Obudziłem się w szpitalu. Ciężko było stwierdzić, który to dzień. Nie wiedziałem, która jest godzina. Na sali byłem sam. Wszystkie łóżka były puste. Wszystko mnie boli. Czuje się jakbym został pobity przez co najmniej dwudziestu ludzi. Co się stało w tym lesie? Jak daleko jestem od domu? Ile dni tu leżałem? A najważniejszym pytaniem jest gdzie są moje koty? Weszła pielęgniarka do mojego pokoju. Gdy tylko mnie ujrzała od razu wybiegła i zaczęła krzyczeć "On żyje!" Chwile później przychodzi lekarz.
- Dzień Dobry.
- Dzień Dobry Hiro. Jak się czujesz?- Źle.
- Przykro mi to słyszeć, ale cieszę się, że się obudziłeś. Mam do ciebie pytanko.
- Proszę pytać.
- Jak znalazłeś się w szpitalu?
- Szczerze to nic nie pamiętam. Ostatnie co pamiętam to upadek z góry i obijanie się o gałęzie, aż wreszcie upadek na ziemie z dużej wysokości.
- Dobrze, ale zapewne sam tu przyjść nie mogłeś, bo jeździsz na wózku, a wózka z tobą nie było. Pamiętasz może kogoś?
- Nie.
- Nie ma sprawy.
- Doktorze, od ilu dni tu jestem?
- Już leci piąty dzień.
- Piąty?! A ile będę tu leżał?
- Możemy wypisać cię nawet teraz.
- To poproszę.
Wypisałem się, bo nie chciałem im dłużej zawadzać. Dostałem nowy wózek i pojechałem do domu. Dlaczego tak długo ich nie było? Czemu oni w ogóle byli w tym lesie? Mam nadzieje, że nic im nie jest. Naprawdę tęsknie za moimi kotami. Ciekawe jak sobie poradzili beze mnie.Dojechałem do domu. Było sucho, ciepło, a słońce raziło po oczach.Wjechałem do środka. Spojrzałem na godzinę i była dopiero 6:43. Wszedłem do sypialni, a moje koty spały wciąż zostawiając dla mnie miejsce pośrodku. Pojechałem do kuchni i zacząłem robić śniadanie. Widzę, że w miarę sobie radzili, bo lodówka jest pełna i dom też jest czysty i do końca zakonserwowany. Bardzo cieszę się, że ich mam. Gdyby nie te dwa futrzaki moje życie byłoby smutne i zwyczajne.
- Hiro!
- Hiro żyć?!Po usłyszeniu tych słów dwa, wielkie i puszyste koty się na mnie rzuciły i zaczęły mnie tulić z całych sił.
- No już spokojnie. Jak sobie radziliście beze mnie?
- Było naprawdę ciężko, ale myślę, że sobie poradziliśmy!
-To się bardzo cieszę, ale... GDZIE WY DO CHOLERY BYLIŚCIE?! WIECIE JAK SIĘ ZAMARTWIAŁEM?
- Przepraszamy... my robić niespodzianka dla Hiro.- Niespodziankę?
- Tak... Hiro wyjrzeć do ogródka...
Gdy wyjrzałem za drzwi ujrzałem piękny ogród z kwiatami, warzywami i owocami. Wszystko było ogradzane korą drzew lub całymi pieńkami. Wszystko wyglądało bardzo pięknie i widać było, że dbają o ten ogród.
- Koty wy moje... przepraszam... Gdybym nie poszedł was szukać, nie martwilibyście się o mnie...- Nie przejmuj się tym Hiro! Najważniejsze, że wciąż jesteś z nami, prawda?
- Prawda!
Zjedliśmy sobie śniadanie i potem poszliśmy do ogrodu. Koty zrobiły dla mnie specjalny bujany fotel bym mógł sobie siedzieć, ale chciałem im pomóc. Więc czołgając się próbowałem wyrywać chwasty. Gadaliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy się. Minęło z pół dnia od kiedy weszliśmy do ogrodu.
- Dobra to idę robić obiad-powiedział Tygrys.
- Ja chcieć pomóc!
- Dobrze!
- A ty Hiro masz iść się wykąpać!
- Dobrze.Koty wniosły mnie na wózek i pojechałem do łazienki. Gdy byłem już w wannie nagle ktoś zapukał w drzwi. Były to moje koty. Wskoczyli do wanny nago i zaczęli mnie przytulać. Ciężko było to przerwać, bo pomiędzy nimi było tak ciepło i przyjemnie. Zawsze gdy się z nimi kąpie mam wrażenie, że ta woda co raz bardziej się grzeje.
- Koty, chcielibyście pójść do cyrku?
- Jasne!!- Wykrzyczeli obaj na raz.
- Dobrze, dobrze haha. To jutro z rana pójdziemy! Ja też będę pierwszy raz więc nie powiem wam co tam jest!
Gdy wyszliśmy Tygrys z Lampartem bardzo szczęśliwi zaczęli kończyć obiad. Gdy zjedliśmy poszliśmy sobie na spacer. Spacer był długi i wyczerpujący. Wróciliśmy wieczorem i od razu. Wskoczyliśmy do łóżka.
- Hiro...
- Tak?- Kochamy cię.
- J-ja was też...
- My bardzo lubić Hiro.
- Nie wyobrażałbym sobie bez was życia.
Koty wtuliły się we mnie bardzo mocno. Położyłem dłonie na ich głowach i zacząłem ich głaskać.
- Dobranoc koty.
CZYTASZ
Futro to odznaka faceta
Teen FictionCzy tak jak ja kochacie furry? Mam nadzieje, bo czasem mam wrażenie, że siedze w tym sam. Eh kurde gdzie moje maniery? Cześć, jestem Hirobumi Shibanuma , ale proszę nie śmiejcie się z mojego nazwiska. Ale do rzeczy. Zawsze marzyłem by móc choć pogad...