Rozdział 13: Kocham Cię!

234 18 26
                                    

   Był to kolejny piękny poranek. Nic nie zapowiadało by w tym dniu miało dziać się coś nadzwyczajnego. W łóżku obudziłem się sam. Wszedłem do kuchni i nikogo nie było. Jedyne co zastałem to karteczkę z "Śniadanie masz w lodówce, odgrzej sobie! Tygrys" Wiedziałem, że nie zapomni o śniadaniu. Tylko ciekawe gdzie oni są. Odgrzałem sobie pyszne jak zwykle śniadanie i od razu zaczął brać się do roboty przy ogródku. Pooglądałem trochę telewizji, trochę poczytałem, ogólnie nic zbyt pożytecznego nie robiłem. Z nudów zacząłem przeglądać garnitury, bo mój już mi się znudził. Po jakiś dwóch godzinach znalazłem garnitur idealny. Tylko, że okropnie drogi! W życiu nie będzie mnie na niego stać...
   Nagle usłyszałem otwieranie drzwi. Odjechałem stanowczo od biurka i pojechałem sprawdzić kto to.
- Halo?! Tygrys to ty?
- T-t-tak!
- Gdzie Lampart?
- Ma coś jeszcze do zrobienia...
- Coś się stało? Nie strasz mnie proszę...
- N-nic! Nic się nie stało Hiro!
- Na pewno?
- Na sto procent!

- No dobrze... powiedzmy, że ci wierzę. A więc co robiłeś?
- Yyy... ja e... ten no... BIEGAŁEM!
- Mhm. Jak nie chcesz powiedzieć to mów, a nie mnie tu okłamujesz...
- Przepraszam Hiro... Nie mogę ci powiedzieć teraz...
- A powiesz potem?

- Tak!

- Dobrze więc trzymam cię za słowo.
- D-dziękuje! A ja znów muszę uciekać więc do zobaczenia później!
- Ty...
   I usłyszałem tylko trzask drzwi wyjściowych... Ciekawe co on robi. Po jakimś czasie przybiegł do domu Lampart.
- Cześć Lamparcie! A ty gdzie byłeś?
- Tygrys być?
- N-nie? Wyszedł przed chwilą.
-Hiro ja chcieć użyć internet, ale Hiro nie patrzeć!
- Dobrze, dobrze... Coś was dziś opętało...
   Lampart podbiegł do komputera i wpatrywał się w mój garnitur. 
- Hiro nie patrzeć!
- W-wybacz!
   Pojechałem się przewietrzyć na spacer do lasu. Po tym jak zamknąłem drzwi, Lampart wybiegł zachwycony jak nigdy. Powariowali wszyscy jak nic! 
   Spacer był bardzo spokojny, ale zarówno bardzo przyjemny. Spotkałem babcię Tygrysa.
- Co-ooo? C-co pani tu robi?!
- A nie mogę tu przebywać?
- Przepraszam... byłem nie uprzejmy...
- Spokojnie Hiro! Tylko się przechadzam. 
- A dobrze! Miłego dnia pani życzę!
- Wzajemnie! A i Hiro! Gratulacje!
- E?
   Staruszka już się nie obróciła. "Gratulacje"? Co to miało oznaczać? Dzisiejszy dzień jest bardziej nienormalny niż myślałem! Chyba powoli czas wracać do domu i się zdrzemnąć, bo oszaleje! W drodze powrotnej myślałem o co im wszystkim dziś chodzi. Zabiegany Lampart, zdenerwowany Tygrys i babcia Tygrysa, która mi gratuluje. Co to wszystko znaczy?!
   Gdy wszedłem do domu zauważyłem palące się światło w łazience. Nie myśląc za wiele podjechałem do łazienki i próbowałem otworzyć drzwi, ale były zamknięte. Jak nie mogę to nie... Pojechałem do łóżka i położyłem się na drzemkę. Obudził mnie Tygrys kompletnie nago.
- Tygrys? Co robisz? Dlaczego stoisz nade mną bez ubrań?
- Hi-Hi-Hiro... Po-pocałuj mój brzuch!

- E?
- P-proszę Hiro... zrób to dla mnie...
- O co chodzi?
- Dla nas kocich bogów pocałowanie przez kogoś w jakąś część ciała jest równoznaczne z zajściem w ciąże i nie ważne jest to jakiej jesteśmy płci...
- E? EEEEEEEEEEEEEEEEEEE?! T-t-ty chcesz mieć ze mną dziecko?!

- Nie, haha
- CO?! 
- Żartowałem haha
- Szk... znaczy haha... wiedziałem od początku! A gdzie Lampart? 

- Zaraz przyjdę z nim, a ty tu zaczekaj.
- Dobrze!
   Minęło jakieś 20 minut. Po tym czasie do pokoju wszedł Lampart i Tygrys ubrani w szykowne garnitury. Tygrys trzymał w łapie dwa pudełeczka. O MÓJ BOŻE.

- Hiro...
- T-tak?

- Wyszedłbyś za nas?

   I w tym momencie pudełeczka się otworzyły. Były tam dwa pierścionki zaręczynowe. Jeden w kolorze futra Tygrysa, a drugi w kolorze futra Lamparta. Oba były przepiękne i nie mogłem uwierzyć własnym oczom i uszom. Byłem tak w szoku, że nie mogłem z siebie wydusić ani słowa. Za chwile nachylił się nad Tygrysem Lampart. Trzymał w lewej łapie kwiaty z naszego ogrodu, a w drugiej łapie garnitur, który chciałem. Zamarłem tak bardzo, że zapomniałem o oddychaniu.

- Hiro?

-E? A no... T-TAK!

- Zgadzasz się?!

- TAK! TAK! TAK!
- Hiro... KOCHAM CIĘ!
- Ja Hiro KOCHAĆ!
- Ja was też moje koty!
   Dali mi garnitur do ręki i zanieśli do łazienki. Szykowali mnie jak profesjonaliści! 
- Skąd mieliście pieniądze na ten garnitur i wszystko?
- Wiesz Hiro. Jesteśmy bogami, możemy wszystko haha
- Coś w tym jest haha
   Pojechaliśmy na jakieś odludzie. Było tam dużo pięknych drzew, roślin. Wszystkie krzesła były zajęte przez całą rodzinę Tygrysa i Lamparta. Mój wózek przejęli ojcowie moich kotów.
- Hiro słuchaj. Nigdy nie sądziłem, że moje jedyne dziecko, będzie chciało wyjść za kogoś tej samej płci, ale cieszę się, że na ciebie trafił! Jesteś cudownym człowiekiem.
- Dziękuje tato Tygrys.
- Wiem, że się jeszcze nie znamy, ale chciałem bardzo ci podziękować za opiekę nad moim synem.

- Nie ma za co dziękować Tato Lampart haha!
   Ceremonia się rozpoczyna. Musieli szykować to przez bardzo długi czas, ponieważ wszystko było dopięte na ostatni guzik! Tygrys i Lampart stali bardzo dumnie i patrzyli na mnie wzrokiem podziwu. Już płaczę, a nawet nie dojechałem do końca!
- U nas chłopcze jest trochę inny zwyczaj niż u ciebie. U was, ludzi, przed ślubem składacie sobie przysięgi i inne bla, bla... U nas mówimy tylko " Ja (twoje imię) ślubuje, iż chcę poślubić (w twoim przypadku imię małżonków), i przypieczętowuje to nierozerwalną nas nicią miłości aż po kres naszych dni", łapiesz?

- Tak!

- To ja zacznę: "Ja Yoshinori ślubuje, iż chcę poślubić Hiro i Cheetu, i przypieczętowuje to nierozerwalną nas nicią miłości aż po kres naszych dni"
- Ja Cheetu... chcieć poślubić... Hiro i Yoshinori, aż do śmierć...
- No już było świetnie! Teraz ja...: "Ja Hirobumi ślubuje, iż chcę poślubić Yoshinori i Cheetu, i przypieczętowuje to nierozerwalną nicią miłości aż po kres naszych dni!"
- Dobrze. Możecie nałożyć sobie obrączki i się pocałować.
   Tata Tygrysa podał nam obrączki i pocałowaliśmy się bardzo czule. Nigdy nie sądziłem, że taki dzień nastąpi, a tym bardziej z kotami!
- Hiro! Wracamy do domu!
   Po ślubie nie było, żadnej imprezy, niczego. Wszyscy goście się rozeszli, a my poszliśmy do domu. Tygrys wziął mnie w ramiona i wniósł przez próg domu. Rzucił mną o łóżko i powoli zaczął rozpinać guziki w swojej koszuli. Lampart powolutku zbliżał się do mych nóg i je delikatnie miział. Tygrys zaczął mnie całować po szyi, a Lampart po brzuchu i obaj zjeżdżali co raz niżej. Czułem się wtedy cudownie, jak wybranek losu. Chciałem by ta chwila trwała wiecznie. Po dwóch godzinach padnięci leżeliśmy pod kołdrą. Byłem zasapany jak nigdy! Lampart jak zwykle zasnął szybciej niż my.

- T-tygrysie...
- Tak Hiro?
- Dziękuje... sprawiliście, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!
- Hiro... to my dziękujemy! Gdyby nie ty nigdy byśmy tu nie byli!
- Kocham was moje koty!

- My ciebie też Hiro!
- Dobranoc!
-Dobranoc!


Futro to odznaka facetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz