Prawie nic się nie zmieniło. Przynajmniej na pierwszy rzut Doktorskiego oka. Lilie trochę bardziej porosły brzegi jeziorka, a kwietnik całkowicie zarósł. Jak się okazało tydzień czy dwa minął kilkanaście lat temu, co wyraźnie odbiło się na wizerunku willi. Choć tak bardzo się starał, okrężna droga nie była dobrym pomysłem. Ostatnio nic nim nie było. Nie ważne, jak bardzo chciał dobrze. Jak bardzo pragnął. I tak zawsze się spóźniał i przynosił zniszczenie.
TARDIS wylądowała ze swym charakterystycznym dźwiękiem, tak kochanym przez Doktora. Z niebieskiej budki natychmiast wyłonił się kosmita w krótkim, granatowoszarym płaszczu oraz czymś na kształt długopisu w prawej ręce. Jego włosy były zmierzwione a zielona mucha, której nie mógł sobie odmówić lekko przekrzywiona.
— A więc to tu...jak widzę, mało się tutaj zmieniło. — Śmiałym krokiem wszedł do przedpokoju przez otwarte drzwi. Już nie rozczulał się nad kwiatami, które zgniotła TARDIS. Już nie rozpaczał nad zaniedbaniem, choć na ten widok wciąż tliła się w nim iskierka smutku.
Jasny snop światła spadał na obdrapane ściany, które utkwiły w jego pamięci. Nagle poczuł coś przyjemnego. Jakiś zapach budzący radosne wspomnienie. Kierując się węchem dotarł do kuchni, która kiedyś wydawała się tak duża.
— Przepraszam. — Zastukał w uchylone drzwi, ujrzawszy postać w środku pomieszczenia pełnego naczyń. Z dziwnym niepokojem obserwował kobietę stojącą przy zlewie. Jasnowłosa dopiero po chwili drgnęła i odwróciła w jego stronę swoją łagodną twarz.
— Kim pan jest? — zapytała, podnosząc brwi. Jej włosy opadły na ramiona podczas gwałtownego odwrócenia głowy. — Znowu macie zamiar mnie przeszukać? Proszę, jestem czysta! — Niewysoka kobieta podniosła głos i wlepiła swe oczy w Doktora. Miała piegi i piękne oczy. Oczy, choć zniszczone przez smutek i żal, wciąż budziły w nim ciepło. Ich błękit wydawał się tak szczery i niewinny.
— Grace, tylko nie każ mi zaczynać od początku — kobieta posłała kosmicie zdziwione spojrzenie — a więc jestem Doktorem i przybywam z...— Chciał kontynuować, lecz dziewczyna mu przeszkodziła. Chciał, wytłumaczyć jej wszytko, lecz nie miał jak. Podniesiony kobiecy głos zupełnie nie pasował do błękitu oczu.
— Grace nie ma — powiedziała, ciężko wzdychając. — Nie ma i nie będzie. Nie wiem kim jesteś i w sumie nie obchodzi mnie to, ale skoro tak się upierasz to ci zapiszę ci jej adres. — Dziewczyna widocznie chciała jak najszybciej pozbyć się towarzysza. Zupełnie nie przejmowała się losem młodszej siostry, którą skazała na nieszczęśliwe dzieciństwo. Skazała ją na rozczochrane włosy, nieprzespane noce i ciągłą samotność.
Chwyciła kartkę, leżącą nieopodal jej dłoni oraz kolorowy długopis. Zamaszyście zapisała na skrawku adres swej siostry i natychmiast podała go Doktorowi. Nawet się nie pożegnała. Po prostu wcisnęła mu papier do ręki i wypchnęła go z kuchni. Widział już wiele, więc i to go nie zadziwiło, nie pierwszy raz ktoś go odrzucił i postąpił wobec niego bez szacunku. Wrócił do seksownej budki zwanej TARDIS. Wrócił do jedynej stałej w swoim życiu. Nie ważne, kim by był, co by robił, ona zawsze z nim będzie.
We wnętrzu owej maszyny mieścił się panel sterowania. Władca Czasu wbił do komputera dokładny adres, choć z trudem doczytał się po kobiecie, pociągnął zygzakowatą dźwignię naprzeciw drzwi i złapał się za metalową barierkę. Bardzo mocno się złapał. Maszyna ruszyła z charakterystycznym, błogim dźwiękiem, a przechodnie widzieli tylko zanikającą niebieską budkę policyjną. Wewnątrz jej panowało przyjemne światło, które odbijały metalowe części panelu sterowania. Kolorowe guziki migały, gdy maszyna wzbijała się w przestworza.
• • •
— Czemu nigdy nie lecimy tam gdzie chcę, tylko tam gdzie zaprowadzisz! — krzyczał niemiłosiernie, uderzając w panel sterowania pełen rozmaitych dźwigni. Nie zbyt lubił, gdy TARDIS sama się redekorowała. Mimo, że nigdy nie wiedział, co robią poszczególne guziki, nie przeszkadzało mu to tak bardzo jak jej ciągła zmiana wyglądu.
CZYTASZ
Pierwsza Zasada - Doktor Kłamie |Doctor Who [ZAKOŃCZONE]
Фанфик❝001: The Doctor lies. 001: Do exactly as I say.❞ Czternasta regeneracja Władcy Czasu wyrusza na ratunek Ziemi. Ku zbiegom okoliczności, które podobno nie istnieją, zawsze trafia w miejsce, gdzie go najbardziej potrzebują. Zostawia swe ślady ra...