Noc poślubna była tak cudowna, że obudziłem się rano z ogromnym bólem pleców. Nigdy nie sądziłem, że takie wspaniałe rzeczy będą mnie czekać w życiu. Poranek był piękny i wiedziałem, że nic mi tego dnia nie zepsuje! Poczułem zapach śniadania i od razu zerwałem się do kuchni by zjeść te pyszności.
- Dzień dobry Hiro!
- Hiro się wyspać?
- Tak koty, wyspałem się i to bardzo! Ale plecy mnie bolą haha.
- To nic dziwnego.
Jedliśmy sobie śniadanko w śpiewie ptaków i w blasku słońca wpadającego z ogródka. Dzień zapowiadał się naprawdę cudownie. Nagle do drzwi ktoś zapukał. W trójkę spojrzeliśmy na siebie i nie do końca wiedzieliśmy o kogo może chodzić. Tygrys wstał i podszedł do drzwi. Gdy je tylko otworzył oniemiał. Co tam jest, że Tygrys stanął jak wryty?
- Coś się stało Tygrysie?!
Tygrys schylił się i podszedł do mnie z koszykiem. Popatrzył na mnie i tak się przyglądał.
- Tygrysie?
- Hiro? Co pod naszymi drzwiami robił mały wilk?
- Co? Jak to mały wilk?
Zajrzałem do koszyka i leżał tam mały czarny wilk o uroczym pyszczku i mięciutkiej sierści. Przy koszyku nie było żadnego imienia, adresu, nic. Przyglądałem mu się jak wryty. Każdy z nas się tak przyglądał.
- Hiro... polecę do krainy bogów i popytam o co może z nim chodzić, dobrze?
- Ja iść też.
- Dobrze... idźcie. I szybko wracajcie, bo to jest dziwne.
Kto by zostawił niemowlę pod drzwiami osoby na wózku? Nie wiem co o tym myśleć. Zająłem się pielęgnowaniem ogródka by czas mi szybciej zleciał do ich powrotu. Mijały minuty, a nawet godziny, a oni nie wracali. Nie wiem już nawet co myśleć. Czego się spodziewać. Słyszę tupanie w domu. Chyba wrócili.
- Hiro...
- Tak?
- Mamy problem.
- O nie... Jaki?
- Ten malec... Jego matka szukała kogoś kto mógłby się nim zaopiekować, ale nikogo nie mogła znaleźć w świecie bogów, bo nikt nie chciał brać za niego odpowiedzialności. Była śmiertelnie chora i z każdą odrzuconą prośbą kończył jej się czas. Dowiedziała się w ostatnich momentach swojego życia o człowieku, który wyszedł za mąż za dwóch futrzanych mężczyzn. Chciała nas zapytać, ale nie miała już czasu. Podłożyła malca w koszyku i szybko uciekła do świata bogów. Tam prawie natychmiast umarła. Z wycieńczenia jej organizm nie dał rady i zmarła na środku ulicy. Nie miała czasu się nawet z nim pożegnać...
- Oh... Czyli mamy tutaj osieroconego chłopczyka?
- Tak... Co z nim zrobimy?
- Nie możemy go tak o zostawić... ani nikomu oddać... muszę pomyśleć...
- Dobrze, masz czas Hiro.
- Wiem.
Co mam z nim zrobić?! Nie jestem gotowy do wychowywania dziecka... A Tygrys i Lampart też się na tym nie znają. Co on w ogóle będzie jadł? Gdzie on będzie spał? Będzie trzeba zrobić remont poddasza i zrobić tam pokój dla dziecka jak z bajki. Ale zaraz. Czemu ja już chce mu pokój robić jak nawet jeszcze go nie adoptowałem... Jeszcze? Czy ja sam sobie wysyłam podświadome wskazówki czy co? Rozważam co z nim zrobić, a myślę jakby już był mój... CO MAM ZROBIĆ?!
- Tygrysie? Lamparcie?
- Co się stało Hiro?
- A-adoptujemy go?
- Hiro... wychowywanie dziecka z tobą to będzie wielka przyjemność!
- To być mały brat?
- Nie Lamparcie... To nasze dziecko. Nasz syn.
- Oh... Ja... być szczęśliwy...
- Dobra koty! Co muszę wiedzieć o potomstwie futrzanych bóstw?
- Ja nie wiedzieć.
- Za to ja wiem trochę. Wiem, że my bóstwa dojrzewamy o wiele szybciej niż ludzkie dzieci. Do wieku dorosłości rośniemy bardzo szybko i na tym kończymy dojrzewanie. Nasza forma dorosłości jest ostateczna i możemy umrzeć tylko przez brak wiary lub gdy zabije nas inne bóstwo. Lub gdy postanowimy sami odejść na "emeryturę". Dzieci bóstw jedzą to samo co ludzie i zachowują się bardzo podobnie. Tylko tyle wiem niestety.
- To i tak bardzo dużo Tygrysku, dziękuje. A wiecie czego on jest bóstwem?
- Nie... Ale jak chcesz będę mógł poszukać.
- Jakbym mógł prosić... chciałbym wiedzieć by sam był świadom kim jest.
- Nie ma problemu już pędzę znaleźć tą informacje.
- Lamparcie pomożesz mi posprzątać poddasze?
- Tak!
- To bierz małego i idziemy.
Spojrzałem na malucha i serio oni szybko rosną. Przed chwilą był niemowlakiem, a wygląda już jakby skończył 2 lata i nawet próbuje chodzić. Gdy sprzątaliśmy mały wykazywał ogromne zainteresowanie tą czynnością i próbował sprzątać razem z nami. To było nawet uroczę. Przy tym całym szumie i ogarnianiu nie zauważyłem kiedy Tygrys wrócił i zaczął nam pomagać.
- I coś znalazłeś Tygrysie?
- Tak. Został zarejestrowany jako bóg śmierci i odsyłania dusz.
- On? Taki uroczy malec?
- Owszem.
- Czyli będziemy wychowywać prawdziwego boga?
- Na to wygląda.
- Wow... Musimy się postarać.
- A jak go nazwiemy?
- Co?
- Przecież trzeba go nazwać. Nie zastanawiałeś się nad tym?
- Yyyyy... pomyśle...
- To szybko Hiro, bo musi znać swoje imię.
- Dobrze, mam! Nazwiemy go Kuro, Bóg śmierci i odsyłania dusz.
Malec spojrzał na mnie i zdecydowanie mu się bardzo spodobało. Gdy skończyliśmy ogarniać pokój pojechaliśmy po meble. Zajęło nam to z pół dnia. Ale kupiłem wszystko tak by potem nie musiał wymieniać skoro tak szybko rośnie. Urządziliśmy pokój, a malec już miał około 4 lat i wymawiał nawet proste zdania, sam chodził i coś próbował czytać. Inteligentne jak na dziecko. Położyłem dziecko do łóżka i zacząłem mu czytać do snu.
- Tata...
- Nazwałeś mnie tatą?
>malec pokiwał głową<
- A ta dwójka za mną to kim jest?
- Tata i... tata.
- On nas odróżnia.
- Uroczy malec...
- Dobranoc Kuro.
Malec zasnął tak szybko jak tylko się położył. Tygrys zrobił przepyszną kolacje i po całym dniu wrażeń poszliśmy się wykąpać. Cudownie było wykąpać się wśród futra i ciepłej wody. Weszliśmy do łóżka i znów rozmawiałem z Tygrysem.
- Tygrysie... czy będziemy dobrymi rodzicami?
- Oczywiście Hiro- pocałował mnie w czoło.
- Kocham was...
- My ciebie też!
- Dobranoc Tygrysie.
- Dobranoc Hiro.
CZYTASZ
Futro to odznaka faceta
Teen FictionCzy tak jak ja kochacie furry? Mam nadzieje, bo czasem mam wrażenie, że siedze w tym sam. Eh kurde gdzie moje maniery? Cześć, jestem Hirobumi Shibanuma , ale proszę nie śmiejcie się z mojego nazwiska. Ale do rzeczy. Zawsze marzyłem by móc choć pogad...