To koniec

601 4 0
                                    

xxxMartynaxxx

Chciałam mu o tym powiedzieć ale nie wiedziałam jak. Tyle lat razem, tyle przeżytych przygód to wszystko umacniało nas w związku. A teraz?, wszystko posypało się jak domek z kart. Siedziałam u siebie w pokoju i zastanawiałam się nad tym wszystkim. Taniec, studia, nagrywanie kolejnych filmików i podróże zabierały mi bardzo dużo czasu. Remek z każdym tygodniem schodził na coraz dalszy plan, niby spotykaliśmy się w miarę możliwości ale to nie było to samo co na początku. 

- Martyna idziemy? - siostra Remka krzyczała z salonu. 

- Tak, chwila - podniosłam się z łóżka. 

Powiem szczerze że gdyby nie to że Wiktoria nalegała na te zakupy to nie ruszyła bym się ani centymetra z pokoju. Nie miałam ochoty na nic, ale jak się coś komu obiecuje to trzeba dotrzymywać obietnic. Przebrałam się w szare spodnie dresowe oraz bluzę Rezi style. O ironio próbujesz komuś coś powiedzieć, starasz się unikać myślenia o tej osobie a szykując się na zakupy pierwsze co robisz to zakładasz jego ubrania. Nikt inny nie mógł tak postąpić niż ja. Przez prawie całą drogę do centrum handlowego tylko przytakiwałam Wiktorii.

- Martyna słuchasz ty mnie?

- Tak, oczywiście. Jak zawsze - uśmiechnęłam się lekko.

- No jakoś mi się nie wydaje. Co się dzieje? 

- Nic takiego wiesz - nasunęłam okulary przeciwsłoneczne na nos. 

xxxWiktoriaxxx

Domyślałam się co gryzie tych dwoje. Żadne z nich nie chciało się przyznać do tego że między nimi zakończył się pewien etap. Widziałam to jako osoba obserwująca ich z boku, jednak nie wtrącałam się w ich życie. Martynę pochłaniała praca z dzieciakami z szkoły tańca, a Remika ciągłe podróże i rozwój na youtubie. Oddalali się do siebie i to cholernie ich bolało. Remik to mój brat, a z Martyną przyjaźnię się od samego początku, nie wyobrażam sobie aby tych dwoje nie było razem. 

xxxRemigiuszxxx

- Skończyłeś? - chłopaki krzyczeli z salonu. 

- Jeszcze moment.

- No dalej. Ile można czekać? Mieliśmy poszaleć na crossach, a póki co to czekamy na jaśnie księcia. 

Zaraz po załadowaniu i zaplanowaniu filmiku, ruszyłem z kaskiem do chłopaków. Musiałem się trochę odstresować. Każdy dzień przytłaczał mnie coraz bardziej, usiłowałem robić dobrą minę do złej gry. 

- Dobra chłopaki lecimy. 

- No w końcu. 

Tak, tego potrzebowałem, poczuć adrenalinę i wolność. Nie chciałem myśleć o tym że psuje się między mną a moją ukochaną. Martyna była dla mnie całym światem, od jej poznania zmieniłem się. To ona dodawała mi skrzydeł, to dzięki niej jestem kim jestem. Nie teraz Remek, nie teraz, musiałem skupić się na jeździe. Załączyłem na kasku moją kamerę go pro i ruszyłem za chłopakami. Oderwałem się od świata rzeczywistego, od wszelkich problemów i trosk. Cała zabawa trwała do 18, rozstałem się z chłopakami i w udałem się prosto do domu. Na podjeździe zauważyłem samochód Wiki. Młoda zapewne zakończyła swój maraton po sklepach i postanowiła odwiedzić brata. Odstawiłem motor do garażu, odwiesiłem kask na haczyk, buty postawiłem na swoje miejsce, a brudne rzeczy wrzuciłem od razu do pralki. Nasunąłem na siebie spodenki i koszulkę, po czym udałem się do domu. W korytarzu zobaczyłem buty Martyny, tak dobrze rozpoznawalne. Moje kochanie przyjechało mnie odwiedzić no w końcu. Wszedłem uradowany jak nigdy wcześniej, Wiki i Martyna wtopiły się prawie w kanapę i oglądały jakiś film. 

- No proszę, kogo my tu mamy - usiadłem na oparciu.

- Remi no w końcu - siostra uśmiechnęła się. 

- Dziewczyny wykąpie się i wracam do was .

Chciałem dać Martynie buzi na przywitanie ale odsunęła się ode mnie. Nie zareagowałem, podniosłem się i poszedłem do łazienki. Zsunąłem ubrania i nagi wszedłem pod prysznic. woda okalała moje ciało, znowu to robiła. Odtrącała mnie, tak cholernie mnie to bolało. Uderzyłem otwartą dłonią w płytki, woda okalała moje ciało. Dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się że na półkach nie było jej kosmetyków. Wyszedłem pośpiesznie z łazienki, nasunąłem bokserki i spodenki. Udałem się do sypialni, w szafie również nie było jej ubrań. 

- Zauważyłeś prawda - usłyszałem jej głos. 

- Tak nigdzie nie ma Twoich kosmetyków ani ubrań. Co się dzieje? - obróciłem się do niej.

- Remek to tak dalej nie może trwać. Oboje dusimy się w tym związku, oboje potrzebujemy wolności, przestrzeni. Ostatnio nie mamy dla siebie w ogóle czasu, ja ciągle się uczę albo przesiaduje w szkole tańca, a Ty jesteś w ciągłych rozjazdach. Tak będzie dla Ciebie i dla mnie lepiej. 

- To koniec? - spojrzałem na nią. 

- Tak, przepraszam.

- Wyjdź, opuść ten dom i nigdy tutaj nie wracaj, nigdy - wykrzyczałem do niej. 

- Remek ja ...

- Wyjdź i nie wracaj nigdy się do mnie nie odzywaj. Złamałaś mi serce - z mojego policzka spływały łzy.

xxxMartynaxxx

To był najgorszy widok jaki mogłam zobaczyć. Pierwszy raz w życiu widziałam Remka jak płacze, łzy spływały mu po policzkach. Nikomu nie życzę takie widoku, jak ja mogłam doprowadzić to czegoś takiego. Wybiegłam z jego domu, nie obracając się za siebie. Wiki czekała na mnie w samochodzie. 

- Powiedziałaś mu? - patrzyła na mnie.

- Tak, zawieź mnie proszę do domu.

- Dobrze - pokiwała głową - co będzie z naszą przyjaźnią?

- Nie wiem, nie teraz. 




TSA BUM....

848 słów - ta liczba jak na pierwszy raz jest całkiem spoko. 

Przepraszam za wszelkie błędy, jestem otwarta na konstruktywne komentarze.

Postaram się dodawać codziennie jeden dział :)

Do zoba :)


Zły początek z dobrym zakończeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz