Rozdział 1: Dzień z życia szaraka

553 31 8
                                    

Dziś jest kolejny nudny dzień. Znów muszę się ubrać i ogólnie przygotować do szkoły. A co z tego mam? Nic. Całe nic. Mieszkam w małym pokoiku, z małą łazienką i malutką kuchnią. Chodź nie wiem czy mini lodówke, zmywarke i mikrofale mogę nazwać kuchnią. Mój pokój jest mały, ale za to wiecznie brudny, bo jestem zbyt leniwy na sprzątanie. Mam jednoosobowe łóżko, laptopa, szafe i biurko. Więcej mi chyba nie potrzeba. A zapomniałem wspomnieć, że mieszkam w Japonii w mieście Sendai. Po odpowiednich przygotowaniach idę na pociąg. W pociągu masa ludzi jak zwykle. Nie lubię przebywać wśród ludzi, bo zawsze na mnie dziwnie patrzą. A bynajmniej mam takie wrażenie. Podróż trwa 20 minut, niby nie dużo, ale przy takiej liczbie ludzi w ciasnym pociągu to jak dla mnie wieczność. Wkońcu wysiadłem. Naszczęście przystanek mam prosto pod szkołą. Jestem już w szkole. Moja szkoła jest ogromna i czysta. Jestem studentem i uwielbiam przychodzić na lekcje. Jest to szkoła surowa, ale nie boją się wziąć pod swe skrzydła ucznia niewykształconego. W naszej szkole mamy obowiązek zmiany butów, więc to ide uczynić. Po zmianie mego obówia ide do mojej klasy. W klasie jest już pare osób, ale i tak nikt nigdy się ze mną nie wita. Ludzie z mojej klasy mnie nie lubią. Niestety klasy w tych szkołach praktykują jednego wyrzutka, by mogła być jakaś "harmonia". Niestety przytrafiło się tak, że ja zostałem tym wyrzutkiem. Ale wsumie mi to na ręke. Lekcję lecą mi szybko i staram się skupić na każdej z nich. Lecz jest juź ostatnia lekcja dzisiejszego dnia. Nie wiem kto był tak inteligenty by dać nam matematyke na ostatniej lekcji. Nie cierpie matmy. Nie potrafię nadgonić moich kolegów z klasy liczeniem. Codziennie się ucze sam w domu i nawet miałem korepetytora. Ale stwierdził, że jestem takim imbecylem z matmy, że nie będzie na mnie marnował czasu i woli gdzie indziej zarabiać pieniądze. No cóż mówi się trudno. Czas przetrwać matme.

Jest już po moich lekcjach. Rozpoczął się weekend. W końcu będę mógł zasiąść w domu i wypocząć. Prawie bym zapomniał! Miałem kupić limitowaną edycje mangi o furry... Sklep jest zamykany o 20:00, a już jest 18:30. Czas się sprężyć. Lepiej pobiegne do księgarnii, bo o tej godzinie jest okropny tłok w pociągach i mogą mnie nie wpuścić do środka. Biegne ile sił mam w nogach. Mija minuta pominucie, a ja staram się nie zatrzymywać. Mam nadzieje, że jeszcze jakiś egzemplarz pozo... auł! O co ja się potknąłem? Patrzę na swoją prawą kostkę. Cała zrobiła się sina i opuchnięta. Mam nadzieje, że jest tylko skręcona. Tak czy inaczej musze iść do księgarnii potem sobie ją opatrze. Obok mojej kostki leży coś w rodzaju statuetki. Posążek jest brązowaworóżowy jakby był wykonany z miedzi. Figurka ma kształt dużego tygrysa. Jest podpisana jako "Yoshinori, tygrysi bóg siły i wiary". W sumie ładna. Spakowałem ją do plecaka i poszedłem podpierając się znalezionego obok patyka.
   Dotarłem do księgarnii. Jest godzina 19:50. Zdążyłem prawie w sam raz. Wszedłem do księgarnii. Zacząłem szukać mangusi którą chciałem. Znalazłem! Wreszcie ją mam! Polowałem na nią tyle czasu. Podszedłem do kasy zapłacić i poczułem jakby ktoś mnie obserwował. Spojrzałem przez okno i ujrzałem ogromną stojącą w cieniu postać. Tak się przestraszyłem, że zamiast dać kasjerowi pieniądze, dałem mu cały portfel... oczywiście wróciłem po niego, ale w środku nie było już żadnych pieniędzy. Więc na pociąg pójść nie mogłem. Szybkim krokiem zacząłem iść do domu. Kostka mnie okropnie bolała, ale nie chciałem być zabity przez jakieś kolesia. Cały czas miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje i za mną idzie. Poszedłem krętymi ścieżkami z nadzieją, że go zgubie. Dotarłem do domu o 22:30. Byłem zmęczony, zmarnięty i głodny. Ah zapomniałem pójść do sklepu kupić jedzenie po drodze... ale wsumie i tak nie miałem za co. Zjadłem resztki bento z mojego szkolnego śniadania, zabandażowałem kostke. Przed zaśnięciem pozamykałem okna, zasłoniłem żaluzje i przekluczyłem drzwi, bo strasznie się bałem. Wyciągnąłem znalezisko, przetarłem je i położyłem na biurku razem z mangą. Położyłem się spać. To nie był tak nudny dzień jak mogło mi się wydawać... mam nadzieje, że następny będzie dużo spokojniejszy...

Futro to odznaka facetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz