. Nie wiedziała jak, ale udawało mu się poprawiać jej humor. Jej brak apetytu nie pozostał niezauważony
CZYTASZ
Narzeczona Discorda [Bride of Discord - tłumaczenie PL]
Fiksi PenggemarOryginalny tytuł: Bride of Discord Autor: DisneyFanatic2364 Tłumaczenie: Yumi Mizuno Fluttercord